[ Pobierz całość w formacie PDF ]
cham odparł głosem schrypniętym ze wzruszenia.
Debbie nadal powstrzymywała łzy, teraz jednak były
to łzy szczęścia. Bliskość Marcela był taka cudowna,
kojąca. Nie mogła uwierzyć, że wyznał jej miłość.
Czyli wszystko się zgadza oznajmiła Emma.
Marcel zostawił ci nasionko na dzidziusia, bo cię kocha.
A ty go kochasz, mamusiu?
Tak, kocham go wyszeptała Debbie.
Marcel uścisnął ją lekko, szukając jej spojrzenia, i za-
pytał cicho:
Czy to znaczy, że możemy negocjować zmianę wa-
runków umowy?
Chyba powinniśmy odparła Debbie i poweselała.
Co to znaczy ,,negocjować , Marcel?
Marcel usiadł na krześle i posadził sobie Emmę na
kolanach.
RECEPTA NA MIAOZ 145
Kiedy ludzie negocjują, spotykają się i rozmawia-
ją o jakieś sprawie, w której nie mogą się dogadać.
Twoja mamusia i ja też na początku nie umieliśmy się
porozumieć, ale problem chyba właśnie sam się roz-
wiązał.
O, to dobrze! Nie potrzebujecie mojej pomocy,
co? Bo jak mamy w szkole rozwiązywać równania, to
świetnie mi to wychodzi, a pani mówi, że ja wszystko
rozwiążę!
To bardzo uprzejme z twojej strony, Emmo od-
parł Marcel, biorąc Debbie za rękę, którą lekko uścisnął
ale sądzę, że ten problem rozwiążemy sami z ma-
musią.
Nie musiał mówić nic więcej. Dla Debbie była to
magiczna, niezapomniana chwila.
Znacznie pózniej, gdy Emma smacznie spała, Deb-
bie i Marcel usiedli w salonie, trzymając się za ręce.
Nie śmiałem marzyć, że mogłaś zmienić zdanie
wyznał. Tak często podkreślałaś, że chcesz pozostać
niezależna. Sądziłem, że po krzywdzie, jaką wyrządził
ci Paul, już nigdy się nie zakochasz.
Próbowałam cię nie pokochać, nawet nie wiesz,
jak bardzo się starałam. Udawałam, że nic się nie zmie-
niło, bo byłam pewna, że ty chcesz trzymać się umowy.
Sądziłam, że gdybym wyznała, co do ciebie czuję, wy-
straszyłabym cię i straciłabym twoją przyjazń.
Ja bardzo szybko zrozumiałem, że chcę być kimś
więcej niż tylko weekendowym ojcem dla twojego dzie-
cka. Chciałem zawsze być przy tobie. Ale zachowywa-
łaś się tak dziwnie, zwłaszcza w ostatnich tygodniach.
Próbowałem sobie wmówić, że to wpływ ciąży, ale...
146 MARGARET BARKER
To raczej efekt mojej długiej rozmowy z ojcem.
Dowiedziałam się, że przez całe moje dzieciństwo uda-
wał tylko, że wszystko jest w porządku. Przez całe życie
kochał moją matkę. Chciał się z nią ożenić, ale go
odtrąciła. Dawał mi tyle miłości, mimo że cierpiał, bo
matka nie odwzajemniała jego uczuć. Kiedy mu opo-
wiedziałam o naszym pomyśle i wyznałam, że zakocha-
łam się w tobie, radził, żebym dała sobie spokój. Nie
chciał, abym przez ciebie cierpiała, tak jak on cierpiał
przez matkę.
Marcel przygarnął ją do piersi.
Nigdy nie będziesz przeze mnie cierpiała, Debbie
wyszeptał.
Wtuliła się w niego z cudowną świadomością, że jest
kochana. Potem wysunęła się z jego ramion, spogląda-
jąc mu w oczy.
Dziękuję, że dałeś mi wolną ręką i nie ingerowałeś
w moje sprawy w pierwszym trymestrze. Ale już wiem,
co do mnie czujesz i chciałabym, abyś odtąd ucze-
stniczył we wszystkim, co dotyczy mnie i naszego
dziecka.
Uśmiechnął się promiennie.
Co za ulga! Dopiero dzisiaj poczułem się jak pra-
wdziwy ojciec. Spojrzał na nią niepewnie. Prawdę
mówiąc, od pewnego czasu rozglądałem się za kimś, kto
zastąpi cię w pracy, kiedy będziesz na macierzyńskim.
Posłała mu cierpki uśmiech.
Widzę, że akurat w tej sprawie nie doszliśmy do
porozumienia?
A nad czym tu debatować? Musimy ustalić, kiedy
przejdziesz na urlop, i tyle. Skontaktowałem się z agen-
cją pośrednictwa pracy w Londynie, a oni zapropono-
RECEPTA NA MIAOZ 147
wali idealną kandydatkę. Obecnie pracuje na oddziale
ratunkowym w szpitalu na północy Anglii, ale zgodziła
się przyjechać na rok do nas, do Saint Martin.
Na cały rok?!
Wolę być przygotowany na każdą ewentualność.
Marcel uśmiechał się szeroko. Może będziesz chcia-
ła przez kilka miesięcy posiedzieć w domu z dzieckiem.
A nawet jeśli postanowisz wrócić do szpitala niedługo
po porodzie, spokojnie możecie pracować obie. Obieca-
łem podać jej konkretną datę, bo musi z wyprzedzeniem
złożyć wymówienie.
Rozumiem. Powiadasz, że to lekarka z ratunko-
wego?
Aha, nazywa się Jacqueline Manson, ale prosiła,
żeby mówić do niej ,,Jacky , jeśli pamięć mnie nie my-
li. Ma matkę Francuzkę i ojca Anglika, więc jest dwu-
języczna, a to bardzo się u nas przydaje. Ty musisz mi
tylko powiedzieć, kiedy przejdziesz na urlop.
Pamiętam, że ty byś wolał jakoś w szóstym mie-
siącu, ale co powiesz na siódmy?
Dobrze. Może mały kompromis? Załatwię, żeby
[ Pobierz całość w formacie PDF ]