[ Pobierz całość w formacie PDF ]
jej oczach dziwny wyraz, jakby nagle zaszły mgłą smutku.
- Zanim zaczniesz, Marc, ja ci coś powiem.
- Nie - szepnął przykładając palce do jej ust. - Pozwól, że ja zacznę.
Dana skinęła głową, a on sięgnął po plik dokumentów, jakie przed
balem przyniósł mu posłaniec.
- Po południu skontaktowałem się, z kim trzeba, i obiecano mi, że w
ciągu paru godzin da się to załatwić.
- O czym mówisz, Marc?
Starając się zachować powagę, pozwolił sobie tylko na lekki uśmiech.
- Przepisałem farmę na twoje nazwisko. Jesteś właścicielką domu i
całego obejścia.
- Co?! Dlaczego? Jak mogłeś?
- Myślałem, że ci się tu podoba. Chciałem, żebyś miała poczucie
bezpieczeństwa, chciałem... - Myśli kłębiły mu się w głowie. Nie
przewidział takiej reakcji Dany. - Zwierzęta sprzedałem sąsiadowi, żebyś
nie musiała się o nic troszczyć... oczywiście z wyjątkiem Laddiego.
Sądziłem, że będziesz chciała go zatrzymać. Ale jeśli nie, to mój sąsiad
na pewno...
- Do diabła, nie chodzi mi o psa! Skąd w ogóle taki pomysł?
Chciał jej powiedzieć, że nic więcej nie może dla niej zrobić, a kocha
ją tak bardzo. Niedługo znajdzie się w więzieniu i tylko w ten sposób
może jej okazać swoją miłość. Chciał jej powiedzieć o różnych
sprawach, lecz nie miał pewności, czy zechce wysłuchać człowieka,
który nie prosi jej, by na niego czekała.
- Nie chodzi mi o to, byś pilnowała farmy dla mnie.
Możesz ją równie dobrze wynająć czy sprzedać. Należy do ciebie. I
żadnych zobowiązań.
- Nie chcę farmy.
- Co się z tobą dzieje, Dana? Nic nie rozumiem.
- Marc, dajesz mi farmę, bo mam urodzić twoje dziecko, tak?
Nie wiedział, jakich użyć słów. Miał wrażenie, że cokolwiek powie,
wszystko będzie nie po jej myśli.
- No...
anula & polgara
- Wycofuję pytanie, Marc. - Odsunęła się w kąt kanapy. Nagle
zapanował między mmi chłód. - Posłuchaj mnie... Nie jestem w ciąży.
Pomyliłam się.
- O Boże... - Milczał przez chwilę. - Przykro mi, Dano. Wiem, że
byłabyś szczęśliwa, gdybyś miała dziecko. Dałabyś mu miłość, jakiej
sama nigdy nie zaznałaś. -Miała oczy pełne łez, a on zląkł się, że ją
uraził. - Dano, nie chciałem...
- Marc, oboje musimy sporo rzeczy przemyśleć. Teraz idę spać.
Jutro rano będziemy mieli świeże umysły.
Wyszła, a on został sam. Serce waliło mu jak oszalałe.
anula & polgara
ROZDZIAŁ JEDENASTY
- Fantastyczne!
Dana przerzucała arkusze wydruków, z każdą minutą coraz bardziej
zdziwiona.
Tego ranka mieli przeprowadzić ostatnią, kończącą ich znajomość
rozmowę. Tymczasem o świcie obudził ich telefon od przyrodniej siostry
Marca, Lei. Nie minął kwadrans, gdy dzwoniła już do drzwi ze stertą
dokumentów i folderów.
- Przepraszam, że was obudziłam, ale mam dziś mnóstwo pracy, a
powinniście to jak najszybciej przejrzeć.
- Oczywiście, dzięki.
Marc stał w drzwiach do swojej sypialni tylko w spodenkach
opadających na biodra. Dana miała na sobie T-shirt i ciepłe spodnie od
piżamy. Nic to w porównaniu z żarem, jaki ją ogarnął na widok
[ Pobierz całość w formacie PDF ]