[ Pobierz całość w formacie PDF ]
prawa.
Marlena byłaby bardzo niewdzięczna, gdyby chciała twoją żonę
osadzić w więzieniu usiłowała bronić się Katie.
Marlena nie ma mi nic do zawdzięczenia, przeciwnie! A ty wciąż
141
jej dokuczałaś, obrażałaś ją, a wreszcie zraniłaś. U nas nie wolno się
nawet ze służbą obchodzić w ten sposób. Sprawiałaś jej przykrość,
powiedziałaś, że ją nienawidzisz, nie możesz więc wymagać, aby cię
oszczędzała, skoro nadarza się jej sposobność odwetu. Poza tym musi
przecież pomyśleć o tym, aby w przyszłości życiu jej nie zagrażało
niebezpieczeństwo.
Poproś Marlenę, aby mnie nie oskarżała. Nie odmówi ci na
pewno mówiła Katie z niepokojem.
Musisz ją poprosić sama, ja nie uczynię tego.
W Katie zbudziła się znowu przekora. Tupnęła nogą i zawołała
z gniewem:
Ale ja nie chcÄ™! Ja nie chcÄ™!
Dobrze, w takim razie będziesz musiała odpowiadać za swój czyn
oświadczył Harald, zabierając się do odejścia.
Katie podskoczyła ku niemu i zarzuciła mu ręce na szyję.
Zostań, zostań... Powiedz, że chciałeś mnie tylko nastraszyć.
Nigdy już nie będę dokuczała Marlenie, ale ty poproś ją, żeby nie
wnosiła skargi.
Harald oswobodził się z jej uścisku.
Musisz jej to powiedzieć i prosić o przebaczenie, może Marlena
da się przebłagać, choć tym razem jest oburzona na twój postępek.
Katie przygryzła wargi, po czym oznajmiła z głębokim westchnie
niem.
Trudno, pójdę do niej zaraz, tylko się przebiorę.
Teraz nie możesz do niej wchodzić. Doktor zalecił Marlenie
spokój i wypoczynek. Utraciła wiele krwi, lekarz obawiał się wstrząsu
mózgu. Jutro rano pójdziemy oboje do Marleny.
Katie była w tej chwili tak strwożona, że przyrzekła wszystko,
okazując wielką skruchę. Małżonkowie spożyli razem obiad. Katie
odzyskała humor, Harald natomiast siedział milczący i ponury.
Po obiedzie Katie pojechała po sprawunki. Była zupełnie spokojna,
że Marlena nie wniesie skargi, skoro ją poprosi o przebaczenie
i przyrzeknie, że przestanie jej dokuczać. Uważała, że w Europie panują
okropne zwyczaje, gdyż za takie drobiazgi zamykają ludzi w więzieniu.
Oburzała się też, że Harald nie chciał załatwić tej sprawy z Marleną.
Okropny człowiek! Gotów był spokojnie patrzeć, jak ją prowadzą do
142
celi. Gdyby ojczulek to wiedział! Ojczulek był dobry, a Harald jest
potworem! Oho, odpłaci mu za to, że ujmował się za tą szkaradną
Marleną, dla której odtąd trzeba być zawsze uprzejmą!
I Katie, niezmiernie wzburzona, kazała się wiezć przez najbardziej
ruchliwe dzielnice miasta, po czym poleciła szoferowi, aby zatrzymał się
przed znaną cukiernią. Był to jej ulubiony lokal. Tutaj panował zawsze
ruch i życie, tutaj można było zawsze znalezć jakąś rozrywkę.
*
* *
Zaledwie Katie wyszła z domu, gdy Harald znowu poszedł na górę
do Marleny. Obudziła się już i pozwoliła Haraldowi wejść do swego
pokoju. Leżała jeszcze na kanapie. Harald wpatrywał się z rozrze
wnieniem w jej bladą twarzyczkę. Marlena miała białą opaskę na czole
i wydawała się wskutek tego jeszcze bledsza i mizerniejsza.
Jak siÄ™ czujesz?
Doskonale! Pani Darlag może zaświadczyć, że z wielkim apety
tem zjadłam obiad.
Tak, chwała Bogu! potwierdziła staruszka.
Zwolnię panią teraz na pół godzinki, może pani załatwić swoje
sprawy. ZostanÄ™ przy tobie, Marleno.
Dobrze, Haraldzie.
Pani Darlag oddaliła się, Marlena i Harald zostali sami.
Mówiłem z Katie rzekł Harald zajmując miejsce w fotelu,
stojÄ…cym obok kanapy.
Spodziewam się, że nie robiłeś jej wymówek z mego powodu?
Przez wzgląd na ciebie, zachowywałem się spokojnie, choć
przychodziło mi to z wielkim trudem. Katie jest nieobliczalna, nigdy nie
wiadomo, co jej wpadnie do głowy. Jej niepohamowana gwałtowność
sprawia mi wiele zmartwień. Nie powinnaś była ukrywać przede mną jej
wybryków.
Ach, Haraldzie, sądziłam, że uda mi się wpłynąć na nią dobrocią
i łagodnością. Pragnęłam tak gorąco, aby między wami panowała zgoda
i spokój.
143
Wiem, Marleno, chciałaś spełnić dobry uczynek, nie wskórasz
jednak nic dobrocią. Przekonałem się, że z Katie należy postępować
zupełnie inaczej. Chodzi mi o twój spokój, dlatego uciekłem się do
innego środka.
Do jakiego?
O tym pragnę z tobą pomówić i dlatego odesłałem panią Darlag.
Czy rozmowa nie męczy cię, Marleno?
Nie, czuję się dobrze. Już dawno wstałabym, gdyby nie wyrazny
zakaz lekarza. Jutro podniosÄ™ siÄ™ na pewno.
Zdaje się, że dotrzymujesz zawsze słowa? spytał z uśmiechem.
O ile to jest w mej mocy, zawsze.
Przyrzeknij mi w takim razie, że nie oszczędzisz Katie pokuty,
którą dla niej obmyśliłem, i że nie będziesz odtąd taiła przede mną jej
wykroczeń.
Czy to konieczne?
Jeżeli ci choć trochę zależy na moim spokoju, musisz to uczynić.
Psułaś tylko Katie twoją pobłażliwością i dobrocią.
Nie chciałam jej psuć, pragnęłam jedynie oszczędzić tobie
zmartwienia.
Wiem, Marleno. Przyrzeknij mi jednak, że tym razem nie
ułatwisz jej zadania.
Daję ci słowo.
Dziękuję ci. Zrodek, o którym wspominałem, to strach.
Strach?
Tak, zagroziłem Katie więzieniem.
O Boże!
Powiedziałem jej, że jeżeli cię nie przeprosi i nie będzie zachowy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]