[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Nikt już nie bÄ™dzie zainteresowany naszymi wyjaÅ›nie­
niami...
- Więc wolicie poświęcić moje dziecko?
Jabłko Adama na szyi Smitha rozpoczęło swój
taniec.
- Trzeba starać się załatwić to polubownie.
- Próbowałem, ale nic do niego nie trafia. To, że
chce wywiezć z Ukrainy moją córkę, to porwanie
w majestacie prawa.
Konsul poskrobał się w głowę.
- A gdyby zgodziÅ‚ siÄ™ pan na jego warunki, to zna­
czy, gdyby zgodziła się na nie pani Veysey?
- Jego warunki? On chce zakłócić spokój mojej
żony!
- Ale... ale to była jego żona - zauważył gość.
-Tylko na papierze i pan dobrze o tym wie!
- rzekł już bardzo podenerwowanym głosem Andrew.
- Panie mecenasie, ja pana rozumiem, ale mam
związane ręce.
- Czyli pan Connery dostanie paszport mojej cór­
ki?
Smith potwierdził skinieniem głowy.
Po wyjÅ›ciu konsula nie mógÅ‚ sobie znalezć miej­
sca, chodził tam i z powrotem po gabinecie, w końcu
opuścił kancelarię i pojechał do domu matki. Chciał
zobaczyć swoją córeczkę.
Spała w wózku wystawionym na taras, promienie
bladego, zimowego sÅ‚oÅ„ca oÅ›wietlaÅ‚y jej buziÄ™. Za każ­
dym razem, gdy na nią patrzył, uderzało go niezwykłe
podobieństwo do Elkabeth. Budziło tęsknotę za matką
160
dziewczynki, może dlatego tak rzadko teraz tutaj by­
wał. Dopiero grozba utraty dziecka uświadomiła mu,
jak bardzo jest ono dla niego ważne. Nie mógł też sobie
wyobrazić reakcji swojej matki na fakt, że odbierają
jej wnuczkÄ™. Przy jej sÅ‚abym sercu mogÅ‚oby siÄ™ to tra­
gicznie skończyć.
 Elizabeth - pomyÅ›laÅ‚ zgnÄ™biony - co ja mam ro­
bić? Mam się zgodzić, aby odebrano mi ciebie po raz
drugi?"
Borys przez sen obejmował ją ramieniem i było to
raczej mało wygodne. Delikatnie uwolniła się i zeszła
do kuchni. Czekając, aż się zagotuje woda, wyjrzała
przez okno i tuż na wprost zobaczyła okazałą sylwetę
śpiącego górala.
- Witaj, olbrzymie - powiedziała niemal wesoło.
-Z kim rozmawiasz, Julio? - usłyszała głos
Borysa.
- Ze znajomym - odkrzyknęła.
Sprawiało jej przyjemność to, że krząta się po
kuchni, przygotowujÄ…c Å›niadanie dla nich obojga. Za­
nim poznała Borysa, śniadania jadała samotnie i nawet
to lubiÅ‚a, ale teraz nie potrafiÅ‚a już sobie tego wyobra­
zić. To byÅ‚o chyba najpiÄ™kniejsze w miÅ‚oÅ›ci, ta wspól­
nota we wszystkim.
Kiedy Borys zszedł na dół, Julia nałożyła mu
jajecznicę na talerzyk. Wyskrobywała patelnię, kiedy
powiedział:
- To najsmaczniejsza jajecznica mojego życia, bo
ty ją usmażyłaś.
- Dziękuję- uśmiechnęła się- ale obawiam się, że
na niej moje umiejętności kulinarne się kończą.
161
- Nie szkodzi, mogę ją jeść codziennie.
Powiedział jej też, że zaprosił kogoś na wieczór.
Julia zaniepokoiła się, nie pragnęła wizyt obcych ludzi,
a nawet się ich obawiała.
- To stary przyjaciel, jest właścicielem wyciągu,
tutaj obok, i mam nadziejÄ™, że namówi ciÄ™, abyÅ› przy­
pięła narty.
- To mu się raczej nie uda, ostatnio miałam je na
nogach równo trzydzieści lat temu.
Mimo zapewnieÅ„, że gość jest bardzo miÅ‚ym i bez­
pośrednim człowiekiem, była zdenerwowana, kiedy
odezwała się kołatka przy drzwiach. Borys wprowadził
niewysokiego mężczyznę o surowej, ogorzałej od
wiatru i słońca twarzy. Z uśmiechem podała mu rękę,
a on z galanterią ją ucałował.
- Władek Gąsienica - przedstawił się.
Pan Władek przyniósł ze sobą tajemnicze danie,
które składało się głównie z kapusty, ale były tam też
kawałki baraniny, grzyby, owoce jałowca, wszystko
podlane czerwonym winem.
- Powiedz mu, że to pyszne, naprawdę - zwróciła
się do Borysa. - Nigdy czegoś takiego nie jadłam.
-A widzisz, ile masz przy mnie niespodzianek
- roześmiał się.
- Przetłumacz, to nieelegancko, że rozmawiamy
między sobą w języku, którego nasz gość nie rozumie.
Mimo że gość nie rozumiał, uśmiechał się bardzo
przyjaznie. A dla równowagi panowie rozmawiali po­
tem dosyć dÅ‚ugo po góralsku i tym razem jej nie pozo­
stawało nic innego, jak tylko przyjaznie się uśmiechać.
Kiedy około północy gość ich opuścił, spytała,
o czym była mowa.
162
- O tobie - odrzekł Borys.
-Znowu stroisz sobie ze mnie żarty - odrzekła
lekko obrażona.
- No dobrze, powiem wszystko, jak na spowiedzi,
pod warunkiem że jutro pójdziesz ze mną na narty
zaczął się z nią targować Borys.
- Koniecznie ci zależy, aby mnie skompromitować
przed tym panem Władkiem?
- Możemy pójść na inny wyciąg, gdzie nas nikt nie
zna. Pojezdzisz tam trochÄ™ i potem przeniesiemy siÄ™ do
Władka.
- Ale to może być tylko ośla łączka, nie będziesz
się wstydził tam ze mną jezdzić?
- Julio, będę zachwycony.
- Więc dobrze - zgodziła się z ociąganiem.
-W takim razie powiem ci prawdę. Władek
stwierdził, że nadajesz się na moją żonę. A górale się
rzadko mylÄ….
Julia pokiwała na to głową.
- Dlaczego tak ci zależy na tym ślubie? Przecież
ważne jest to, co miÄ™dzy nami. Po co nam papier? -po­
wiedziała poważnie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp28dg.keep.pl