[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zainteresowanie. Czuła się powszechnie akceptowana.
Zorro ściągnął kurtkę i rzekł do Joe:
- UsiÄ…dz lepiej na tym.
Joe posłuchała. Dziewczyny chichotały. Zorro wrócił do chłopaków.
Najbardziej podekscytowana była Stópsel, na ogół raczej małomówna.
- Czy można rozpoznać ten raz, gdy się zachodzi w ciążę? - spytała.
Spasti dostała ataku śmiechu.
- Jasne. Rurę do końca, i eksplozja. A ty masz wtedy orgazm życia.
- W moim wypadku to był bociek - powiedziała Joe.
- A czemu nie używaliście gumek? - dopytywała się Stópsel.
- Ej, przecież byliśmy już zaręczeni.
- Ja zawsze używam gumek, gdy z kimś chodzę. Nie chcę jeszcze zachodzić w ciążę
- oznajmiła Stópsel.
- Ja też nie - odezwał się Maria, który akurat nadszedł. Odpowiedziała mu salwa
śmiechu.
- Z gumką to nie to - stwierdziła Spasti. - Poza tym i tak za pózno go wyciągają,
ponieważ muszą cię jeszcze pocałować i takie tam. A to cholerstwo zwisa potem z
cipy.
- Naprawdę? - zdziwiła się Stópsel. - A znacie te ohydne gumy o smaku
bananowym?
- Obrzydlistwo.
- Ale truskawkowe mogą być.
- Tyle że zanim uporasz się z nałożeniem, zdąży już pięć razy oklapnąć -
kontynuowała Spasti.
152
- Co wy chrzanicie? - zirytowała się Joe. - Nie macie pojęcia, a gadacie głupoty.
Gumkę najlepiej nałożyć ustami. Wtedy wszystko idzie gładko.
Chichoty ucichły. Wszystkie chciały, by im to dokładnie opisała. Joe spytała, czy
któraś ma jedną przy sobie. Stópsel wyjęła paczkę z kieszeni. Zawsze miała przy
sobie prezerwatywy, choć używała ich dość rzadko.
Joe rozpakowała prezerwatywę i umieściła między wargami. Następnie próbowała
nasunąć ją na kciuk, lecz wszyscy tak się na nią gapili, że nie wytrzymała i parsknęła
śmiechem, wypluwając prezerwatywę na chodnik.
- Trzeba w każdym razie zawinąć wargi zupełnie do środka - wyjaśniła, chichocząc.
- A więc tym podbiłaś Zorro - powiedziała Spasti.
- Nic podobnego. Ten zbereznik sam mnie tego nauczył. Stary kurewski trick. - Joe
poczuła, że się czerwieni. Strząsnęła włosy na twarz. Nagle zrobiło jej się strasznie
głupio. Na szczęście Zorro niczego nie zauważył.
Ktoś wyciągnął skręta i puścił w koło. Joe przekazała go dalej, nie zaciągając się. W
następnej kolejce jednak pociągnęła macha. Bo ciągle czuła się nieswojo.
Nadbiegł Zorro.
- Co ja widzę! - zawołał. Zabrał jej skręta i zaciągnął się głęboko. Cały on.
Spasti chwyciła go mocno.
- Nie jesteś chyba aspołecznym typem.
- Mam się przyglądać, jak faszerujecie tym przyszłą matkę?
- Z tym też można przesadzić - przyznała Spasti.
26
Zorro przemierzał czyściutkie podwórko nad Land-wehrkanal. Wszystko tutaj lśniło,
aż rzygać się chciało. Liczył się z tym, że w każdej chwili może przydybać go tu
jakiś babsztyl w śnieżnobiałym fartuchu.
153
¦" I
Na tablicy domofonu nacisnął górny przycisk po lewej stronie, przy którym nie było
jeszcze tabliczki z nazwiskiem. Joe powiedziała mu zawczasu, który ma nacisnąć.
Rozległ się sygnał. Zorro otworzył drzwi. Joe czekała na niego w korytarzu. Gdy
podszedł, objęła go. Poprowadziła do małego mieszkanka. Czuł się obco. Uśmiechnął
się niepewnie. Inaczej wyobrażał sobie ich wspólny dom. W każdym razie musiało
tam być nieziemsko przytulnie. Z wielkim łóżkiem.
- Przecież w sumie jest całkiem niezłe - powiedziała Joe.
- Ujdzie w tłoku.
- Wystarczy, jak powpinamy coś na ścianach, i może jeszcze dałoby się skołować
jakiÅ› telewizor.
- Dobrze. A jak tam twoja matka? Co mówiła?
- Strasznie się ciskała.  Nie unieszczęśliwiaj się. Zmarnujesz sobie życie. Nie masz
nikogo, kto zarobi na rodzinÄ™".
- Powiedziałaś jej, że twój facet jest w stanie utrzymać rodzinę?
- Nie. Nic już więcej nie powiedziałam. Potem dodała jeszcze, żeby mi nawet do
głowy nie przyszło prosić ją o cokolwiek.
- A co ma wspólnego twoja matka z naszym synem?
- To samo jej powiedziałam. I że i tak natychmiast się wyprowadzę.
- A ona?
- Tylko się rozpłakała. Jak mogłam być tak nieodpowiedzialna! I żebym nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp28dg.keep.pl