[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Morgan, mój drogi... Jarl zwrócił się do Szkota.
Będę ich pilnował jak własnej rodziny przyrzekł Szkot.
Po chwili Morgan wziął kilka swoich rzeczy i wyszedł. >
Co teraz? zapytał Jarl.
Możemy napić się whisky, bo trzeba jakoś doczekać, aż zgaśnie
ogień w kominku odpowiedziałem.
ROZDZIAA PITNASTY
CZEKANIE W MROZIE " MIEJSCE ODPOCZYNKU I TRON
" POTWORY Z KOMINKA " PI PASÓW " W PUAAPCE "
UCIECZKA Z PODZIEMI " MISTRZ I UCZENNICA
Siedzieliśmy w milczeniu. Jarl spoczął w fotelu na wprost kominka.
Marion wybrała sobie krzesło, które przysunęła do ściany kominka i ubra
na w kurtkę, zawinięta w koc, ze szklanką whisky w dłoni przytuliła się do
potwornych rzezb. Wstała raz, żeby włączyć muzykę z magnetofonu, bo
cisza panująca w komnacie i na zamku chyba ją denerwowała. Poczęsto
wałem się jednym z cygar Norwega, ustawiłem krzesło przed oknem
wychodzącym na Kocioł Jański i wpatrywałem się w wirujące w powie
trzu płatki śniegu.
Ogień w kominku przygasał bardzo wolno. Oparłem nogi na parape
cie i bujałem się na krześle, które opierało się na podłodze tylko na tylnych
nogach. Zdawało mi się, że widzę, jak mróz powoli pełznie po kamiennej
podłodze sali. Jarl często dolewał sobie whisky, potem pił już tylko gorącą
herbatę z termosu. Około dwudziestej trzeciej w komnacie było tak zim
no, że lekko drżałem. Wstałem i podszedłem do kominka. Marion spoj
rzała na mnie z nadzieją, a Norweg z ciekawością.
Już? zapytał.
Tak przytaknÄ…Å‚em.
Podszedłem do kandelabru stojącego na środku stołu i zapaliłem
wszystkie świeczki. Zwiecznik ustawiłem na progu kominka.
To dla lepszego efektu wyjaśniłem.
Pan wie, gdzie jest kryjówka? dopytywał się Jarl.
Mam tylko nadzieję, że znam początek drogi odpowiedziałem.
Uczciwi zawsze wybiorą dobrą ścieżkę.
Proszę sobie darować te dygresje mruknął Norweg. Za
warliśmy układ i ufam, że obaj jesteśmy dżentelmenami.
Niech będzie zgodziłem się. Wstałem i podszedłem do Marion.
Powiedz, dokąd miał wpierw udać się poszukiwacz znaku zostawione
go przez Artura?
Do Smyrny, czyli Wlenia odpowiedziała. Ze Smyrny pocho-
dził umęczony biskup Polikarp, a we Wleniu uwięziono biskupa Tomasza...
Tak, ale... robiąc pauzę zawiesiłem głos.
Jarl spojrzał na mnie zaskoczony.
To pan nas okłamał? zaniepokoił się.
Nie uśmiechnąłem się. To my, niewtajemniczeni, musieli
śmy jezdzić, szukać i błądzić. Dlatego autor zagadki pomieszał wszystko,
zostawiając wskazówki dla człowieka obznajomionego z tą okolicą i jego
historią oraz z Biblią, zrozumiałe bez jeżdżenia.
Sugerujesz, że zagadkę można rozwiązać nie wychodząc z zam
ku? pytała Marion.
Tak, człowiek wtajemniczony tego by dokonał przyznałem.
Wtajemniczony? dziwił się Jarl. Czyli kto?
Uczeń Artura, to do niego skierowane są słowa zapisane w Biblii
znalezionej w piwnicy tłumaczyłem.
Ucznia nie ma, bo inaczej już by rozwiązał tę zagadkę zauważył
Jarl.
Od czasu wojny zamek był ruiną i dopiero niedawno znaleziono
wskazówki, jak odszukać znak. Skąd pan wie, że uczeń Artura nie pro
wadzi poszukiwań?
Pan? twarz Jarla pobladła i wyglądał na wystraszonego. To
niemożliwe, jest pan za młody. %7łelazny to pana rówieśnik...
Morgan podpowiedziała Marion.
Nie wiem wzruszyłem ramionami. Nie chodzi o mnie, bo
nigdy nie należałem do żadnych tajnych stowarzyszeń. Podzieliłem się
z panem tylko moimi podejrzeniami.
Morgan... Jarl szeptał mrużąc oczy głęboko zamyślony. Myśli
pan, że ten uczeń zechce wkroczyć w ostatniej chwili i zabrać znak?
On chyba do niego należy? przypomniałem Norwegowi.
Zagryzł tylko wargi i ponurym wzrokiem powiódł w kierunku niewi
docznej kuchni, a potem do drzwi. Wstał, podbiegł do nich i gwałtownie
szarpnął jednym ze skrzydeł. Jedyne co zobaczył w sieni to ciemności,
a do nas doleciał lodowaty podmuch powietrza. Zaraz potem umilkł ma
gnetofon i zgasły reflektory, które paliły się na dziedzińcu. Z torby wyją
łem latarkę i chciałem wyjść z sali balowej.
Dokąd pan idzie? zapytał mnie Jarl.
Chcę uruchomić agregat prądotwórczy, bo... przerwałem
w pół zdania widząc wyraz twarzy Norwega. Agregat też uszkodzili
ście? domyśliłem się.
To było zanim zawarliśmy układ.
Co się stało? zaniepokoiła się Marion.
Mamy jeszcze mniej czasu rzuciłem. Nasi zagraniczni go
ście postanowili zniszczyć także agregat. Może powie pan, co jeszcze
wymyśliliście?
Nic więcej. Czekam, aż rozwiąże pan zagadkę odparł Norweg
wracajÄ…c na fotel.
Usiadłem w fotelu i zapatrzyłem się na cienie rzucane przez światło
ze świec. Potwory z rzezb kominkowych wydawały się jeszcze bardziej
ohydne, wyglądały jakby pełzały po ścianach. Marion dostrzegła na co
patrzę i sama zapatrzyła się w te ruchome obrazy. Wyjąłem notatki i za
brałem głos.
Zacznijmy od słów Szczepana, pierwszego męczennika Kościoła,
który powiedział:
Niebo jest tronem moim,
A ziemia podnóżkiem stóp moich;
Jaki dom zbudujecie mi,
mówi Pan,
Albo jakie jest miejsce
odpocznienia mego?
Zamilkłem i spojrzałem na moich towarzyszy. Jarl wpatrywał się we
mnie, a Marion ze zmienioną twarzą na ściany.
Niech pan powie, czego dotyczą te słowa? zapytałem Jarla.
Miejscem odpoczynku jest dom, a domem Pana jest kościół
odpowiedział Norweg. Trzeba poszukać, gdzie na zamku była kaplica?
Blisko pan trafił przyznałem. Ale to są słowa Artura, który
każe swojemu uczniowi odpowiedzieć na pytanie:, jakie jest miejsce od
pocznienia mego?".
Ten zamek, jakby zawieszony w niebie, mający u swych stóp oko
liczne ziemie odezwała się Marion. Miejscem odpoczynku była
najbardziej reprezentacyjna sala zamku, ta komnata?
Tak jest pokiwałem głową. Kolejną wskazówkę daje nam
wizyta w Pergamonie, czyli Siedlęcinie?
Templariusze, Lancelot, zakon bez skazy... Jarl próbował trafić.
Co Å‚Ä…czy dwa przekazy dotyczÄ…ce Pergamonu oraz templariuszy?
podpowiadałem. Tron szatana i czczenie Bafometa odpowie-
działem, gdy Marion i Jarl patrzyli na mnie oczekując, co powiem.
Marion, co widzisz na ścianach?
Jarl dopiero teraz zdawał się zwracać większą uwagę na cienie.
Sługi szatana krążące wokół jego tronu odpowiedziała Marion.
Kominek to tron...
Norweg zerwał się z fotela i podszedł do kominka. Oglądał rzezby,
mrużąc oczy, próbował w półmroku dostrzec szczegóły, coś, co stanowi
łoby kolejną wskazówkę.
I co dalej? zapytał po chwili prostując się.
Sięgnąłem pod kurtkę i z pochwy na pasie wyjąłem długi nóż. Jarl
pobladł, Marion cofnęła się o krok. Podałem broń rękojeścią w stronę
Norwega.
Niech pan teraz zrobi z bestią to, co zrobiłby z nią średniowieczny
błędny rycerz poprosiłem.
Jarl obejrzał nóż, palcem przejechał po ostrzu i bezradnie stanął przed
kominkiem.
Powinienem zabić bestię, ale jak mam żelazem zniszczyć kamień?
pytał sam siebie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]