[ Pobierz całość w formacie PDF ]

BATURY
Było wczesne popołudnie, gdy w gabinecie szefa zadzwonił telefon. Odebrał i słuchał
przez kilka minut. Jego twarz stężała, a w oczach zapłonął zimny ogień furii. Tylko kilka razy
w życiu widziałem go tak rozwścieczonego.
- Dobrze, niedługo będziemy.
Odłożył słuchawkę, z szuflady wyjął buteleczkę z walerianą i od razu zażył kilka
kropli.
- Vytautas? - zagadnąłem.
Kiwnął ponuro głową.
- Włamał się do Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego - powiedział.
- Co? - zerwałem się na równe nogi. - Przecież to świetnie chroniony obiekt!
Niemożliwe!
Tylko westchnął w odpowiedzi. Nie braliśmy samochodu. Pan Tomasz chciał się
uspokoić po drodze, a biblioteka znajduje się opodal naszego ministerstwa.
Poszliśmy Krakowskim Przedmieściem, weszliśmy przez główną bramę uniwersytetu.
W pierwszej chwili myślałem, że szef przygnębiony wiadomościami zapomniał, iż zbiory
przeniesiono do nowego budynku, ale on minął stary gmach biblioteki i tylną bramą
wyszliśmy na ulicę. Przecięliśmy park założony u podnóża skarpy, na której stoi uczelnia.
Jeszcze kawałek drogi uliczkami i wyrosła przed nami nowa biblioteka. Ten budynek też mi
się nie podobał. Zielona elewacja, pokryta płytami sztucznie spatynowanego brązu, robiła na
mnie odpychające wrażenie. Przeszliśmy przez drzwi otwierające się na fotokomórkę.
Główny hol biblioteki jest wysoki na kilka kondygnacji. Jeśli zadrze się do góry głowę, widać
skomplikowaną kratownicę zielonych rur, na której opiera się dach. Szare, betonowe ściany,
zielone kraty, po których pnie się roślinność, metalowe podesty i wielkie tafle szkła
sprawiają, że wnętrze przypomina bardziej halę fabryczną lub maszynownię  Titanica niż
książnicę...
Szklane drzwi prowadzą do czytelni. Zaraz za nimi stali policjanci, którzy szybko
sprawdzili naszą tożsamość i wpuścili nas dalej. Po monumentalnych betonowych schodach
wchodzi się na piętro. U wrót sali stoją cztery betonowe kolumny z posągami jakichś
myślicieli na szczycie...
Stanęliśmy w zadumie. Ja byłem tu już kilka razy, pan Tomasz, jak się domyślałem,
jeszcze nigdy. Główna czytelnia pogłębia wrażenie znajdowania się w fabryce.
Pomieszczenie, znowu wysokie na kilka kondygnacji, nakryte jest szklanym dachem, także
podtrzymywanym przez kratownicę z rur. Po bokach znajdują się trzy piętra, otwarte na salę,
zabezpieczone metalowymi barierkami. Można się tam dostać po kręconych, metalowych
schodkach. Naprzeciw nas szerokie schody prowadziły na piętro, gdzie znajduje się czytelnia
książek dostarczonych z magazynów. Pośrodku umieszczono szafki katalogowe, na lewo
dział obsługi czytelników.
Główna sala wydaje się spora, ale w rzeczywistości jest czterokrotnie większa -
ciągnie się daleko na boki, tam w półmroku, pod betonowymi stropami wyższych pięter,
umieszczono regały z książkami. Czytelnicy mogą z nich swobodnie korzystać, jest to jeden z
największych na świecie wolno dostępnych księgozbiorów podręcznych... Na piętrze także
stoją regały z książkami...
Nadkomisarz stał na schodach, na nasz widok zszedł na dół i ruszył nam na spotkanie.
- Dawno się nie widzieliśmy - westchnął ciężko. - Całe cztery godziny...
- Co się stało? - zapytałem.
- Rozpruł zielnik Syreniusa - wyjaśnił.
- Zamówił do czytelni i...
- Nie, Pawle, dobrał się do magazynu.
- Niemożliwe - wykrztusiłem. - To jeden z najlepiej strzeżonych...
- Niestety - westchnął policjant. - Pokażę panom, którędy się dostał...
Za schodami na piętrze znajduje się okrągła dziura w podłodze, otoczona barierką.
Jeśli spojrzy się przez nią w dół, widać okrągły, szklany stolik, stojący na betonowym kręgu.
Patrząc w górę, widać, że kratownica podtrzymująca dach też ma okrągły otwór, zamknięty
litą, okrągłą szybą... Do stolika oczywiście można dostać się po prostu omijając schody - z
poziomu dolnej sali...
Krąg, na którym opiera się blat stolika, w rzeczywistości jest wylotem betonowej rury
o średnicy około siedemdziesięciu centymetrów. Rura prowadzi w głąb, aż do poziomu -2, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp28dg.keep.pl