[ Pobierz całość w formacie PDF ]

kościół, której Emily nie zdążyła zapłacić. Moneta wypadła z kieszeni, gdy matka ściągała
dziewczynce spodnie, i przez następne sześć dni leżała pod jej gołym pośladkiem.
Prawdopodobnie także w nocy, prawie tydzień pózniej, Denesa Steiner postanowiła pozbyć
się ciała Emily, które cały czas znajdowało się w stosunkowo niskiej temperaturze. Mogła
owinąć zwłoki w koc, co wyjaśniałoby ślady wełnianych włókien, znalezione podczas analizy
laboratoryjnej. Mogła też włożyć je do plastikowej torby, służącej do wywożenia liści.
Odnalezione pod mikroskopem ślady rdzenia rośliny wskazywały na warsztat pana Steinera,
który używał tego materiału przy naprawie zegarów. Dotychczas nie znaleziono ani
pomarańczowej taśmy, której Denesa Steiner użyła do skrępowania córki i siebie, ani rewolweru
kaliber 22. Podejrzewałam, że tych rzeczy nigdy już nie znajdziemy. Pani Steiner była zbyt
inteligentna, aby przechowywać przedmioty, które mogłyby stanowić dowód jej zbrodni.
Gdy myślałam o tych wydarzeniach z perspektywy czasu, wszystko wydawało się proste i z
wielu względów oczywiste. Na przykład kolejność, w jakiej odcinano kawałki taśmy z rolki,
wyjaśniała przebieg wypadków. Oczywiście, pani Steiner najpierw związała córkę, co
wyeliminowało konieczność wcześniejszego przygotowania wszystkich kawałków taśmy i
przyklejania ich na krawędziach mebli. Nie musiała przecież używać siły, aby skrępować martwą
dziewczynkę.
Zdecydowanie trudniej było jej związać samą siebie. W tym celu odcięła najpierw potrzebną
liczbę kawałków taśmy i przylepiła je na komodzie. Potem skrępowała się nią tak, aby móc się
łatwo uwolnić, zrywając paski taśmy w odwrotnej kolejności. Postąpiła tak raczej przez
nieuwagę niż niewiedzę, bo Denesa Steiner musiała zdawać sobie sprawę z wagi tego szczegółu.
W Charlotte przesiadłam się na samolot do Waszyngtonu. Na lotnisku złapałam taksówkę,
która zawiozła mnie do Russell Building, gdzie byłam umówiona z senatorem Lordem.
Przyjechałam na miejsce około wpół do czwartej; senator nie wrócił jeszcze z głosowania w
Senacie. Czekałam cierpliwie w recepcji jego biura, obserwując, jak sekretarki bez przerwy
odbierają telefony, jakby cały świat potrzebował pomocy senatora Lorda. Pomyślałam, że trudno
chyba normalnie żyć z tak przytłaczającą świadomością. Senator wkrótce przybył, uśmiechając
się na mój widok szeroko. Z jego oczu wyczytałam, że wie już o wszystkim.
 Kay, cieszę się, że cię widzę.
Wskazał mi drogę i przeszliśmy przez następny pokój, gdzie było jeszcze więcej biurek i
ludzi odbierających telefony. Zamknął za nami drzwi swojego gabinetu, w którym na ścianach
wisiało kilka cennych obrazów, a zasobna biblioteka świadczyła, że senator lubi dobrą literaturę.
 Dziś rano telefonował do mnie dyrektor. Co za koszmar. Sam nie wiem, co powiedzieć 
zaczął.
 Wszystko w porządku.
 Usiądz tu, proszę.  Wskazał mi miejsce na kanapie, a sam zajął krzesło. Senator Lord nie
odgradzał się biurkiem od swoich gości. Nie lubił stwarzać pozorów niedostępności, gdyż jego
wielkość czyniła go skromnym i uprzejmym.
 Ciągle jeszcze czuję się zupełnie otępiała. Moja świadomość jest w dziwnym stanie 
powiedziałam.  Myślę, że najgorsze przyjdzie pózniej. Stres pourazowy i tym podobne rzeczy.
To, że zdaję sobie z tego sprawę, wcale nie czyni mnie odporniejszą.
 Musisz się sobą zaopiekować. Jedz w jakieś miłe miejsce i odpocznij.
 Frank, co będzie z Lucy? Chciałabym oczyścić ją z wszelkich zarzutów.
 Wydaje mi się, że już tego dokonałaś.
 Nie całkiem. Chociaż w FBI wiedzą, że to nie ona odcisnęła kciuk na skanerze zamka
biometrycznego, niektórym ludziom to nie wystarcza, aby uznać ją za całkowicie niewinną. Ja
przynajmniej odnoszę takie wrażenie.
 To nie jest tak. Absolutnie nie tak.  Senator skrzyżował długie nogi i spojrzał na mnie. 
Zgadzam się, że mogą być problemy z pewnymi pogłoskami, jakie tam krążą. Mam na myśli
plotki. Ale ponieważ w sprawę wmieszany jest Tempie Gault, nie można za wiele o tym mówić.
 A zatem Lucy będzie musiała godnie znosić podejrzliwe spojrzenia, gdyż nie wolno jej
ujawniać szczegółów całej sprawy  sprecyzowałam jego myśl.
 Otóż to.
 Należy się też liczyć z tym, że znajdą się ludzie, którzy nie ufając jej do końca, będą
uważać, że nie powinna pracować w Quantico.
 Może być i tak.
 To nie jest korzystna sytuacja.
 Nie możesz jej chronić w nieskończoność, Kay. Pozwól jej samej wylizać rany i oswoić się
z sytuacją. W miarę upływu czasu będzie jej coraz łatwiej. Niech tylko działa zgodnie z prawem
 uśmiechnął się.
 Zrobię, co w mojej mocy  obiecałam.  Wciąż jeszcze wisi nad nią oskarżenie o jazdę pod
wpływem alkoholu.
 Jest ofiarą napadu na drodze, może nawet usiłowania morderstwa. Myślę, że to w oczach
sędziego powinno zmienić nieco obraz sytuacji. Poza tym byłoby dobrze, aby zgłosiła się na
ochotnika do jakiejś służby publicznej.
 Masz na myśli coś konkretnego?  zapytałam, wiedząc, że tak. Inaczej nie wspominałby o
tym.
 Prawdę powiedziawszy, tak. Zastanawiam się, czy nie chciałaby wrócić do Ośrodka? Nie
wiemy, do jak wielu informacji o programie CAIN dotarł Gault. Mogę zasugerować dyrektorowi,
żeby zwrócono się do Lucy z prośbą o sprawdzenie, ile wiadomości o systemie mógł zdobyć.
 Frank, wiem, że to ją przerazi  powiedziałam, czując jednocześnie wdzięczność dla tego
człowieka.
 Nie znam nikogo, kto lepiej by się do tego nadawał  oświadczył.  Poza tym to dałoby jej
szansę odzyskania utraconej pozycji. Lucy świadomie nie zrobiła nic złego.
 Powiem jej o tym  oświadczyłam.
Pożegnałam się z senatorem i pojechałam do hotelu Willard zamówić pokój. Byłam zbyt
zmęczona, aby wracać tego samego dnia do Richmond. Postanowiłam najpierw polecieć do
Newport, aby zobaczyć się z Lucy, nawet gdyby ta wizyta miała trwać godzinę lub dwie.
Chciałam jak najszybciej przekazać jej propozycję senatora Lorda, aby mogła z większym
optymizmem patrzeć w przyszłość.
Wyglądało na to, że sprawa Lucy zakończy się pomyślnie. Byłam o tym przekonana. Czułam
potrzebę powiedzenia siostrzenicy, jak bardzo ją kocham. Musiałam się do tego przygotować i
znalezć odpowiednie słowa, które zawsze tak trudno przychodziło mi wypowiadać. Zamiast tego
wolałam dusić je w sobie. Bałam się, że gdy zdradzę się ze swoim uczuciem, zostanę sama, jak to
bywało już wielokrotnie. Nauczyłam się więc tłumić w sobie to wszystko, co było dla mnie
najcenniejsze.
Z pokoju zadzwoniłam do Dorothy, a ponieważ nikt nie odpowiadał, zatelefonowałam do
matki.
 Gdzie jesteś tym razem?  zapytała, a ja słyszałam w tle lejącą się z kranu wodę.
 W Waszyngtonie  powiedziałam.  Gdzie jest Dorothy?
 Akurat jest u mnie, pomaga mi przy obiedzie. Będzie kurczak w cytrynie i sałata. Szkoda,
że nie widziałaś naszego drzewka cytrynowego, Katie. Grejpfruty też są bardzo dorodne. Właśnie
płuczę sałatę. Jeżeli odwiedziłabyś kiedyś matkę, mogłybyśmy zjeść wspólnie obiad, jak
normalna rodzina.
 Chciałabym porozmawiać z Dorothy.
 Poczekaj chwilę.
Usłyszałam dzwięk odkładanej słuchawki, a potem głos Dorothy.
 Jak nazywa się terapeuta Lucy w Edgehill?  zapytałam bez wstępów.  Przypuszczam, że
już jej kogoś przydzielili.
 Raczej nie. Lucy już tam nie ma. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp28dg.keep.pl