[ Pobierz całość w formacie PDF ]
znane osoby radzą wam, byście dla swojego dziecka byli mentorami. A kogo wybiera Hollywood na
tych doradców? Bandę anorektyczek, alkoholików, narkomanów i seryjnych żon czy mężów. Ludzi,
którzy od lat nie spędzili z dzieckiem ani dziesięciu minut. I oni wam radzą, jak być rodzicem.
Zupełnie jakby...
Zadzwonił telefon.
Cholera! - Ruby popędziła do pokoju i wyrwała Przewód ze ściany. Nie wolno jej przeszkadzać
przez nadepnę dwadzieścia cztery godziny. Nic nie miało znaczenia, oprócz przygotowań do
występu.
San Francisco, podobnie jak wszystkie inne miasta, wyglądało pięknie wieczorem. W centrum
różnokolorowe światła tworzyły jakby neonową dekorację zawieszoną wzdłuż czarnej zatoki.
Dean Sloan spojrzał przez wielkie na całą ścianę okno, w którego obramowaniu widać było
panoramę miasta. Niestety, nie mógł się ruszyć z miejsca; jak zwykle przygważdżały go dobre
maniery.
W przeładowanej ozdobami sali balowej rezydencji Russian Hill rozstawiono kilkanaście
stolików, z których każdy udrapowano błyszczącym złotym materiałem, wykończonym od góry
girlandą opalizującego jedwabiu. Nakrycia były z białej porcelany z platynowym obrzeżem. Przy
każdym stole siedziały cztery pary i prowadziły niezobowiązującą rozmowę. Kobiety miały na sobie
drogie długie suknie, a mężczyzni smokingi. Gospodyni przyjęcia, należąca do miejscowego
towarzystwa, własnoręcznie sporządziła listę gości spośród najbogatszych rodzin San Francisco.
Dochód z tego dobroczynnego przyjęcia był przeznaczony dla opery i na pewno będzie niezwykle
znaczący, chociaż Dean się zastanawiał, ilu gości rzeczywiście interesuje się muzyką. Głównie
chodziło im o to, by się pokazać, a co jeszcze ważniejsze - by się pokazać, robiąc to, co właściwe.
14
Partnerka Deana - blada, wyjątkowej urody i elegancji kobieta, która nazywała się Sarah
Brightman-Edington - przesunęła ręką po jego udzie. Wiedział, że już za długo milczy, więc z od
dawna wyćwiczoną swobodą odwrócił się do niej i uśmiechnął w sposób dobrze udokumentowany
przez miejscowe media zajmujące się lokalną śmietanką.
- To były piękne słowa, nie sądzisz? - powiedziała cichym głosem, wypijając odrobinę szampana.
Dean nie miał pojęcia, o czym ona mówi, ale szybkie spojrzenie po sali rozjaśniło mu w głowie.
Przy steinwayu w kolorze kości słoniowej stała starsza, dobrze utrzymana kobieta w złudnie
prostej niebieskiej sukni. Niewątpliwie wypowiedziała na temat opery pełne poetyckiego poloru
słowa i z góry podziękowała swoim gościom za szczodre wsparcie. Bogaci niczego tak nie
uwielbiali, jak udawać, że są szczodrzy
Wiedział, że to oficjalny początek końca wieczoru. Potem będą tańce, sporo pogawędek i jeszcze
więcej plotek, ale niebawem do grzeczności będzie należało wyjść.
Rozległ się szmer lekkich oklasków i szuranie odsuwanych krzeseł.
Dean wziął Sarah za rękę. Razem wsunęli się w szepczący tłum. Orkiestra grała coś cichego i
romantycznego, chyba jakąś znajomą melodię.
Na parkiecie przyciągnął Sarah do siebie, zsunął dłoń po jej nagich plecach, poczuł, że drży pod
jego dotykiem.
Wokół nich tłum kręcił się i wirował. Nad głowami tysiące światełek pobłyskiwało jak gwiazdy. W
powietrzu rozchodził się lekki słodki zapach róż.
A może to był zapach pieniędzy...
Spojrzał w dół na podniesioną twarz Sarah, po raz pierwszy widząc, jakie ma ładne szare oczy.
Bez zastanowienia nieco się pochylił i pocałował ją, czując na jej ustach posmak szampana. Ten
pocałunek wiele mówił, dokąd może ich zaprowadzić ta nadchodząca noc. Sarah będzie go chciała.
Gdyby miał ochotę, mógłby wziąć ją za rękę, wyprowadzić z tego ścisku i zabrać do swojego łóżka.
Nie sprzeciwiałaby się. Potem by zadzwonił i pewnie leszcze kilka razy by się przespali. A pózniej
by o niej zapomniał. W ubiegłym roku miejscowy magazyn obwołał bo najmniej pożądaną partią,
bo słynął z błyskawicznych romansów. Tak było naprawdę; sypiał z dziesiątkami najpiękniejszych
kobiet w mieście.
Lecz dziennikarz, który o tym pisał, nie wiedział, nawet sobie nie wyobrażał, jak bardzo Dean był
tym wszystkim zmęczony. Miał niespełna dwadzieścia dziewięć lat, a już czuł się stary. Pieniądze.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]