[ Pobierz całość w formacie PDF ]
otwarty teren. - Od dawna go masz?
- Od jakichś czterech-pięciu tygodni. To prawdziwy skarb. - Johan pochylił
się i poklepał konia po szyi.
- Sam się teraz zajmujesz końmi?
- Na ogół tak. Nieraz pomaga mi Sten, kiedy przyjeżdża z Kopenhagi.
Sten? - zdziwiła się Sebjorg. Johan tak mówi o ojcu? Spojrzała na chłopaka
badawczo. Sprawiał wrażenie poważnego, zamkniętego w sobie, ale kiedy
zaczynał mówić, twarz mu się wypogadzała. Czy powinna spytać, co mu
doskwiera, czy raczej czekać, aż sam zacznie mówić? Doszła do wniosku, że
jego niespodziewana wizyta i chęć spędzenia z nią czasu sam na sam mogą
stanowić zaproszenie do intymnej rozmowy. Gdyby się okazało, że się
pomyliła, to jakoś sobie z tym poradzi.
- Nazywasz swojego ojca Stenem?
- Mąż mamy tak ma na imię - stwierdził chłopak po chwili wahania, ale bez
gniewu.
- No, owszem. Ale do mamy mówisz mamo".
- Dlatego, że to moja matka. - Johan lekko wstrzymywał konia, żeby mogli
jechać obok siebie.
- Czy chcesz mi powiedzieć, że Sten nie jest twoim ojcem? - Sebjorg nie
mogła inaczej odczytać jego odpowiedzi. Czegoś tu jednak nie rozumiała.
- Tak mi się wydaje. Bardzo różnimy się od siebie, i wyglądem, i
charakterem.
- Skąd taka myśl przyszła ci do głowy? - Sebjorg była naprawdę
zszokowana. Czyżby właśnie to dręczyło chłopaka?
- Poznałem mojego ojca.
Sebjorg wstrzymała konia i spojrzała na Johana badawczo. Chłopak także
przystanął i przez długą chwilę tylko na siebie patrzyli - ona jak znak zapytania,
on z wielkim żalem w oczach. Konie stały spokojnie, a jezdzcy nawet nie
zauważyli dwóch zajęcy, które przemknęły obok nich po trawie. Sebjorg
pierwsza przerwała ciszę.
- Rozmawiałeś o tym z Birgit i Stenem?
- Tak, ale oni twierdzą, że to nieprawda. Czuję jednak, że mnie oszukują.
- A kim jest ten ktoś, kto podaje się za twojego ojca? Jest stąd? - Sebjorg
przestraszyła się tak poważnej rozmowy, lecz nie mogła się już wycofać.
Wiedziała, że musi wysłuchać kuzyna.
- Wychowywał się w Lundeby, ale musiał wraz z rodzicami opuścić dwór,
gdy nie byli w stanie dłużej go utrzymać. Sam mi o tym opowiadał.
- I powiedział ci, że Sten nie jest twoim ojcem?
- Tak. Jesteśmy z Poulem podobni do siebie jak dwie krople wody. To nie
może być żaden zbieg okoliczności.
- Ale dlaczego Birgit i Sten mieliby to trzymać w tajemnicy? - zdziwiła się
Sebjorg. - Jestem pewna, że powiedzieliby ci prawdę. Załóżmy, że Birgit z
różnych powodów mogła ukrywać, kto jest twoim ojcem, gdy byłeś mały, ale
teraz jesteś już przecież duży, a twoja matka raczej nie kłamie.
- No tak, ale... Ja po prostu czuję, że Poul mówi prawdę, że to on jest moim
prawdziwym ojcem.
- Czy ten Poul mówił ci, że znał Birgit? I jak długo? Nie myślisz chyba, że
twoja matka figlowała na sianie, z kim popadnie?
Sebjorg powiedziała to tak bezpośrednio, że Johan spojrzał na nią
przerażony. Nie wypadało nazywać rzeczy po imieniu, lecz w tej sytuacji chyba
trzeba było wszystko wyjaśnić. Do tej pory nie zastanawiał się, jak mogło dojść
do tego, żeby nieznajomy mężczyzna stał się jego ojcem. Przecież matka i Sten
byli już małżeństwem, gdy się urodził.
- No, nie wiem. Może mama miała kogoś na boku...
- Naprawdę tak myślisz, Johanie? Szczerze?
- Nie, ale...
- Czy to nie dziwne, że ten obcy nie powiedział, gdzie poznał twoją matkę
ani jak długo byli ze sobą związani? Jeśli podaje się za twojego ojca, powinien
przedstawić więcej wiarygodnych informacji.
Oba konie gwałtownie się poruszyły. Johan i Sebjorg musieli je uspokajać,
zanim wrócili do rozmowy. Chłopiec się zamyślił, a Sebjorg zastanawiała się,
ile pytań może mu zadać. Słońce było już nisko, ale gdy konie stały w miejscu,
czuło się ich ciepło.
- Zadajesz takie trudne pytania - westchnął Johan. - Nie znam na nie
odpowiedzi.
- Ile razy spotkałeś się z tym mężczyzną?
- Niewiele. Trzy, może cztery. Czekał na mnie w lesie, gdy wychodziłem z
psami lub gdy sam jezdziłem konno.
- I co mówi, kiedy się spotykacie? Jak tłumaczy to, że kręci się w pobliżu?
- Ze chce zobaczyć swego syna. Pyta, jak się miewam i co lubię robić. Jest
bardzo miły.
- I najprawdopodobniej prosi, żebyś o tych potajemnych spotkaniach nie
wspominał w domu?
- Tak.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]