[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Kiedy poszła sortować świece, usłyszała wesołe pogwizdywanie
dolatujące z izby. Przyjemny czas, pomyślała. Miała co prawda pełne ręce
roboty, ale dawno nie było jej tak lekko na sercu. Chyba od śmierci Sigurda
nie czuła takiej radości podczas przygotowań świątecznych. A wszystko za
sprawą ślubu córki. Kari wreszcie odważyła się popatrzeć w przyszłość z
nadzieją.
Gdy zapadł wieczór, Kari wraz z Ashild zrobiły razem obrządek. W
oborze paliło się skąpe światełko, ale bliskość zwierząt sprawiała, że
kobiety czuły się tu przytulnie i bezpiecznie.
RS
94
- Myślisz, że wykarmimy wszystkie cielęta przez zimę? - zapytała Kari,
kładąc na kance płócienną szmatkę, przez którą przelewały mleko.
- Chyba tak. W razie czego zwieziemy zapasy siana zgromadzone w
stodole na hali.
- Dobrze będzie mieć na wesele mięso ze świeżego uboju - stwierdziła
Kari.
- A kucharki są już umówione? - zapytała Ashild. Kucharki pojawiały się
w zagrodzie na wiele dni przed weselem, by przygotować jedzenie, i
wszystkim zależało na tym, by pozyskać te, które cieszyły się najlepszą
opinią.
- Nie, ale zaraz po Nowym Roku pomówię z Gorli Langehaug. A ona już
będzie wiedziała, kogo sobie dobrać do pomocy.
Tak sobie gawędziły, dojąc po kolei krowy, a kiedy wreszcie skończyły i
odstawiły kanki z mlekiem w chłodne miejsce, zdjęły chustki z głowy i
wyszły na podwórze. Wieczór zapadł ciemny, niebo zasnuły ciężkie chmury
i nie widać było gwiazd. Po długim i pracowitym dniu obie już były
zmęczone, ale w izbie czekało na nich szycie. Siadły przy długim stole i
sięgnęły po igły i nici.
Kari ze smutkiem pomyślała, że po wyprowadzce Ashild zrobi się tu
cicho. Coraz poważniej zastanawiała się nad tym, czy nie oddać w
dzierżawę części gospodarstwa. We wsi na pewno wielu gospodarzy chętnie
by się zgodziło. Samotnej wdowie niełatwo sprostać wszystkiemu, coraz
wyrazniej to sobie uświadamiała. Ashild poczuła się trochę jak zdrajczyni,
gdy zdała sobie sprawę, że będzie to jej ostatnie Boże Narodzenie w
rodzinnym domu. Jak mama sobie poradzi, kiedy ona przeprowadzi się do
Rudningen? Gdy wyobraziła sobie Kari siedzącą samotnie w Torset,
posmutniała.
Rozmawiały trochę o weselu, planując, kogo zaprosić, jakich
muzykantów zamówić.
- Najpierw jednak obejdziemy uroczyście Boże Narodzenie. Wspaniale,
że twoja ciotka z rodziną przyjadą do nas na Wigilię - odezwała się wesoło
Kari i odłożyła koszulę, którą ozdabiała pięknymi mereżkami. Popatrzyła z
miłością na rude włosy córki i znów pomodliła się w duchu, że córka
wróciła do zdrowia. - Może tego dnia damy Torfinnowi wolne i...
Kari zamilkła nagle, słowa utknęły jej w gardle. Utkwiła wzrok w oknie
znajdującym się za plecami Ashild i pobladła. Jej uwagę przykuł jakiś ruch
za szybą. W pierwszej chwili sądziła, że jej się to przywidziało, ale zaraz
okazało się, że to porażająca prawda. Zobaczyła przyciśniętą do szyby twarz
pokrytą szronem i kłujące spojrzenie wytrzeszczonych oczu.
RS
95
Podwórze spowijały ciemności i kiedy mężczyzna cofnął się nieco, jego
twarz zniknęła w nocnym mroku.
- Co ci jest? - zapytała Ashild, zauważywszy, że mama pobladła.
Obejrzała się za siebie i spojrzała w tym samym kierunku co Kari, nic
jednak nie dostrzegła za oknem. - Złe się poczułaś? Jesteś blada jak ściana.
Kari miała mętlik w głowie. Czego chce znowu Pal? Czemu zjawia się o
tej porze roku? Nocą? Nie wróży to dobrze...
- Poczułam się nagle strasznie zmęczona - odpowiedziała porażona
strachem Kari i otarła twarz dłonią. - Chyba najlepiej będzie, jeśli się teraz
położymy spać i dokończymy to jutro. Za nami ciężki dzień.
W tej samej chwili rozległo się delikatne pukanie do drzwi wejściowych i
usłyszały ciche wołanie:
- To ja, Torfinn.
Kari poderwała się z ławy i przemknęło jej przez myśl, że coś musiało jej
się pomylić.
- Zajrzałem przed chwilą do stajni i... - Torfinn wydawał się trochę
zakłopotany, jakby brakowało mu słów. - Chciałem sprawdzić, czy
wszystko dobrze. Macie zdaje się gości?
Kari popatrzyła zdumiona na parobka, zastanawiając się, o co mu chodzi.
- To oczywiście nie moja sprawa, pomyślałem tylko, że sprawdzę... tak
na wszelki wypadek.
Torfinn uśmiechnął się niepewnie.
- Ten obcy koń, który stoi w boksie, ma tam zostać?
Kari na szczęście zamknęła za sobą drzwi do izby, wychodząc do
korytarzyka, Ashild więc nie słyszała tej rozmowy. Ulga, którą na moment
poczuła, sądząc, że pomyłkowo wzięła oblicze parobka za twarz Pala,
zmieniła się w strach. Rozejrzała się niespokojnie w mroku.
- Wszystko w porządku, Torfinn. Dziękuję, że czuwasz. A koń niech tam
zostanie.
Parobek cofnął się i ukłonił, zaskoczony nieco dziwnym zachowaniem
gospodyni.
Kari tymczasem pospiesznie zamknęła drzwi na zasuwy i przekręciła
stary klucz, pozostawiając go w zamku. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp28dg.keep.pl