[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Polgara & pona
ous
l
a
d
an
sc
- Nie ma za co. Kiedy wyzdrowiejesz, zapraszam cię z Fioną do nas
na kolację. Walt chętnie cię pozna.
- Walt, czyli jej mąż - uzupełniła Fiona. - A propos, czy na ciebie
nie czeka?
- Szczęśliwy człowiek z tego Walta - wtrącił Skorpion. Peg miała
tak rozanieloną minę, że Fiona chwyciła ją za łokieć i jęła dyskretnie
popychać ku drzwiom. Kiedy znalazły się na ganku, czule cmoknęła pielęg-
niarkę w policzek.
- Peg, jesteś wielka. Nie wiem, jak ci się odwdzięczę.
- Nie bój się, kotku, znajdzie się okazja. A na razie zadbaj o swój
męski okaz i nie wypuść go za wcześnie z rąk. To prawdziwy pistolet,
mówię ci - zachichotała.
No, cześć, lecę do Walta. Kiedy wychodziłam, był już w łóżku. Muszę
się spieszyć, bo pewnie ma erotyczne sny.
W domu Fiona nalała wody do szklanki i wziąwszy dwie pastylki,
wróciła do Skorpiona.
- Proszę, łyknij - powiedziała, podając mu proszki na otwartej dłoni.
- Nie widzę potrzeby - mruknął, nie uczyniwszy najmniejszego
ruchu.
- A ja widzę. Jeden lek ma zapobiec infekcji, a drugi jest
przeciwbólowy.
- Nic takiego się ze mną nie dzieje - upierał się. Fiona miała dosyć.
Z tym facetem można dostać bólu głowy!
- Jeśli dalej będziesz tak głupio obstawał przy swoim, będę musiała
Polgara & pona
ous
l
a
d
an
sc
potraktować cię jak Lottie - na siłę rozewrzeć szczęki, wepchnąć pigułki do
paszczy, zacisnąć szczęki i podrapać po gardziołku, żebyś przełknął.
- I jesteś gotowa to zrobić?
- Jasne! Dlatego bądz grzeczny i łyknij, co ci dała Peg. Skorpion
wziął od niej pigułki z demonstracyjnym
westchnieniem i popił. Ale i tak mu nie ufała.
- Otwórz i usta i pokaż mi, czy łyknąłeś - zakomenderowała.
- Nie ufasz mi?
- Wolę sprawdzić.
Błyskawicznym, wężowym ruchem chwycił ją za przeguby i
przyciągnął ku sobie. Gdyby nie oparła się na jego ramionach, przylgnęłaby
do niego cała. Skrycie nie miałaby nic przeciwko temu.
- Jeśli chcesz sprawdzić dokładnie, jest tylko jeden sposób -
powiedział uwodzicielskim tonem, hipnotyzując ją wzrokiem jak wąż w
raju. - Mogłem je przecież ukryć pod językiem.
Fiona miała wrażenie, że zaraz zemdleje. Skorpion jawnie zapraszał ją
do pocałunku! Jak powiedziała Peg? Nie leń się i skorzystaj z okazji. Zwięta
racja. Więc jazda, dziewczyno, przecież marzysz, żeby pójść w tango z tym
pistoletem!
- Chyba jednak je łyknąłeś, bo widzę, że wystąpiły skutki uboczne -
burknęła, czując, jak pali ją zdradziecki rumieniec.
- Kiedy tylko cię zobaczyłem, zacząłem myśleć o twoich ustach -
powiedział rozmarzonym, powolnym głosem, jakby jej nie słyszał. - A
skoro już jesteśmy skazani na swoje towarzystwo, czemu nie mielibyśmy
Polgara & pona
ous
l
a
d
an
sc
uprzyjemnić sobie wspólnego czasu? Oczywiście jeśli zechcesz mnie
pocałować.
- Przecież się nie znamy - zaprotestowała słabo.
- Wystarczy, iż wiem, że jesteś piękną kobietą.
Mówił jak w transie; najwidoczniej mocne środki szybko podziałały na
osłabiony organizm, zaburzając zmysły. Co za kłamca! Ale nie protestowała,
kiedy zwolnił chwyt i tak nęcąco przesunął opuszkami palców po wnętrzu
jej dłoni...
- Dobrze, powiedzmy, że poszukam - wyrzekła nieswoim głosem. -
I co tam znajdę?
- Przekonaj się sama.
Nie miał pigułek pod językiem. Sprawdziła, nie było ich nigdzie.
Mimo to poczuła się tak, jakby sama je zażyła. Zachwiała się, a Skorpion,
nie przerywając pocałunku, wziął ją w ramiona i ułożył obok siebie na ka-
napie. Dłonie powędrowały ku jej piersiom, muskając ich krągłości. Ale
wkrótce ruchy dłoni stały się coraz hardziej powolne, a głowa mężczyzny
opadła na oparcie kanapy.
- Co mi... zrobiłaś... - wymamrotał, puszczając ją. Oczy miał
zamknięte, oddech zwolnił. Proszki zrobiły swoje. Skorpion zasnął.
Fiona nie bez wysiłku ułożyła bezwładne ciało wzdłuż kanapy i
przykryła swojego podopiecznego kocem. Sama osunęła się na fotel i przez
chwilę siedziała bez ruchu, tępo wpatrując się w leżącego mężczyznę. Miała
kompletny zamęt w głowie, a emocjonalna huśtawka sięgnęła szczytu. Od
[ Pobierz całość w formacie PDF ]