[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Wydaje mi się, że należały one do kapitana Bar tletta. Wydaje mi
się również, że użył ich wczoraj  rzekł niewzruszony Hamish.
 Nonsens  powiedział Blair.  Każdy mógł je wystrzelić.
 Ale kapitan jako jedyny poszedł na polowanie  odparł Hamish,
patrząc w niebo i prosząc o wybaczenie za kłamstwo na temat kłusującego
LR
T
tego dnia Angusa MacGregora, który również wybrał się wówczas zapolo-
wać na głuszce. Angus jednak zapewniał go, że choć kłusował na terenach
pułkownika, to jednak strzelał daleko od miejsca, w którym zginął kapitan, a
Hamish dzięki latom doświadczenia potrafił odróżnić, kiedy kłusownik
kłamał, a kiedy mówił prawdę.
 Poza tym sezon zaczął się dopiero wczoraj  dodał.
 Więc to pozostałości z poprzedniego sezonu  powiedział Blair z
pobłażliwym uśmiechem.
 Och, na pewno nie  odparł Hamish.  Sezon w zeszłym roku
skończył się w grudniu, osiem miesięcy temu. Naboje nie byłyby w takim
stanie, leżąc cały ten czas na wrzosowiskach, w deszczu i śniegu.
Lord Helmsdale pokiwał głową z aprobatą. Blair dostrzegł to i pomyślał,
że jego starannie ułożone orzeczenie o nieszczęśliwym wypadku zaczyna mu
się powoli sypać.
 No to pokaż, co niby tam masz  warknął. Hamish odwrócił się i
zaczął znów grzebać w swojej reklamówce, po czym wyciągnął stamtąd dwa
głuszce i podniósł, żeby wszyscy mogli je zobaczyć.
 Znalazłem je schowane we wrzosach, niezbyt daleko od miejsca,
gdzie zamordowano kapitana. Właściwie to pies Angusa je odszukał. Myślę,
że okaże się, że zostały zastrzelone siódemkami, takimi jak te  uniósł
zużyte naboje.  Kapitan upolował je, zanim został zamordowany.
 Doprawdy?  uśmiechnął się szyderczo Blair.
LR
T
 Twój przyjaciel kłusownik znalazł je, tak? Może to dlatego, że to on
zastrzelił głuszce i on je ukrył?
 Cóż, był na wrzosowiskach w czasie, kiedy kapitan został zamor-
dowany  przyznał Hamish.
 I jakiego numeru naboi on używa?
 Szóstki  odpowiedział Hamish.
 Bartlett został zastrzelony szóstką, więc jeśli było to morderstwo, ty
bałwanie, to zrobił to twój przyjaciel!
 Nie, on na pewno by nie mógł...  zaczął Hamish, ale Blair mu
przerwał. Został jednak uciszony przez lorda Helmsdale a.
 Proszę pozwolić Macbethowi kontynuować  powiedział gniewnie
mężczyzna.  Jeśli chodzi o broń i strzelanie, to wie, o czym mówi.
Blair już miał zaprotestować, ale potem kiwnął na Hamisha, żeby
opowiadał dalej.
 Czas strzału ustalono na mniej więcej siódmą rano  powiedział
Hamish.  Byłem w tym czasie w porcie i znalazłem tam Angusa, pijanego
jak bela i śpiącego. Więc on nie mógł zamordować kapitana.
Wśród małej, zgromadzonej w jadalni publiczności zapanowało pod-
niecenie. Nie sądziłam, że Hamish może wyglądać tak poważnie i stanow-
czo, pomyślała Priscilla, trochę bez związku ze sprawą. Rozejrzała się po
pozostałych zgromadzonych. Wszyscy wpatrywali się intensywnie w Blaira,
jakby prosząc go wzrokiem, żeby dowiódł, że Hamish się myli.
LR
T
 Jak doszedłeś do tych idiotycznych konkluzji?  wciął się puł-
kownik Halburton-Smythe.  Morderstwo, dobre sobie! Te głuszce i ma-
gazynki nic nie znaczą.
 Cóż  odparł Hamish  jak pan pamięta, znalezliśmy kapitana,
gdy przechodził przez płot i w tym momencie został zastrzelony.
 Tak, tak  odpowiedział pułkownik gniewnie.
Hamish spojrzał szybko na pozostałych, którzy również byli na miejscu
odkrycia zwłok  Henry, Freddy i lord Helmsdale. Wszyscy przytaknęli.
 Dobrze  powiedział Hamish.  Zgadzamy się co do tego. Teraz to
oczywiste, że Bartlett szedł w kierunku zamku, odchodząc od wrzosowisk.
Więc skoro jego torba była pusta, a broń naładowana, to można by z tego
wywnioskować, że nie udało mu się nic upolować, więc poddał się i wracał
tutaj, do zamku. Powinien był rozładować broń, ale ludzie są czasami nie-
ostrożni i przez to mogą się niechcący zastrzelić.
 Tak jak zrobił to Bartlett  powiedział Blair, patrząc triumfalnie po
pokoju, ale Hamish kontynuował, jakby go nie słyszał.
 Jednak ja przeszedłem przez ogrodzenie bez problemów, a nogi ka-
pitana są, to znaczy były, tak samo długie jak moje, więc nie było potrzeby,
żeby musiał pomagać sobie we wspinaczce bronią. To pierwsze, co wzbu-
dziło moje podejrzenia.
Sprawdziłem więc jego torbę myśliwską i nie była wcale pusta  parę
osób nagle głośno wciągnęło powietrze. Hamish znów się odwrócił i zagłębił
w swoją plastikową torbę. Wyciągnął małe pudełeczko na przynęty węd-
LR
T
karskie. Następnie wyjął coś z niego i uniósł. Wszyscy pochylili się, żeby
zobaczyć, co trzyma w dłoni. Było to małe szarawe piórko z brązowym
końcem.
 Piórko głuszca  powiedział Hamish.  I było jeszcze jedno 
podniósł je do góry.  Leżało na ziemi niedaleko ciała. Więc jednak ka-
pitan upolował coś przed śmiercią. Oznacza to, że wracał tutaj i nie musiał
rozładowywać broni, i że to ktoś  spojrzał powoli na zebranych w po-
mieszczeniu ludzi  kto wyciągnął głuszca z torby, musiał go zamordować.
 Posłuchaj, chłopcze  powiedział ostro Blair.  Powiedzmy, że
Bartlett zamierzał oszukiwać i upolował swojego głuszca przed umówionym
czasem. Dlaczego wówczas nie miałby go schować na wrzosowiskach, go-
towego do zabrania, żeby potem przynieść prosto do zamku i wygrać zakład,
a następnie wysłać do Londynu?  Wszyscy znali już historię z helikop-
terem.
Niewzruszony Hamish kontynuował swoim śpiewnym głosem.
 Kapitan był zbyt doświadczony w kwestii wrzosowisk. Wiedział, że
gdyby zostawił tam ptaki, to z dużym prawdopodobieństwem dobrałyby się
do nich lisy. A jeśli nie lisy, to znalazłyby je kruki. Jeden kruk już zaczął
dziobać te głuszce, kiedy przyszliśmy. Nie nadawałyby się na wysłanie do
Londynu.
 Wszystko pięknie  powiedziała sztywno Diana.  Ale nie do
końca rozumiem, do czego pan zmierza. W jaki sposób zabójca miałby tego
dokonać?
LR
T
 Ja sądzę, że morderca zamierzał zabić kapitana podczas jego pobytu
tutaj. Jeśli pan Bartlett wyszedłby z zamku około dziewiątej, zgodnie z za-
kładem, to wówczas sprawca nie miałby sposobności, żeby dokonać zbrodni
przy wszystkich kręcących się wokół ludziach. Poczekałby na inną okazję.
Ale kapitan zdecydował, że będzie oszukiwać i wyruszy o świcie.
Morderca musiał go obserwować i wiedział, do czego zmierza, dostrzegając
doskonałą sposobność do zabójstwa bez żadnych świadków. Poszedł za nim
na wrzosowiska, biorąc ze sobą broń i amunicję.
Nie było łatwo znalezć kogoś w panującym nad ranem mroku, ale kiedy
kapitan upolował głuszce, morderca podążył w kierunku, z którego dobiegły [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp28dg.keep.pl