[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zapomnieć o swoim konserwatywnym wychowaniu i podążyć za pragnieniami. Tylko...
czy na pewno pragnęła przeżyć swój pierwszy raz z Neilem? Ku swojemu utrapieniu za-
czynała w to wątpić.
Popijając sok, obserwowała, jak jedenaście tysięcy metrów pod nią ziemia przesu-
wa się powoli, niczym barwna mapa. Anglia została w tyle. Czas zostawić za sobą i ser-
cowe rozterki, pomyślała. W Grecji czekały na nią zupełnie inne problemy. Będzie mu-
siała stanąć ramię w ramię z przybranym rodzeństwem i przyjąć wyrok, który sprowadzi-
li na siebie lekkomyślni bracia.
ROZDZIAŁ TRZECI
Nad Atenami szalała burza. Natasha patrzyła z mieszaniną grozy i fascynacji, jak
błyskawice przecinają pociemniałe niebo. Na szczęście, samolot wylądował gładko, a
firma prawnicza nie zapomniała przysłać po nią szofera. Duża kartka z jej nazwiskiem
była pierwszą rzeczą, która rzuciła jej się w oczy, kiedy przeszła przez odprawę. Kartkę
trzymał jegomość o posturze goryla i nieprzeniknionym wyrazie twarzy, odziany w
ciemny garnitur. Przywitał Natashę z pozbawioną uśmiechu uprzejmością, wziął jej tor-
bę, a kiedy wyszli na zewnątrz, rozpiął nad nią wielki parasol i poprowadził do czekają-
cej w pobliżu limuzyny.
Powietrze, parne pomimo ulewy, otuliło ją niczym gruby, wilgotny koc. Dobrze, że
rano zdecydowała się zapleść włosy w ciasny, dobierany warkocz, bo gdyby zostawiła je
rozpuszczone, wilgotne kosmyki przykleiłyby jej się do karku i odsłoniętych ramion.
Wąska, lniana spódnica w odcieniu srebrzystej szarości i biała koszulowa bluzka bez rę-
kawów też okazały się dobrym wyborem - wyglądała wystarczająco elegancko jak na
wizytę w kancelarii notarialnej, a przy tym nie groziło jej omdlenie z gorąca. Zamyślona,
pozwoliła się poprowadzić do samochodu. Jej milczący towarzysz, który musiał cierpieć
katusze w swoim sztywnym czarnym garniturze, otworzył przed nią drzwi i w następnej
chwili znalazła się w luksusowym, klimatyzowanym wnętrzu. Siedzenia wyłożone były
miękką, naturalną skórą, a przyciemniane szyby wywoływały wrażenie, że zewnętrzny
świat, z całym jego meczącym zgiełkiem, po prostu zniknął. Po co ten cały zbytek, za-
stanawiała się Natasha, obserwując, jak wielki mężczyzna wkłada jej torbę do bagażnika
i zajmuje miejsce obok równie postawnego kierowcy. Firma wysłała po nią limuzynę,
szofera i ochroniarza, choć wystarczyłaby zwykła taksówka. Dobrze by było, gdyby ra-
chunek za to wszystko wystawili Alexandrosowi Mandrakisowi, a nie jej braciom.
W oddali huknął grzmot. Szczęknęła zapadka centralnego zamka i limuzyna ruszy-
ła płynnie. Natasha wpatrywała się w szerokie karki siedzących przed nią mężczyzn. Nie
padło między nimi ani jedno słowo. Beznamiętnie wykonywali swoje zadanie i mogłoby
się wydawać, że w ogóle zapomnieli o obecności Natashy, gdyby nie to, że we wstecz-
nym lusterku co chwila rzucali jej czujne spojrzenia.
Czyżby się bali, że w ostatniej chwili ucieknie, żeby nie złożyć swojego podpisu
pod wyrokiem śmierci wydanym na „Ariadnę"? Na tę myśl omal się nie roześmiała. Nie
po to przyjechała, żeby robić sceny, które tylko przedłużyłyby agonię firmy Pa-
padimosów. Miała zamiar zrobić to, czego od niej oczekiwano, i wrócić do domu.
Kiedy samochód się zatrzymał, odetchnęła głęboko i zebrała się w sobie. Spotkanie
z rodziną nie zapowiadało się łatwo ani przyjemnie. Bracia będą się na pewno żalić na
los i tłumaczyć porażkę na wszelkie możliwe sposoby, byle tylko nie wziąć na siebie od-
powiedzialności, Irini nie omieszka uraczyć przybranej siostry kilkoma uszczypliwymi
komentarzami, a thia Teodozja, bezradna wobec całej sytuacji, popadnie w cichą roz-
pacz. Trudno. Musiała przez to przebrnąć, im szybciej, tym lepiej. Gdy otwarto jej drzwi, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp28dg.keep.pl