[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Wszystko stracone...- podsumował półgłosem Olo.
XII
Tyrolski szedł długim korytarzem gmachu Stołecznej Rady Narodowej szukając pokoju, w
którym miał załatwić istotną sprawę. Spółka transportowa, którą założyli z Kosiorkiem,
wychodząc z założenia, że czasy się zmieniają, a więc trzeba zmieniać metody działania, w
ciągu trzech tygodni zniwelowała teren uzyskanej na przetargu uliczki i obecnie załatwić
należało przydział nowej ulicy do eksploatacji. Tempo, w jakim uporali się z rozbiórką
wypalonych domów i wywózką gruzu, było zastanawiające, ale Kosiorek twierdził, że
urzędnik, którego właśnie Tyrolski poszukiwał, zastanawiać się nie będzie.
- Jest dobrze poinformowany - stwierdził szef firmy strzygąc znacząco palcami. Mimo iż gest
tłumaczyć miał wszystko, Tyrolski wymownie spojrzał mu w oczy.
- Czy pan oszalał, panie Tyrolski? Podejrzewać mnie o coś takiego? - zastrzegł się Kosiorek
widząc, że Tyrolski zastanawia się, czy słowo poinformowany nie oznacza przypadkiem
134
udostępnienia wspólnikowi z urzędu tajemnic firmy. Tajemnica była właściwie jedna - prosta,,
ale strzec jej należało jak wielkich tajemnic produkcyjnych. Firma gruzu nie wywoziła,
wyburzając ściany spychała gruz jedynie przez zerwane stropy do piwnic, niwelując następnie
teren do równa. Ponieważ dochody szły od metra ,,wywiezionego w ten sposób gruzu,
interes był popłatny. Często, przerzucając się z miejsca na miejsce, starali się zacierać ślady,
w czym pomocny był właśnie poinformowany urzędnik.
Tyrolski zapukał. Urzędnik był w gabinecie sam, ale siedział przy biurku przytulonym po
bratersku do drugiego, blizniaczego.
%7łe też Kosiorek kupuje takie płotki - westchnął Tyrolski i śmiało przystąpił do rzeczy.
Okazało się po kilku zdaniach, że sprawa nieco się skomplikowała. Rejon obiecany ich firmie
zastrzegło sobie inne przedsiębiorstwo rozbiórkowe.
Aha, facet się droży - ocenił sytuację Tyrolski, ale rozgniewany, postanowił się targować.
- Jak to: zastrzega sobie , jest przecież coś w rodzaju wolnego przetargu...
- No tak, ale tamten ma za sobą KW.
- Ja mam za sobą coś więcej niż KW - odparł godnie przedstawiciel firmy Kosiorka. Tyrolski-
Malutki miał przecież za sobą Virtuti. Był tylko nieco zdziwiony, że nagle bojowe
odznaczenia zaczynają rentować. Dotychczas opłacił je tylko swoim uchem.
- A, to w porządku - przytwierdził szybko pokorny nagle urzędnik, który coś więcej niż KW
ocenił jako KC.
Załatwiwszy od ręki sprawę Tyrolski z ulgą opuścił ciemny gmach. Na ulicy powitało go
pazdziernikowe blade słońce. Na skrzyżowaniu Alei i Marszałkowskiej tłumek gapiów
kontemplował dużą czarną chevroletę.
- Podobno takich będzie w Warszawie dwadzieścia. Każdy minister będzie miał jedną... -
egzaltował się jakiś sztubak.
- Coś ty? - mitygował go drugi.
Zrodkiem jezdni maszerowała szkoła. Sążniste transparenty wzywały do odgruzowywania
stolicy.
- Panie Malutki! - krzyknął ktoś z szeregu. Chłopak obejrzał się gwałtownie, jakby uderzony
z tyłu w ramię. Z jezdni machał ku niemu ręką Emil Kosiorek idący w karnych szeregach.
Dzwigał drążek transparentu, wolną dłonią witał ulubionego nauczyciela, z którym kiedyś,
zamiast przerabiać początki matury , spędzał długie godziny jako pilny słuchacz
powstaniowych przygód.
Tyrolski odmachnął mu ręką i ruszył w kierunku przeciwnym. Jego rzucony tu, na ulicy,
pseudonim wprawił go w stan dziwnego zamętu.
135
Dwa tygodnie, które minęły od wystąpienia z redakcji, Jerzy przeżył w apatii. Z ponurą
satysfakcją obserwował upadek Głosu Pokolenia . Pismo siadło od razu. Poczytność
zmniejszyła się gwałtownie, zainteresowanie nim opinii zgasło momentalnie.
Porażka ludzi, którzy zadecydowali o przełomie , była dla nich samych wymowna. Któregoś
dnia rozpoczęli z Jerzym rozmowę. Choć paliło się w nim wszystko .do roboty, choć palił go
wstyd za wszystko, co zatracili, odmówił.
Jedynym śladem realnym rozmowy była karta wstępu na proces któregoś z pogrobowców
[ Pobierz całość w formacie PDF ]