[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Jaskinię lwa do dziś jeszcze pokazują w tych górach... W samej zaś Nemei jest świątynia
Zeusa, godna obejrzenia, choć dach się zawalił i wewnątrz nie ma już żadnych posągów. Wo-
kół świątyni jest gaj cyprysowy. Mówią, że to tam właśnie piastunka położyła Ofeltesa na
trawie i tam wąż zabił dziecko... Jest też grób Ofeltesa, otoczony murkiem kamiennym. We-
wnątrz obwodu znajdują się ołtarze. Pamiątką po Likurgu, ojcu Ofeltesa, jest ziemny kopiec.
yródło zaś nazywają Adrasteja - czy to z jakiejś innej przyczyny, czy też dlatego, że może
znalazł je Adrastos.
(Pauzariiasz, Opis Grecji, II
15)
84
Zmierć Ofeltesa
Drużyny siedmiu książąt zebrały się w Larisie i stamtąd ruszyły przez równinę na północ.
Kiedy przechodziły doliną u stóp mykeńskiego zamku, nikt ich nie witał, ale też nikt nie sta-
wiał wojsku żadnych przeszkód. Jednakże z potężnych, szarych murów śledziły pochód setki
czujnych oczu, a w sercach Mykeńczyków rodziło się pobożne życzenie:
- Oby nikt z was nie wrócił do ojczyzny!
Nie trzeba było być wróżbitą, jak Amfiaraos, by wiedzieć, co myślą władcy Myken. Dlate-
go też długi wąż rydwanów i pieszych sunący dnem skalistej doliny mijał te grozne okolice w
ponurym milczeniu.
Było już pózne popołudnie, kiedy zbrojne orszaki siedmiu książąt minęły przełęcz i zstą-
piły ku dość szerokiej dolinie, którą zewsząd otaczały strome góry; na ich stokach tu i ówdzie
pasły się stada owiec, niżej zaś widać było piękne winnice i laski oliwek. Cała ta okolica
zwała się Nemeja. Leżała nieco na uboczu od głównego szlaku wiodącego z Argos na północ,
ale dla rydwanów droga przez tę właśnie dolinę była lepsza. Władał Nemeją Likurg, sławny
wróżbita i kapłan Zeusa. Nie wyszedł jednak przed swój dom, aby powitać gości; tak widocz-
nie rozkazali mu zachować się panowie Myken, którym podlegał. Drużyny zatrzymały się u
wejścia do doliny, a czterej książęta - Adrastos, Tydeus, Amfiaraos, Polinejk - poszli nieco
dalej, aby wyszukać dobre miejsce dla rozbicia obozu. Było przecież lato, ludzie i zwierzęta
strudzeni całodziennym marszem przez góry. Zwykle Nemeja obfitowała w wodę. Ale od
dłuższego już czasu panowała posucha. Potok, którego kamienne łożysko wiło się białą smu-
gą przez dolinę, wysechł do dna. Książęta rozglądali się bezradnie; trudno było dostrzec zró-
dło lub studnię wśród rumowiska głazów, a brama Likurgowego domu była zamknięta; pukać
do niej nie chcieli. Przed kamiennym murkiem dostrzegli niemłodą już kobietę z dzieckiem
na ręku. Adrastos zawołał:
- Chyba macie tu jakieś zródło? Umieramy z pragnienia!
Kobieta odpowiedziała życzliwie:
- Tu niedaleko. Trzeba podejść trochę ku górze. Zaraz pokażę.
I poszła przodem, dziecko zaś położyła na ziemi. Szybko pięła się w górę, a tamci za nią.
Po kilkudziesięciu krokach ujrzeli wodę. Podziękowali przewodniczce i zawrócili, by czym
prędzej przywołać swoich. Zaledwie jednak spojrzeli w dół, zmartwieli z przerażenia. Ol-
brzymi wąż ciasno oplótł maleńkie ciało dziecka i groznie podnosił łeb, kołysząc nim na
wszystkie strony.
Amfiaraos krzyknął:
- Stójcie! Ani kroku!
Tamci jednak nie zważali na nic. Rzucili się ku bestii z obnażonymi mieczami. Pocięli wę-
ża na sztuki, ale dziecko było już martwe. Kobieta zaczęła wyć przerazliwie. Z domu natych-
miast wylegli ludzie; na ich czele biegł sam Likurg. Książęta wnet zrozumieli, że stało się
nieszczęście gorsze, niż można było przypuszczać w pierwszej chwili.
Martwy chłopczyk - zwał się Ofeltes - był dzieckiem nie tej kobiety służebnej, która po-
kazywała im drogę, lecz samego Likurga, pana doliny!
Była już pózna noc, kiedy Amfiaraos powrócił do obozu z Likurgowego domu. Książęta
czekali przy ognisku, siedząc na kozich i baranich skórach. Amfiaraos usiadł na swoim miej-
scu bez słowa i długo wpatrywał się w czerwony blask płomieni. Nikt nie śmiał go zapytać, a
on upajał się w swym sercu ich niepokojem. Myślał:
85
- Niechże się martwią! Czują się winni wobec kobiety, którą Likurg może ukarać śmier- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp28dg.keep.pl