[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Daniela.
 Dzień dobry panu.  Podali sobie ręce.
Uścisk Gladstone a mógł skruszyć marmur. Daniel
starał się nie okazywać bólu, kiedy ścisnął jego ciągle
obolałe kostki, obiecując sobie, że przy kolejnym
powitaniu od razu zaproponuje pojedynek na ręce.
Lara nerwowo wyliczała zawodowe osiągnięcia Da-
niela, ale Gladstone mruknął tylko coś pod nosem
i zostawił ich, obejmując Shelly.
 Dotkliwa przyjemność  wymamrotał Daniel,
potrząsając zmartwiałą dłonią.
 I tak tanio się wykręciłeś  szepnęła mu Lara, gdy
wszyscy zaczęli wracać na swoje miejsca.
 Co my tu mamy?  zapytał Gladstone, wkłada-
jąc sobie serwetkę pod szyję.
W ogniu namiętności 217
Jego siwa czupryna przypominała grzywę lwa, zaś
śniada twarz wyglądała, jakby była wyciosana z jed-
nego kawałka drewna. Nic dziwnego, że Lara miała
problemy z rywalizacją z takim ojcem. Dziwne, że
w ogóle nie bała się próbować.
 Danie główne  oznajmiła Bianca, nakładając
makaron i sałatkę z pieczarek.  Niestety, zjedliśmy
już przystawki.
Mimo że goście mieli zamiar czekać, ona nakłaniała
do rozpoczęcia kolacji. Jej makaron na nikogo nie
czekał, niezależnie od tego, jak bardzo ten ktoś byłby
sławny.
 Ależ wszystko w porządku, mamo  przerwała
Lara, gdy pani Gladstone znowu zaczęła się usprawie-
dliwiać.  Kolacje u Bianki takie właśnie są. Poczęstuj
się chlebem z kozim serem.
Shelly była rozpromieniona.
 To bardzo ciekawe. Nigdy nie byłam po tej
stronie miasta. Masz bardzo ciekawy dom, Bianko.
Tak ekscentryczny.
 Niezwykle kolorowy  dodał Kensington tonem,
który miał oznaczać: bez ładu i składu.
Delphine zdobyła się na uśmiech.
 Teraz rozumiem, dlaczego Lara bywa tu tak
często. Kiedyś my nazywaliśmy się cyganerią.
 Obydwoje?  zapytał Eddie.
 Jakieś czterdzieści lat temu  odpowiedziała mu
Lara.  Przed Sotheby s i resztą.
 W odnoszeniu sukcesów nie ma nic złego  po-
wiedział Ian Gladstone, nie przerywając jedzenia.
 Muszę za coś sprawiać żonie ubrania, buty i torebki.
218 Carrie Alexander
 Naturalnie. Zanim się pojawiłeś, mama z pew-
nością wędrowała po Paryżu boso, odziana w wo-
rek.
Delphine zmarszczyła czoło.
 Zawsze lubiłam buty...  zapadło milczenie.
 Ja lubię chodzić boso  powiedziała Bianca, żeby
rozładować sytuację.  To bardzo zmysłowe.
 Ale brudne  skrzywiła się Shelly.
 No właśnie  wtrącił się Eddie.  Moi rodzice
mawiali: ,,%7ładnych brudnych nóg przy kolacji  .
 A moi nie  uśmiechnął się Daniel.
Kensington nie ukrywał niesmaku.
 Z pewnością byli bardzo dystyngowani, co?
Gladstone spojrzał na marszanda spod oka i wrócił
do jedzenia.
 Zwietne żarcie, wezmę dokładkę.
 Wyśmienite  zawtórowała mu Delphine.
Mike Robinson nie odzywał się dotąd, od czasu do
czasu tylko spuszczając Shelly z oka, by włożyć coś do
ust. Nagle odłożył sztućce, podniósł kieliszek z wi-
nem i wypalił:
 Kiedy wrócisz do domu?
 Słucham? Do domu?  pisnęła Shelly.
 Mam cię błagać?  Mike odstawił kieliszek
i przyklęknął na jedno kolano.  Dobrze. Będę błagał.
Chcę, żebyś wróciła. Zadowolona?
 Och  jęknęła Shelly.
 To wielki błąd  powiedział Gladstone, patrząc
na zięcia z pogardą.  Teraz ona ma cię w garści.
 Ian!  wtrąciła się Delphine.
 Przecież mówię prawdę.
W ogniu namiętności 219
 Shelly?  zawołał Mike, nadal klęcząc.
Shelly spojrzała na Kensingtona, który odsunął się
jak żółw chowający się w skorupie.
 Nie patrz na niego  powiedział Mike.  Patrz na
mnie. Dlaczego patrzysz na niego?
 Nie patrzę na Kena, kochanie. Ken nic dla mnie
nie znaczy.
Mike zerwał się na równe nogi.
 Ken?  powtórzył.  Mówisz do niego Ken? Czy
to z nim przyjechałaś do miasta?
Shelly pobladła.
 Skąd...?
 Od chłopców. Napisali do mnie e-maila.
 No tak, oczywiście. Raczej nie mają okazji z tobą
porozmawiać.
 Nie zmieniaj tematu. Chcę wiedzieć, co zaszło
między tobą a tym wazeliniarzem.  Mike zacisnął
pięści.
 Nie martw się  wtrąciła się Lara.  Kensington
nie chce przespać się z Shelly. On chce się przespać [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp28dg.keep.pl