[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zamartwia się o ukochanego. Czy Georgina i Luka...?
Kimże on był, żeby pozwalać sobie na takie spekulacje? Zwłaszcza
że prasa rozpisuje się na temat jego związku z Melindą. To nie jego
sprawa. Ale to by wiele wyjaśniało.
Georgina zastukała w drzwi przyczepy.
- Luka? To ja. Mogę wejść?
Z wnętrza dobiegł chrapliwy głos. Georgina otworzyła drzwi.
- Wiem, prosiłeś, żeby nie robić zamieszania, ale jest ze mną doktor
Lovak. Przyjechał do mamy... - Zerknęła na Dragana, żeby jej nie wydał. -
Kiedy mu wspomniałam, że jesteś chory, spytał, czy mógłby do ciebie
zajrzeć.
- Niepotrzebny mi lekarz. Ona przesadza - rzekł Luka.
Ale sardoniczny grymas na jego twarzy zaniepokoił Dragana. Luka
był typowym przystojnym Cyganem -zdaniem Melindy kochała się w nim
połowa dziewcząt we wsi - lecz ten grymas nie był dla niego
charakterystyczny. Dragan zaczął kojarzyć fakty. Luka pracuje w
stajniach, zranił sobie rękę drutem. Jeśli nie był szczepiony na tężec,
sprawa może okazać się paskudna.
- Jak się czujesz? - spytał.
- To jakiś wirus. Boli mnie gardło i głowa, mam trochę podwyższoną
temperaturę. Przejdzie mi.
- Ale masz problem z przełykaniem.
- Bo gardło mnie boli.
85
RS
- Pozwolisz, że zbadam ci puls? - Zanim Luka zaprotestował, Dragan
ujął go za nadgarstek. - Serce bije bardzo szybko.
- Złapałem wirusa. - Luka przewrócił oczami. - Georgie przesadza.
- Nie bolą cię ręce ani nogi, a może żołądek?
- To tylko wirus.
Dragan wiedział, że Luka będzie mówił w kółko to samo, więc
zmienił taktykę.
- A jak ręka? Podobno się skaleczyłeś?
- W porządku.
- Mogę zobaczyć?
Luka spojrzał na Georgine, westchnął i wyciągnął lewą rękę. Dragan
delikatnie odwinął bandaż.
- Smarowałeś to czymś?
- Zagoi się. Dragan uniósł brwi.
- Cóż, faktycznie coś złapałeś.
- Widzisz? - Luka zerknął na Georgine. - Mówiłem, że wszystko jest
w porządku.
- Prawdę mówiąc nie jest. Nie złapałeś grypy, ale bakterię, nazywa
się Clostridium tetani - rzekł Dragan.
- O Boże. To znaczy, że on ma tężec? - Georgina była przerażona.
- Kiedy ostatni raz się szczepiłeś?
- Nie mam pojęcia. Nie lubię zastrzyków - przyznał Luka.
- Nikt nie lubi. Ale nie warto ryzykować i unikać szczepień,
zwłaszcza w twojej pracy. W stajni najłatwiej złapać tę bakterię.
Skaleczysz się gwozdziem albo drutem, a potem ubrudzisz się, i już
bakteria znalazła sobie obiadek.
86
RS
- A czym grozi ten tetanus, jeśli go mam?
Boże, co za uparty człowiek. Jeszcze bardziej uparty niż Melinda.
- Atakuje system nerwowy. Powoduje skurcze mięśni, czasami nie
można nawet ust otworzyć. W początkowym etapie występują skurcze
wokół miejsca zakażenia, ale kiedy bakteria dostanie się do krwiobiegu,
atakuje mięśnie twarzy.
- Więc kiedy już ze mnie wyjdzie, będę zdrowy.
- O to chodzi? Jeśli nie poddasz się leczeniu, prawdopodobnie
umrzesz.
Luka zamrugał nerwowo powiekami.
- Co?
- Zapewne umrzesz - powtórzył Dragan. - A to niezbyt przyjemna
śmierć. Nie można oddychać, masz skurcze mięśni, dusisz się. Kolejnym
mięśniem, który zostaje zaatakowany, jest serce, przestaje pracować.
Raczej cię nie uratujemy, bo mięsień serca nie będzie reagował na
elektrowstrząsy. Istnieje też możliwość zakażenia nerek; Więc musisz się
leczyć.
- Przecież nie wie pan, czy na pewno mam tego tetanusa.
Dragan poznał Lukę już wcześniej i wiedział, że chłopak nie udaje
macho, tylko boi się szpitali, więc zaprzecza chorobie. Georgina
najwyrazniej myślała tak samo, gdyż zaczęła błagalnie:
- Niech pan go przekona, doktorze. Luka, jeśli cię stracę...
Luka wyciągnął prawą rękę i uścisnął jej dłoń.
- Nie stracisz mnie.
- Więc się lecz - rzekł Dragan. - Musisz iść do szpitala. Dla
Georginy, jeśli nie dla siebie.
87
RS
Chłopak potrząsnął głową.
- Nie wsiądę do karetki.
- Nie musisz. Sam cię zawiozę.
- Nie znoszę szpitali.
- Jak większość ludzi. Ale w twoim przypadku ryzyko śmierci
wynosi sześćdziesiąt procent.
- Co daje mi czterdzieści procent szansy, że przeżyję. To niezły
wynik - stwierdził Luka.
Dragan pokręcił głową.
- Zanim twój stan się poprawi, będzie dużo gorzej. Jeśli poprawa w
ogóle nastąpi.
- Na czym polega leczenie? - spytała Georgina.
- Nie będę kłamał. W grę wchodzą zastrzyki. Anty-ciała, czyli
antytoksyna przeciwtężcowa. I antybiotyki, a także coś, co powstrzyma
skurcze mięśni. Taką kurację najlepiej jest przeprowadzić w warunkach
szpitalnych, w sterylnym otoczeniu.
Luka powiedział drwiąco:
- Gazety bez przerwy piszą o ludziach, którzy w brudnym szpitalu
złapali jakiegoś wirusa.
Nieduża przyczepa Luki była pod tym względem bez zarzutu.
- Prasa szuka sensacji i pisze o tym nie dlatego, że to jest norma, ale
wręcz przeciwnie. Potrzebujesz leczenia, jakiego ja nie jestem w stanie ci
zapewnić. - Dragan westchnął. - Musisz przyjmować leki, a poza tym dużo
białka i kalorii, żeby zwalczyć infekcję, więc pewnie dadzą ci kroplówkę.
To najlepszy sposób.
- Będę musiał zostać w szpitalu? - Luka szeroko otworzył oczy.
88
RS
- Nie na długo.
- Mowy nie ma. Tutaj jest moje miejsce.
Dragan już to niedawno słyszał, od kogoś równie upartego. Tyle że
tej osoby nie było tu w tej chwili.
- Moje miejsce jest przy koniach - mówił Luka.
- Im szybciej pojedziesz do szpitala, tym szybciej do nich wrócisz.
Luka milczał przez długą chwilę. Tylko widząc, jak ścisnął dłoń
Georginy, można było odgadnąć, co dzieje się w jego głowie. W końcu
spojrzał na Dragana.
- Dobrze, ufam panu.
Melinda mu nie ufała. Ta myśl pojawiła się niespodziewanie.
Odsunął ją czym prędzej. Nie pora teraz na myślenie o sobie, o życiu,
które wywróciło się do góry nogami.
- A zatem w drogę - rzekł.
- Mogę z wami jechać? - spytała Georgina.
- Lepiej nie - odparł Luka. - Twój tata się wścieknie. Nie powinnaś w
ogóle tutaj być. Twoja mama jest chora, po co ma się dodatkowo
denerwować?
- Tata musi się z tym pogodzić. - Georgina wysoko uniosła głowę.
- %7łe jego córka zadaje się, jak on to mówi, z cholernym brudnym
Cyganem? - Luka potrząsnął głową. - Nie naciskaj, Georgie. Konia też siłą
nie zmusisz do posłuszeństwa. Dopiero jak ci zaufa, będzie pracował z
tobą jak z partnerem.
- A tobie się wydaje, że potrafisz zmienić zdanie taty?
- Potrzeba czasu. Im lepiej mnie pozna, tym łatwiej zrozumie, że
prawdziwi Romowie nie są złodziejami, kłamcami ani brudasami.
89
RS
- Tato nigdy nie przyzna, że się pomylił. To jest sprzeczne z jego
charakterem.
- Tym razem przyzna, zobaczysz. - Luka ścisnął jej dłoń. - Nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp28dg.keep.pl