[ Pobierz całość w formacie PDF ]

w najzwyklejszym stroju, czyli białej koszuli
i dżinsach, które tak niedawno z niego ściągnęła.
Nie!
Nie wolno jej było myśleć o tym, do czego
doszło tak niedawno. Nie wolno jej było pamiętać,
że przejął nad nią kontrolę, sprawił, że zrobiła
wszystko, czego chciaÅ‚. I że wymusiÅ‚ na niej obiet­
nicę, że tak samo będzie w przyszłości.
Albo tylko mu się tak wydawało.
Jeśli jednak ten uśmiech na jego obliczu był
298 KATE WALKER
uÅ›miechem triumfu, musiaÅ‚a jak najszybciej wy­
prowadzić go z błędu.
- No mów! - warknęła, gdy nadal milczał.
- Dlaczego się, do diabła, uśmiechasz?
- Czy to nie oczywiste? - odparł w końcu. Ten
radosny ton sprawił, że Alice zirytowała się do
żywego.
- Nie!
- Dziwne. A powinno być - mruknÄ…Å‚. - W koÅ„­
cu który mężczyzna by siÄ™ nie uÅ›miechaÅ‚, gdy­
by jego kobieta z takÄ… determinacjÄ… i stanow­
czoÅ›ciÄ… oznajmiÅ‚a innej, że jest on jej wÅ‚as­
nością?
- Jego kobieta? - Ledwie zdołała wykrztusić
te słowa. Ucisk w gardle stawał się nieznośny.
- Nie jestem twojÄ… kobietÄ…! A ty nie jesteÅ› mojÄ…
własnością!
Domenico kompletnie zlekceważyÅ‚ jej oburze­
nie i tylko machnął ręką. Naturalnie Alice wściekła
siÄ™ jeszcze bardziej.
- Nie masz racji, cańssima - zapewnił ją.
Z niedowierzaniem zmarszczyÅ‚a brwi, a on ciÄ…­
gnął zadowolonym z siebie głosem:
-  Jeśli ma pani choć odrobię przyzwoitości,
w co bardzo wątpię, w przyszłości będzie się pani
trzymała z dala od mojego narzeczonego".
Naprawdę powiedziała coś takiego? Aż Się
skrzywiÅ‚a, sÅ‚yszÄ…c wÅ‚asne sÅ‚owa. Nagle zrozumia­
ła, o co mu chodzi, i zaczerwieniła się po same
czubki uszu.
WAOSKI KOCHANEK 299
Narzeczonego.
Jeśli faktycznie wygadywała takie bzdury i to
takim tonem, nic dziwnego, że się uśmiechał,
a w jego oczach lÅ›niÅ‚a satysfakcja. Zapewne uwie­
rzył, że zapędził ją w kozi róg.
- Wcale nie rościłam sobie praw do ciebie - po
prostu chciałam się pozbyć tej kobiety!
- Na jedno wychodzi - oznajmił radośnie.
- Wcale nie. Dla twojej wiadomości - użyłam
tego określenia tylko po to, żeby się odczepiła.
Szczerze mówiąc, przyszłam tutaj, bo chcę tego
samego od ciebie. Najwyższy czas się pożegnać.
Nawet gdyby trafiła go telefonem w sam środek
twarzy albo z całej siły spoliczkowala, jego
uśmiech z pewnością nie zniknąłby szybciej niż
teraz. Nagle przystojna twarz Domenica wyglÄ…da­
ła zupełnie inaczej.
- Alice... Nie...
- Alice, tak!
Zacisnęła zęby, starając się nie myśleć o tym, że
teraz w jego oczach nie było ciepła, że wydawały
się puste i odległe.
- Przyszłam się z tobą pożegnać. Panna wiem-
-co-to-dyskrecja Marinelli odwróciła moją uwagę.
- Widziałaś e-mail.
- Widziałam.
Fakt, że natychmiast rozpoznał cytat, sprawił,
że Alice znów poczuła ukłucie w sercu. Nawet nie
próbował się wypierać. Nie próbował udawać, że
nie ma pojęcia, o czym mówiła.
300 KATE WALKER
- Nie oczekuj, że będę cię przepraszała za to, że
zajrzałam do twojej prywatnej korespondencji...
- Wcale tego nie oczekujÄ™ - przerwaÅ‚ jej lodo­
watym tonem.
ZrobiÅ‚ krok w jej kierunku, po czym znierucho­
miał. Patrzyła na niego podejrzliwie, gotowa się
wycofać, gdyby podszedł bliżej.
- Cieszę się, że znalazłaś list - dodał. - Cieszę
się, że wszystko wyszło na jaw.
Tego się zupełnie nie spodziewała. Poczuła, że
kręci się jej w głowie.
- Cieszysz siÄ™?
Czy ten wysoki, piskliwy głos naprawdę należał
do niej? BrzmiaÅ‚ tak, jakby byÅ‚a na skraju zaÅ‚ama­
nia nerwowego. Może i faktycznie była, ale za nic
nie chciała, żeby Domenico się tego domyślił.
- PrzysiÄ…gÅ‚eÅ›, że ta kobieta nie jest twojÄ… ko­
chankÄ…!
- Nie jest.
- I że z nią nie spałeś.
- Alice, adorata, nie spałem.
- Mówiłeś, że Pi... %7łe ona nie jest żadnym
zagrożeniem... %7łe więcej nigdy o niej nie usłyszę...
- I tak myślałem. Przecież gdyby nie ten e-mail,
nigdy więcej byś o niej nie usłyszała. Spłacałem ją...
Co takiego?
Przez chwilę była rozkojarzona, zapewne przez
to fałszywe, wyrachowane  adorata", ale jego
ostatnie słowa ściągnęły ją na ziemię. Nie mogła
uwierzyć w to, co przed chwilą usłyszała.
WAOSKI KOCHANEK
301
- Płaciłeś jej? I dzięki temu mam się poczuć
lepiej?
Domenico z frustracją wyrzucił w górę ręce.
- Przecież robiłem, co chciałaś; pozbywałem
się jej z naszego życia, żebyśmy...
Kiedy tak na niego patrzyła, dostrzegała, że
naprawdę miał dobre intencje. Jednak to, co przed
chwilÄ… powiedziaÅ‚, kompletnie wytrÄ…ciÅ‚o jÄ… z rów­
nowagi.
- SpÅ‚acaÅ‚eÅ› jÄ…? PozbywaÅ‚eÅ› siÄ™ jej? Dom! Na­
zywała cię  Dom"!
Ledwie zdołała wykrztusić ostatnie słowo, gdyż
wstrząsnął nią szloch. Choć wcześniej przysięgła
sobie, że na pewno się nie rozpłacze, zrozumiała,
że nie zdoła powstrzymać łez, które spływały po jej
policzkach.
- Najdroższa!
Domenico podszedł do niej i objął ją, nim
zdążyła zareagować. Usiłowała się wyrwać ale
trzymał ją mocno.
- Alice, cara, jeśli to cię martwi, to wiedz,
że nigdy nie pozwoliłem jej tak do mnie mówić.
Nawet prosiÅ‚em, żeby przestaÅ‚a używać tego zdrob­
nienia - twojego zdrobnienia - ale Pippa jest
bardzo upartą kobietą i podejrzewam, że w ogóle
mnie nie słuchała.
- Widocznie niezbyt stanowczo nalegaÅ‚eÅ›. - Mia­
ła taki mętlik w głowie, że zupełnie nie wiedziała,
co powiedzieć. - Albo wcale ci nie zależało na
tym, żeby ją odstraszyć.
302 KATE WALKER
- Zapewne masz racjÄ™ - przytaknÄ…Å‚ z takÄ… po­
wagą, że ją to zaszokowało. - Rzeczywiście nie
chciałem odstraszyć jej od siebie ani od naszego
wspólnego projektu.
ROZDZIAA DWUNASTY
- Projektu?
Alice zorientowała się, że z niedowierzaniem
kręci głową. Zdumiona, nie spuszczała wzroku
z twarzy Domenica.
Nie odpowiedział od razu. Zamiast tego objął ją
w talii, po czym poprowadził ku wielkiej, obitej
skórą sofie po drugiej stronie salonu. Niemal siłą
posadził ją na miękkich poduszkach, a następnie
wrócił do biurka i wyjął coś z szuflady. Usiadł
obok Alice i pomachał jej przed nosem skórzanym
portfelem.
- Co to jest? - zapytaÅ‚a podejrzliwie. Zauwa­
żył, że całkiem zesztywniała.
Ze spokojem popatrzyÅ‚ jej prosto w oczy. O dzi­
wo, poczuła się pokrzepiona, chociaż przecież nie
powinna.
- Otwórz - polecił jej.
Kiedy nawet nie drgnęła, sam otworzył portfel
i położył go na kolanach Alice. Nie spuszczała
wzroku z jego twarzy. Nie była w stanie oderwać [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp28dg.keep.pl