[ Pobierz całość w formacie PDF ]

półmrok, nie rozpoznawała żadnych przedmiotów, mogących na-prowadzić ją na jakiś ślad,
był tylko Tamlin, który przykucnął przed nią. Ona sama klęczała z opuszczonymi rękami.
Tamlin schował głowę w dłoniach, łokcie wsparł o kolana.
- Moc mego władcy jest słaba, dopóki pogrążony jest we śnie - powiedział.
- O tym wiemy. Jak długo będzie tak leżał?
- Na zawsze, taką wszyscy mamy nadzieję. Ale kiedy wędrował po Ziemi, przybył do siedzib
Demonów Nocy i podporządkował nas sobie. Wielbimy go więc jako boga i potrafi nas
zmusić do wszystkiego, większość z nas bowiem kocha go i jego przesłanie. Ale nie należy
do nich moja matka, Lilith...
Vanja słyszała o niej, milczała jednak i czekała na dalszy ciąg opowieści.
67
- Ponieważ nie chciała mu się poddać, zmusił ją, by spłodziła dziecko, które pilnowałoby
Ludzi Lodu. On sam czuł się już ogromnie zmęczony ciągłym kontrolowaniem waszych
poczynań przez stulecia.
Vanja przez sen uśmiechnęła się z satysfakcją.
- Tym dzieckiem byłem ja - ciągnął Tamlin. - Zostałem umieszczony w waszym domu, dalszy
ciąg już znasz.
- Co się z tobą działo latem, Tamlinie? Gdzie się podziewałeś?
- Byłem w Lipowej Alei, pilnowałem wszystkich jej mieszkańców. Ale nie mogłem składać
raportów w Dolinie Ludzi Lodu, wiedziałem bowiem, że on unicestwiłby mnie, biorąc odwet
za to, że się wtrąciłem, kiedy miał zamiar z tobą skończyć. Poprosiłem innego demona, by
za mnie poleciał do Doliny i przekazał mu, czego się dowiedziałem.
- A co ze mną? Czy i o mnie wspomniałeś w swoim raporcie?
- Nie. Powiedziałem tamtemu demonowi, że nie żyjesz.
Vanja zadrżała.
- A więc Tengel Zły nie wie, że ja jeszcze istnieję?
- Trudno powiedzieć, Vanju. Mam nadzieję, że on o niczym nie wie. Trzymaj się z daleka od
Doliny Ludzi Lodu!
- Nie musisz mi o tym przypominać. Rozumiem, że ze względu na mnie nie wypełniłeś
swego zadania, nie tylko wtedy w Dolinie, lecz także i pózniej. Nie potrafię wyrazić swojej
wdzięczności dla ciebie.
Te słowa najwyrazniej go zirytowały.
- Nie bądz wdzięczna, do stu czartów! Zrobiłem to, by ułatwić sobie życie. Trudno jest
utrzymać w ryzach kogoś, kto przebywa tak daleko od Lipowej Alei. Mam absolutnie dość
zajęcia z tymi, którzy tam mieszkała. Chcesz, bym się z tobą trochę zabawił?
Wyciągnął dłoń zakończoną strasznymi pazurami - które, o dziwo, nie wyglądały już jak
szpony, lecz jak prawdziwe ludzkie paznokcie - i objął nią kark dziewczyny. Przyciągnął ją do
siebie bliżej.
- Nie, Tamlinie, bardzo proszę, przestań!
- Dlaczego?
68
- Dlatego, że tylko mnie rozdrażniasz, a pózniej zostawiasz w takim stanie, rozedrganą, nie
chcę!
- Ale ja chcę. Miło patrzeć, kiedy jesteś taka podniecona. To tylko sen, Vanju.
- Nie - poprosiła, ale już dłużej nie potrafiła się sprzeciwiać. Zobaczyła, że Tamlin zdejmuje
przepaskę z bioder. Zalała ją fala gorąca, nie było bowiem żadnych wątpliwości, że ma
ochotę na igraszki.
Tamlin zachichotał, a Vanja jęknęła zrozpaczona. Wiedziała, że pozostawi ją samej sobie,
kiedy będzie oczekiwać od niego pełnego zbliżenia. Mimo to ułożyła się na plecach i
pozwoliła, by językiem pieścił najczulszy punkt jej ciała.
W tym momencie na dole zadzwonił dzwonek do wejściowych drzwi.
Wanja w jednej chwili się przebudziła, zorientowała się, że leży na wznak z rozchylonymi
nogami i z dłońmi przesuwającymi się po wewnętrznej stronie ud. Tamlin oczywiście zniknął,
a za drzwiami rozległ się, głos babki:
- Ależ droga pani Nilsen, co się stało? Już prawie północ!
Sąsiadka podniesionym głosem oznajmiła, że jej mąż ma kłopoty z oddychaniem. Czy
pastorowa byłaby tak dobra i zatelefonowała po doktora?
Vanja odetchnęła z ulgą. Czy można odczuwać ulgę na wieść o chorobie innego człowieka?
Tak jednak właśnie było, choć Vanja wiedziała, że można jej zarzucić brak serca i
bezwstydność.
A mimo wszystko tęskniła za swoim demonem.
Wiosenny semestr w roku 1900 upływał szybko, bo tym razem babka obiecała, że Vanja
latem pojedzie do domu. Na stałe, nie będzie musiała już wracać, ponieważ mąż pani Nilsen
zmarł i dwie wdowy postanowiły zamieszkać razem, by być sobie wzajemnie wsparciem
wówczas, gdy ogarniał je strach przed włamywaczami, rozbójnikami i innymi złoczyńcami.
Vanja osiągnęła już wiek szesnastu lat i zaczęła oglądać się za chłopcami, co było nie do
uniknięcia. Koleżanki z klasy o niczym innym nie rozmawiały, a Vanja miała wśród dziewcząt
największe powodzenie. Wyrosła na prawdziwą piękność, a paplanina koleżanek okazała
się zarazliwa, od czasu do czasu wmawiała więc sobie, że zakochała się w tym czy innym
młodzieniaszku, który okazywał jej względy. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp28dg.keep.pl