[ Pobierz całość w formacie PDF ]

potykając o siebie. Gillian odprowadzała je zdumionym wzrokiem.
-Na Baalama- stwierdził anioł w zadumie.
-Słucham?- W pierwszej chwili Gillian myślała, \e ją obra\a.
-Zwierzęta nas widzą.
-Były przera\one. Ich sierść& Jeszcze nie widziałam ich w takim stanie.
-Mo\e nie do końca rozumieją, czym jestem. To się zdarza. No, bierz no\yczki.
Gillian przez chwilę wpatrywała się w ciemny korytarz, a potem wypełniła polecenie.
-Co teraz?- zapytała, gdy wrócili do jej sypialni.
-Idz do łazienki.
Weszła do małej łazienki koło jej pokoju, zapaliła światło, oblizała spierzchnięte usta.
-A teraz?- Starała się mówić nonszalancko- Mam sobie obciąć palce?
-Nie palce. Tylko włosy.
Poczuła jak opada jej szczęka. Odwróciła się i spojrzała na anioła.
-Mam obciąć włosy?
-Tak Ukrywasz się za nimi. Musisz pokazać światłu, \e ju\ się go nie boisz.
-Ale& - Uniosła ręce w obronnym geście i popatrzyła w lustro. Oto ona, blada, chuda, drobna,
o
fiołkowych oczach, wyglądających za zasłony włosów.
No dobra, mo\e ma rację. Ale wyjść na świat nago, bez niczego, za czym mo\na się ukryć, z
obna\oną twarzą&
-Mówiłaś, \e mi ufasz- przypomniał anioł cicho.
Odwa\yła się na niego zerknąć. Był powa\ny, w jego oczach zobaczyła coś, co budziło
strach.
Coś obcego, dziwnego, jakby ju\ się wycofywał.
-W ten sposób udowodnisz, \e mi ufasz- mówił.- To jak przysięga. Jeśli top zrobisz,
dowiedziesz,
\e masz dość odwagi, by zdobyć to, czego pragniesz.- Znacząco zawiesił głos.- Ale
oczywiście,
jeśli nie jesteś dość odwa\na, jeśli chcesz, \ebym odszedł&
-Nie- zdecydowała. Większość tego, co mówił, miała sens, a to, czego nie rozumiała& Zaufa
mu.
Dam radę.
Chcąc mu udowodnić, ze nie \artuje, wzięła no\yczki, złapała jasne włosy, na wysokości
ucha i
zacisnęła ostrze. Włosy oplotły wąską stal.
-No dobrze.- Anioł się roześmiał.- Przytrzymaj włos za końce i pociągnij. I nie tyle naraz.
Znowu był taki jak dawniej: ciepły, rozbawiony i troskliwy. Pomocny. Gillian odetchnęła,
uśmiechnęła się z trudem i skupiła się na przera\ającym i fascynującym zadaniu- pozbywała
się
długich, jasnych pasm.
Kiedy skończyła miała krótką blond czuprynę. Krótszą ni\ Amy, prawie tak krótką jak J. Z.
Oberlin, dziewczyna, która pracuje jako modelka i wygląda jak \ywcem wycięta z reklamy
Calvina Kleina. Bardzo krótką.
-Spójrz w lustro- poradził anioł, choć Gillian gapiła się w nie cały czas.- Co widzisz?
-Dziewczynę z fatalną fryzurą?
-Nie. Widzisz dziewczynę odwa\ną, silną, oryginalną. I do tego jeszcze śliczną.
-Litości.- Ale naprawdę wyglądała inaczej. Krzywa fryzura bardziej eksponowała jej kości
policzkowe.
-Krzywo.
-Rano poprawimy. Najwa\niejsze, \e sama zrobiłaś pierwszy krok. A tak przy okazji, naucz
się
nie czerwienić. Dziewczyna tak ładna jak ty powinna przywyknąć do komplementów.
-Zabawny z ciebie anioł.
-Mówiłem ci, taka praca. A teraz zajrzyjmy do twojej szafy.
Godzinę pózniej wróciła do ló\ka. Pod kołdrę. Zmęczona, oszołomiona i bardzo szczęśliwa.
-Słodkich snów- powiedział anioł.- Jutro czeka cię wielki dzień.
-Tak, ale& - Gillian usiłowała nie zasnąć.- Chciałam cię, jeszcze o coś zapytać.
-Pytaj.
-Płacz, który słyszałam w lesie& Dlatego zeszłam z drogi. Naprawdę było tam dziecko? Nic
mu
nie jest?
Chwila ciszy, zanim odpowiedział.
-To tajne informacje. Ale nie martw się- dodał pośpiesznie. Nikomu nic się nie stało. Nie
teraz.
Uniosła jedną powiekę, \eby na niego spojrzeć, ale widać było, \e nie powie niczego więcej.
-No dobra- mruknęła.- I jeszcze coś. Nadal nie wiem, jak się do ciebie zwracać.
-Mówiłem ci. Anioł.
Uśmiechnęła się i ziewnęła.
-Dobra, Aniele.- Jeszcze raz otworzyła oczy.- Chwileczkę. Jeszcze jedno&
Ale nie mogła sobie przypomnieć, co to było. Chciała zapytać o kolejną tajemnicę, o coś
związanego z Tanyą. Tanyą i z krwią. Ale nie mogła sobie przypomnieć.
No có\. Mo\e rano,
-Chciałam ci tylko& podziękować.
śachnął się.
-Nie ma sprawy. Zapamiętaj sobie, mała, nigdzie nie idę. Będę tu jutro rano. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp28dg.keep.pl