[ Pobierz całość w formacie PDF ]

tobą i twoimi kłopotami, coś jednak wspólnego z twoim powrotem. Zmierć nadeszła w parę
dni po twoim przybyciu. I wszystko, co jest dziwne, czego nie można wyjaśnić podczas tych
paru dni po twoim powrocie, może mieć znaczenie.
- A szkatuła przybyła ze mną - powiedział
Elave, idąc tym tropem do logicznego zakończenia.
- I jest z nią coś dziwnego, coś, czego nie można wyjaśnić. Chyba, że powiesz mi
teraz, że masz jakieś tego wyjaśnienie?
- Jedno możliwe, tak. Pod rozwagę... Zbadaliśmy właśnie tę szkatułę, opróżnioną z
woreczków z pensami, obejrzeliśmy ją wewnątrz i na zewnątrz. W welinie na dnie są ślady
złotej folii, startej na pył, ale światło je ujawnia.  A na tym żółtawym welinie jest drobny siny
meszek niczym na śliwce. I myślę, a tak samo myśli brat Anzelm, choć jeszcze o tym nie
rozmawialiśmy, że są to pozostałości innego welinu o barwie purpury, stykającego się kiedyś
z tym w szkatule. W róg był wciśnięty skrawek purpurowego welinu oddarty z paska, jakie
przyszywamy do grzbietów książek trzymanych w skrzyniach w naszej bibliotece.
- Powiadasz - rzekł Elave, przyglądając mu się z namysłem błyszczącymi oczami - że
w tej szkatule była kiedyś książka. Książka, którą wcześniej trzymano w skrzyni. Może to i
prawda, ale czy to dla nas coś znaczy? Ta rzecz jest stara, mogła być używana na wiele
sposobów, mogły minąć setki lat, odkąd kryła w sobie książkę.
- Mogło tak być - zgodził się Cadfael - gdyby nie ta jedna rzecz. %7łe ty i ja mieliśmy ją
w rękach zaledwie przed pięciu dniami i mieliśmy ją ponownie w rękach dziś, i
przekonaliśmy się, że jest lżejsza, inaczej wyważona i wypełniona czymś co dzwoni, kiedy
się ją przechyla lub nią potrząsa. Otóż powiadam, Elave ie, że to, co w niej było, nie sto lat
temu ale pięć krótkich dni temu, dwudziestego dnia tego czerwca, nie jest tym, co jest w niej
teraz, dwudziestego piątego.
- Standardowy rozmiar - powiedział brat Anzelm, demonstrując to własnymi rękami
na stole. - Skóra złożona w osiem arkuszy, to wypełnia dokładnie szkatułę.
Najprawdopodobniej dla niej sporządzono tę zdobioną skrzyneczkę.
- Ale jeśli wykonano je jednocześnie - zauważył Cadfael - książka nie musiała mieć
tych pasków na grzbiecie. Nie byłyby potrzebne.
- Może jej twórca dodał je, bo taka była powszechna praktyka. Ale szkatuła mogła być
zrobiona pózniej. Jeśli książkę zamówiono najpierw, skryba i twórca oprawy wykonali ją w
zwykły sposób. Jeśli jednak był to ten rodzaj książki jaki wskazują pozostawione ślady,
właściciel mógł pózniej kazać zrobić dla niej szkatułę, żeby ją uchronić od otarcia przy
wyciąganiu ze skrzyni spośród innych o mniejszej wartości.
Cadfael wygładzał pod palcami skrawek purpurowego welinu, przeczesując frędzle
pajęczej gazy na przetartym skraju. Drobniutkie pasemka przywierały mu do palców, pyłki
sinej mgły.
- Mówiłem z Haluinem, który wie więcej o pigmentach i welinie, niż ja kiedykolwiek
będę wiedział. Chciałbym, żeby tu był i sam to zobaczył. On także! Powiedział jednak to, co
ty. Purpura to kolor cesarski, złoto na purpurowym welinie oznacza książkę zrobioną dla
jakiegoś cesarza. Wschodu lub zachodu, obaj zamawiali takie książki. Purpura i złoto były
cesarskimi symbolami.
- I nadal są. A tu mamy purpurę i ślady złota, i W dawnym Rzymie - mówił Anzelm -
cezarowie, mieli ten sam zwyczaj i byli o to zazdrośni. Wątpię,! by ktokolwiek inny ośmielił
się tak wyróżniać. Wiadomo, że ci w Akwizgranie czy w Bizancjum naśladują cezarów.
- Az którego cesarstwa przybyły te dzieła sztuki, zakładając, że mamy rację co do tej
książki i szkatuły, która ją chroniła? Czy potrafisz odczytać te znaki?
- Ty potrafisz to lepiej niż ja - odrzekł Anzelm. - Byłeś w tych częściach świata, a ja
nie. Odczytaj własną łamigłówkę.
- Tę kość słoniową rzezbił mistrz z Konstantynopola albo okolic, ale nie musiało to
być zrobione tam. Istnieje wymiana między dwoma dworami już od Karola Wielkiego.
Dziwne, że ta szkatuła łączy te dwa dwory, bo te rzezbienia nie są wschodnie. Samego
drewna nie mogę rozpoznać, myślę jednak, że jest skądś znad Morza Zródziemnego. Może z
Italii? Jakże te wszystkie materiały i talenty z wielu miejsc spotkały się, by stworzyć tak małą
a tak rzadką rzecz!
- Która kiedyś zawierała być może coś jeszcze mniejszego i rzadszego. I kto wie kim
był skryba, który spisał - złotem, nie sądzisz, na purpurowym welinie? - ów tekst, jakikolwiek
był, albo dla jakiego księcia Bizancjum czy Rzymu został napisany? Albo kim był malarz,
który ozdobił tekst, i w jakim stylu, wschodnim czy zachodnim?
Brat Anzelm wpatrywał się poprzez słoneczny wirydarz w marzenie o skarbie, o tym
rodzaju skarbu, który był mu najmilszy, o słowach i nutach pisanych z miłością dla
przyjemności królów i zdobionych subtelnym przetworzeniem pnączy i kwiatów.
- To mógł być prawdziwy cud - powiedział z czułością zakonnik.
- Zastanawiam się - mruknął Cadfael, raczej do siebie niż do innych - gdzie jest teraz.
Fortunata przyszła do sklepu Jevana wczesnym wieczorem i zastała go przy
odkładaniu na miejsce narzędzi i układaniu na półkach skór, które właśnie składał,
kremowobiałych i doskonale wyprawionych. Trzy złożenia dawały osiem arkuszy, ale jeszcze
nie przycinał krawędzi. Fortunata podeszła do jego ramienia i pogładziła palcem
powierzchnię.
- To byłby odpowiedni rozmiar - powiedziała w zamyśleniu.
- Odpowiedni dla wielu celów - rzekł Jevan.,
- Ale czemu to mówisz? Odpowiedni do czego?
- %7łeby zrobić książkę pasującą do mojej szkatuły. - Spojrzała na niego szerokimi,
czystymi, piwnymi oczami. - Wiesz, że poszłam z ojcem i, nakłaniać ich do zwolnienia
Elave a, żeby mieszkał tu z nami do zakończenia jego sprawy? Nie zgodzili się. Bardzo się
jednak zainteresowali szkatułą. Brat Anzelm, który ma w opiece wszystkie księgi opactwa,
chciał ją obejrzeć. Wiesz, oni myślą, że musiała kiedyś mieścić książkę. Bo jej rozmiar jest
odpowiedni do owczej skóry złożonej trzy razy. A skoro szkatuła jest tak piękna, musiała to
być bardzo cenna książka. Czy myślisz, że mogą mieć rację?
- Wszystko jest możliwe - odrzekł. - Nie myślałem o tym, ale ten rozmiar z pewnością
nasuwa tę myśl, skoro już o tym mówisz. To byłaby rzeczywiście wspaniała szkatuła dla
książki. - Spojrzał w dół w jej poważną twarz ze swym znajomym mrocznym uśmiechem. -
Szkoda, że jej zawartość przepadła, zanim stryj William natknął się na nią w Trypolisie, ale
chyba przechodziła wiele kolei losu do tego czasu. To niespokojne strony. Aatwiej tam
zaszczepić chrześcijaństwo, niż je utrzymać.
- Cóż, rada jestem - powiedziała Fortunata - że kiedy szkatuła dotarła do mnie była w
niej dobra srebrna moneta, a nie jakaś stara książka. Nie umiem czytać, więc nie miałabym z
niej pożytku.
- Książka też może mieć wartość. Wysoką wartość, jeśli jest dobrze napisana i
ozdobiona malowidłami. Ale rad jestem, żeś zadowolona z tego, co masz i mam nadzieję, że
ci to przyniesie, czego pragniesz.
Przesunęła palcami po półce i zmarszczyła brwi na widok kurzu na dłoni. Właśnie tak
gładzili mnisi wyściółkę szkatuły i znalezli coś znaczącego w drobnych śladach zostawionych
na skórze. Spostrzegła błyski złota w świetle słońca, ale reszty nie zrozumiała. Przyjrzała się [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp28dg.keep.pl