[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wałam większej wagi do podobnych badań, lecz wiedziałam, że taki test szybko pozwala
określić poziom czynnego słownictwa dziecka bez konieczności mówienia. Po
doświadczeniach z matematyką byłam bardzo ciekawa, na jakim poziomie funkcjonuje
Sheila. Przy tak poważnych zaburzeniach, jakie wykazywała, nie dziwiły mnie jej braki w
formalnym wykształceniu. Większości dzieci z poważnymi zaburzeniami po prostu nie
starcza już energii na uczenie się. Moja ciekawość wzmogła się, kiedy zobaczyłam, jak
dobrze Sheila radzi sobie z matematyką. Nie dawała mi też spokoju myśl, że może się ona
okazać dzieckiem ponadprzeciętnym. Coraz częściej też zastanawiałam się, w jaki sposób
uchronić ją od zamknięcia w szpitalu. Zdałam sobie sprawę, że wcale nie jest jej to potrzebne.
- Zrobimy coś razem. - Wstałam i przyprowadziłam ją do mojego stołu. - Usiądz tutaj.
Pokażę ci różne obrazki i powiem słowo. Chcę, żebyś wskazała na obrazek, który najpełniej
ilustruje znaczenie tego słowa, dobrze? Rozumiesz, o co mi chodzi?
Skinęła głową. Pokazałam jej pierwszy zestaw czterech obrazków i poprosiłam, żeby
wskazała  bat . Co za słowo na sam początek, pomyślałam. Przez chwilę przyglądała się
obrazkom, po czym wskazała ostrożnie jeden z nich.
- Dobra dziewczynka. - Uśmiechnęłam się. - Bardzo dobrze. A teraz pokaż  sieć .
Czytałam kolejne słowa, a Sheila pokazywała obrazki. Początkowo z wahaniem, po
dokładnym przyjrzeniu się obrazkom, robiła to coraz swobodniej. Po sześciu czy siedmiu
zestawach Sheila popatrzyła na mnie, a na jej ustach pojawił się ledwo dostrzegalny uśmiech.
- To łatwe - wyszeptała ochrypłym głosem, tak żeby nie usłyszeli inni.
Pomyliła się tylko w przypadku jednego słowa,  termos , którego pewnie nie spotkała
w swoim krótkim i ubogim życiu. Potem radziła sobie znakomicie. Test przerywano w
momencie, kiedy dziecko myliło sześć z ośmiu słów, a nic nie wskazywało na to, aby Sheila
miała się zbliżyć do tego poziomu. Pracowałyśmy dalej. Pojawiały się coraz trudniejsze
słowa, więc potrzebowała więcej czasu na przyjrzenie się obrazkom. Czasem nie znała
jednego lub dwóch. Widziałam w jej oczach niepokój; wiedziała, że zle odgadła, nawet jeśli
nic nie powiedziałam.
Przestałam komentować już jakiś czas temu. Podejrzewałam, że poziomem
inteligencji wykraczała ponad przeciętność, lecz teraz przerosła wszelkie moje oczekiwania.
Przeszłyśmy do części testu, której nigdy wcześniej nie używałam, ponieważ żadne z moich
dzieci nigdy nie zaszło tak daleko. Pojawiły się takie słowa, jak  iluminacja czy
 koncentryczny . Sheila w każdym zestawie nie znała jakichś słów, ale nigdy sześciu spośród
ośmiu. Wyczuwałam coraz większe napięcie. Widziałam, jak bardzo się stara, żeby nie
popełnić błędu, co mnie bardzo poruszyło. Dotarłyśmy do części końcowej testu obejmującej
słownictwo na poziomie młodzieży; większość słów z tej części była nie znana przeciętnemu
sześciolatkowi. Wciąż próbowała, przygryzając wargi i zaciskając dłonie na kolanach.
- Kochanie, radzisz sobie znakomicie - powiedziałam. Nie spodziewałam się, że
podejdzie do testu tak poważnie i że potrwa to tak długo. Nie mogłam uwierzyć, że zna
wszystkie te słowa.
Spojrzała na mnie. Oczy miała szeroko otwarte i przełykała nerwowo.
- Nie robię dobrze.
- W porządku, kochanie. Nie musisz znać wszystkiego. To są słowa dla dużych dzieci.
Chciałam się tylko przekonać, które z nich znasz. Nie ma znaczenia, jeśli się pomylisz.
Jestem z ciebie dumna, że tak bardzo się starałaś.
Nadęła usta, jakby miała się za chwilę rozpłakać.
- Te słowa piekielnie trudne. - Spojrzała na swoje ręce. - Najpierw łatwe, ale te bardzo
trudne dla mnie. Nie znam wszystkich.
Myślałam, że mi pęknie serce, kiedy tak słuchałam jej cienkiego głosiku i patrzyłam,
jak znowu kurczy ramiona pod wytartą koszulką. Co za niewinność, nawet u najgorszych
spośród tych dzieci. Wszystkie były po prostu małymi dziećmi.
Wyciągnęłam rękę.
- Chodz do mnie, Sheilo. - Podniosła wzrok, a ja pochyliłam się, przyciągnęłam ją do
siebie i posadziłam sobie na kolanach. Czułam pod dłońmi jej małe, napięte ciało; obie
zanurzyłyśmy się w obłoczku wiecznie towarzyszącego jej zapachu moczu. - Kotku, wiem, że
bardzo się starałaś. Tylko to się liczy i nieważne, które słowa znałaś, a które nie. To były
bardzo trudne słowa. Założę się, że nie ma tutaj drugiego dziecka, które by sobie poradziło
tak dobrze.
Obejmując ją wciąż, odgarnęłam potargane włosy z jej twarzy. Czekałam, aż się
rozluzni, i zerkałam na arkusze testu, żeby w myślach policzyć błędy, które popełniła.
Podejrzewałam, że osiągnęła niemal szczyt swoich możliwości. Nie potrafiła wskazać trzech
czy czterech słów po kolei, a mimo to okazała się lepsza od wszystkich dzieci, które
wcześniej testowałam.
- Skąd znasz wszystkie te słowa? - spytałam, nie mogąc powstrzymać ciekawości.
- Moja inna nauczycielka dawała mi czasopisma. Czasem czytałam słowa z nich.
Spojrzałam na nią. Jej drobne ciało wciąż pozostawało napięte.
- Sheilo, potrafisz czytać? Skinęła głową.
- Gdzie się nauczyłaś?
- Nie wiem. Ja zawsze czytać.
Pokręciłam głową z niedowierzaniem. Co za odmieniec nam się trafił? Początkowo
podniecała mnie już sama myśl o możliwości otrzymania inteligentnego dziecka, ponieważ [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp28dg.keep.pl