[ Pobierz całość w formacie PDF ]

obgadamy to i znów sobie popłaczemy.
Danielle nie znała prawdy i nie mogła jej poznać, dopóki Chelsea jej nie wyjawi. Uginała się pod
brzemieniem tych wszystkich tajemnic, ale jeśli rozpocznie tę rozmowę teraz, stojąc na poboczu, nie zdoła
wrócić do ich mieszkania. Przywołała na twarz drżący uśmiech. Opowie przyjaciółce o wszystkim, kiedy
dotrze do domu.
- Co takiego zrobiłam w poprzednim życiu, żeby zasłużyć sobie na taką przyjaciółkę?
- Pewnie złożyłaś w ofierze kilka dziewic i wykąpałaś się w ich krwi. Kocham cię. Jedz ostrożnie. -
Danielle rozłączyła się, zostawiając ją znów sam na sam z własnymi myślami.
O ileż łatwiej było zapomnieć o wszystkim w towarzystwie tak barwnej osobowości jak Danielle.
Chelsea otarła oczy i wzięła głęboki oddech. Jakoś zdoła nie
załamać się kompletnie przez kilka następnych godzin. Kiedy dotrze do domu, będzie przynajmniej
mogła liczyć na współczucie Danielle.
Dziwne, ale wcale nie poczuła się przez to lepiej.
Nathan stracił rachubę wypitych drinków. To bez znaczenia. Nic nie było w stanie ukoić tej dławiącej
mieszanki wściekłości i rozpaczy.
Wszystkie jego plany, cały starannie obmyślony schemat postępowania z Chelsea, wzięły w łeb.
Zareagowała dokładnie tak samo jak osiem lat temu. Gdy zrobiło się gorąco - odeszła. Gdyby została i
przegadała z nim wszystko, zamiast odruchowo uciekać, mogliby dojść do szczęśliwego kompromisu.
Okej, może nie szczęśliwego, ale powinni być w stanie dojść do czegoś.
Tak zachowywali siÄ™ ludzie w zwiÄ…zkach. Rozmawiali.
Cholera, rozmowy były jedną z tych rzeczy, z którymi Nathan i Chelsea nigdy wcześniej nie mieli
problemów, ale gdzieś po drodze coś musiał przegapić. To musiało się zacząć po śmierci jego matki, ale
wtedy nie uświadamiał sobie problemu. Gdyby nie był tak pogrążony w smutku po jej odejściu i
rozpaczliwie nie pragnął wydostać się z rodzinnego miasta, możliwe, że nigdy nie doszłoby do
najgorszego.
Możliwe, że w ogóle by od niego nie odeszła.
%7Å‚aÅ‚owaÅ‚, że i tym razem nié może tÅ‚umaczyć siÄ™ podobnÄ… ignorancjÄ….
Nathan dokończył drinka przyniesionego do pokoju i z przesadną ostrożnością odstawił szklankę na
komodę - tę samą komodę, na której wziął wczoraj Chelsea. Rozejrzał się po pokoju, żałując, że kochał się
z nią na prawie każdej dostępnej powierzchni. Te wspomnienia były zbyt świeże, a w połączeniu z echami
przeszłości groziły, że go zaleją.
Co miał, kurwa, zrobić?
Miał ochotę rozwalić to miejsce - rozszarpać każdą rzecz, która przypominała mu o niej - ale na nic by
się to nie zdało. Wszystko mu o niej przypominało, co oznaczało, że musi się stąd wydostać, wrócić do
domu, zrobić cokolwiek, byle tylko nie siedzieć tutaj i nie rozmyślać o kobiecie, która znów wyrwała mu
serce z piersi.
Jak gdyby był w stanie robić cokolwiek innego, niż myśleć o niej. Nawet teraz, w najszczęśliwszy dzień
w życiu Gabe a, Nathan nie mógł zapomnieć widoku łez w jej oczach. Wyglądała na tak strasznie zranioną i
zdradzoną, wszystko dlatego, że chciał wreszcie naprawić dawne błędy.
Bał się, że ten widok będzie go prześladował do końca życia.
Pieprzyć to. Pojedzie do Portland taksówką, a rano wróci po swój wóz.
Nie zadawszy sobie nawet trudu, żeby poskładać ubrania, wrzucił do walizki wszystko, co wpadło mu w
ręce. Pakował się szybko, prawie gorączkowo, jak gdyby pośpiech mógł zasklepić wyrwę otwierającą się w
jego sercu.
Stanął przed stolikiem nocnym, jego wzrok przykuł równy stosik dokumentów. Papiery rozwodowe.
Nathan usiadł na łóżku, bo nogi odmówiły mu posłuszeństwa.
Sięgnął po dokumenty. Chciał tylko na nie zerknąć, bo najwyrazniej miał ochotę jeszcze bardziej się
udręczyć.
W papierach, przy każdej samoprzylepnej karteczce w kształcie strzałki, widniał elegancki podpis.
 Chelsea Callaghan-Schultz . Zebrało mu się na wymioty.
Ostrożnie odłożył papiery na łóżko obok siebie i ukrył twarz w dłoniach.
- Co ja mam, kurwa, zrobić?
Rozdział 19
Chelsea zignorowała dzwoniącą komórkę i zakopała się jeszcze głębiej w poduszki. Ale ten, kto [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp28dg.keep.pl