[ Pobierz całość w formacie PDF ]

w 2063 roku, w jaki sposób potrafisz mi wyjaśnić swój młodzieńczy wygląd? I nie
opowiadaj mi bzdetów o legendarnym patentowanym leku.
 Trudno ci będzie uwierzyć w prawdę, Richard. Poddałam się odmłodzeniu.
Dwa razy, w gruncie rzeczy. Po pierwszym zabiegu odzyskałam wygląd charakte-
rystyczny dla zaawansowanego wieku średniego. . . podczas gdy moja ekonomia
cielesna uzyskała młodzieńczą dojrzałość. Drugi zabieg miał charakter głównie
kosmetyczny. Dzięki niemu stałam się godna pożądania. Po to, by cię zwerbo-
wać, sir.
 Niech cię cholera. Małpeczko, czy to twoja twarz?
 Tak. Można ją zmienić, jeśli chcesz, żebym wyglądała inaczej.
 O, nie! Nie uważam, by dziewczyna musiała być ładna, jeśli serce ma czy-
ste.
 Ty mendo!
 Ale ponieważ twoje serce nie jest szczególnie czyste, to fajnie, że jesteś
ładna.
 Nie wykręcisz się z tego tak łatwo!
 No dobra, jesteś prześliczna, seksowna i zła. Niemniej  odmłodzenie nie
jest żadnym wyjaśnieniem. Z tego, co słyszałem, jest ono skuteczne u płazińców,
ale nie u żadnych stworzeń stojących wyżej na drabinie ewolucji.
 Richard, tę część musisz przyjąć na wiarę. Przynajmniej na razie. Zostałam
odmłodzona w klinice znajdującej się parę tysięcy lat stąd, i to w niezwykłym
kierunku.
198
 Hmm. To brzmi jak numer, który mógłbym wykombinować wtedy, gdy
pisałem opowiadania fantastyczne.
 Rzeczywiście, prawda? To nie jest przekonujące. To po prostu prawda.
 Nie widzę sposobu na sprawdzenie tego. Może powinienem przeprowa-
dzić ten test grup krwi. Hmm. . . Hazel Stone, Roger Stone, Postrach kosmicznych
szlaków!
 O Boże, znów moja przeszłość! Richard, czy kiedykolwiek oglądałeś nasz
serial?
 Każdy odcinek. Chyba że złapano mnie na czymś, co wymagało drastycz-
nej kary. Kapitan John Sterling był bohaterem mojego dzieciństwa. I ty to napisa-
łaś?
 Rozpoczął to mój syn Roger. Ja zaczęłam pisać w roku 2148, ale moje
nazwisko pojawiło się dopiero w następnym. Od tej chwili byli to  Roger i Hazel
Stone .
 Pamiętam! Nie przypominam sobie jednak, żeby Roger Stone pisał to sam.
 Och, tak było. Dopóki nie znudził się chodzeniem w złotym kieracie. Prze-
jęłam to od niego z zamiarem zlikwidowania. . .
 Kochanie, nie można zlikwidować serialu! To sprzeczne z konstytucją!
 Wiem o tym. Zresztą wykupili opcję i pomachali mi przed nosem zbyt
wielką sumą. Potrzebne nam były pieniądze. Mieszkaliśmy wtedy w przestrzeni,
a statek kosmiczny, nawet mały, jednorodzinny, to drogi interes.
 Nigdy nie miałem odwagi, by pisać serial na określony termin. Och, pisy-
wałem pojedyncze odcinki na zamówienie, korzystając ze skryptu, ale nie samo-
dzielnie i nie pod pistoletem.
 My nie korzystaliśmy ze skryptu. Buster i ja po prostu wymyślaliśmy nowe
odcinki, w miarę jak akcja się rozwijała.
 Buster?
 Mój wnuk. Ten sam, który jest teraz naczelnym chirurgiem w szpitalu na
Ceres. Przez jedenaście lat pisaliśmy wspólnie, za każdym razem udaremniając
zamiary Pana Galaktyki. . .
 Pan Galaktyki! Najlepszy czarny charakter we wszystkich thrillerach. Ko-
chanie, chciałbym, żeby on naprawdę istniał.
 No nie, ty smarkaczu. Jak śmiesz podawać w wątpliwość istnienie Pana
Galaktyki? Co ty wiesz o tych sprawach?
 Przepraszam bardzo. On jest równie realny jak Luna City. W przeciwnym
razie John Sterling nie miałby komu udaremniać zamiarów. . . a ja ponad wszelką
wątpliwość wierzę w kapitana Johna Sterlinga z Patrolu Gwiezdnego.
 To już lepiej.
 Ten odcinek, kiedy kapitan Sterling zaginął w mgławicy Głowa Konia i ści-
gały go robaki promieniotwórcze. W jaki sposób udało mu się uciec? To był jeden
z tych dni, gdy za karę zabroniono mi oglądać serial.
199
 Jeśli sobie dobrze przypominam  wiesz, to parę dobrych lat temu  to
przerobił swój radar doplerowski, by załatwić je spolaryzowanymi wiązkami.
 Nie, tego użył przeciwko kosmicznym jestestwom.
 Richard, czy jesteś pewien? Wydaje mi się, że kosmiczne jestestwa napo-
tkał dopiero po tym, jak uciekł z mgławicy Głowa Konia. Kiedy musiał zawrzeć
tymczasowy rozejm z Panem Galaktyki, by ją uratować przed zagładą.
Zastanowiłem się nad tym. Ile miałem wtedy lat? W której byłem klasie?
 Kochanie, chyba masz rację. Zdenerwowało mnie, że zjednoczył swe siły
z Panem, nawet celem uratowania Galaktyki. . .
 Ale on musiał to zrobić, Richard! Nie mógł pozwolić, by miliardy niewin-
nych ludzi zginęły tylko dlatego, że nie chciał sobie pobrudzić rąk współpracą
z Panem Galaktyki. Rozumiem jednak twój punkt widzenia. Buster i ja spierali-
śmy się o ten odcinek. Buster chciał wykorzystać tymczasowy rozejm, by załatwić
Pana Galaktyki, gdy tylko kosmiczne jestestwa zostaną zniszczone. . .
 Nie. Kapitan Sterling nigdy nie złamałby danego słowa.
 To prawda. Ale Buster zawsze był pragmatykiem. Prawie każdy problem
chciał rozwiązywać przez poderżnięcie komuś gardła.
 Cóż, to przekonujący argument  przyznałem.
 Richard, w serialu nie można uśmiercać zbyt wielu postaci. Trzeba zawsze
coś zostawić do następnego odcinka. Mówiłeś mi jednak, że sam nigdy nie pro-
wadziłeś serialu na własną rękę.
 To prawda. Tyle jednak wiem. Oglądałem ich w swoim czasie wystarcza-
jąco wiele. Hazel, dlaczego pozwoliłaś, bym opowiadał ci taką masę bzdetów
o życiu pisarza?
 Powiedziałeś do mnie  Hazel !
 Najmilsza, Hazel, moja kochana, nie jestem zainteresowany grupami krwi
czy odciskami kciuka. Nie ulega wątpliwości, że jesteś autorką najlepszego thril-
lera w dziejach, Postrachu kosmicznych szlaków. Tydzień za tygodniem, rok za
rokiem, po filmie można było ujrzeć napis:  Scenariusz: Hazel Stone . Potem,
niestety, zastąpił go inny:  Oparte na postaciach stworzonych przez Hazel Stone .
 Naprawdę? Powinien się tam znalezć Roger. On wymyślił ten serial, nie ja.
Co za nogoodniki.
 To nieważne. I tak te postacie zapadły na anemię i umarły. Bez ciebie serial
nie był już ten sam.
 Musiałam się wycofać. Buster dorósł. Ja dostarczałam niespodzianek, on
krwi. Czasami stawałam się zbyt łagodna. Jemu to się nie zdarzało.
 Hazel? Dlaczego by go nie przywrócić do życia? Wspólnie ułożymy fa-
bułę, ty będziesz pisać, a ja zajmę się gotowaniem i sprzątaniem  przerwałem
i spojrzałem na nią.  Czemu, do licha, płaczesz?
 Będę płakała, kiedy mi się spodoba! Powiedziałeś do mnie  Hazel ! Uwie-
rzyłeś mi!
200
 Nie miałem wyboru. Każdy mógłby mnie oszukać w sprawie grup krwi
czy odcisków kciuka, lecz nie komercyjnej literatury. Za stary ze mnie chałturnik.
To naprawdę ty, ukochana, prawdziwy i postrach kosmicznych szlaków. Nadal
jednak jesteś moją małą, spoconą nimfomanką. Jak zauważyłem, wcale mi nie
przeszkadza fakt, że masz już parę stuleci.
 Nie mam jeszcze dwustu lat! Jeszcze dużo mi brakuje.
 Ale czy jesteś moją małą, spoconą nimfomanką?
 Jeśli mi pozwolisz.
Uśmiechnąłem się do niej. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp28dg.keep.pl