[ Pobierz całość w formacie PDF ]
basenie Danette, wypełniało całą stronę weekendowego magazynu.
Tytuł brzmiał: Kusicielska Tara bierze sobie nowego bogatego
kochanka".
Czy nigdy nie pozbędzie się tego okropnego przydomka? Niech
to szlag! To nie ona kusiła Barona, nie ona też skusiła Angela.
Podpis pod zdjęciem był jeszcze gorszy: Czy pójście do łóżka z
szefem utoruje tej byłej modelce drogę do szybkiego osiągnięcia
sukcesu w korporacyjnej Ameryce?"
Wyszarpnęła gazetę z półki i otworzyła ją. Przerzucała
gorączkowo strony, aż wreszcie znalazła artykuł. Dwie strony i sporo
zdjęć. Mnóstwo. A każde insynuowało seksualną intymność między
nią a Angelem.
Jedno ukazywało, jak wychodzą z pokoju hotelowego na
wybrzeżu. Angelo zaborczo ją obejmował.
Wymowa była jednoznaczna, ale i tak podpis wszystko
wyjaśniał.
Tak samo jak dwa lata temu, została przedstawiona jako
poszukiwaczka fortun, tyle że tym razem łowiła szefa Primo Tech.
Cytowano anonimowego informatora z wydziału zarządzania.
98
RS
Twierdził, że Tara zamierza załatwić sobie awans w pracy drogą starą
jak świat, a nie ciężką pracą.
W artykule opisano wszystko. Jej romans z Baronem,
spekulacje, czy była z nim, gdy zalecał się do przyszłej żony,
dziedziczki szybów naftowych. Zamieszczono nawet jakieś nonsensy
o tym, jak kazał ją obserwować po zerwaniu, i aluzje, że być może z
jej winy żona Barona chce wnieść o rozwód.
Tara potrzebowała dobrej chwili, by opanować oddech. Czy
Angelo czytał artykuł? Nie miała jak się tego dowiedzieć. Nie
zadzwonił przez cały tydzień, chociaż obiecał. Spodziewała się, że
jeszcze przez telefon będzie ją namawiał, by się zgodziła za niego
wyjść, ale się nie odezwał. Wiedziała tylko, kiedy ma wrócić, bo
przed wyjazdem jej to powiedział.
Ilu ludzi widziało ten artykuł?
Nie mogła uwierzyć, że znów się dzieje to samo, co dwa lata
temu. Była wściekła. Nie zrobiła nic złego, a mimo to odmalowano ją
jako sprytną bezwstydnicę, która dla awansu zamiast umysłu
wykorzystuje swoje ciało. I to ją najbardziej złościło. Skończyła
studia jako jedna z najlepszych na swoim roku i była naprawdę dobra
w pracy. Nie potrzebowała patronatu" właściciela firmy, żeby
awansować.
Cała ta sytuacja byłaby po prostu śmieszna, gdyby nie raniła jak
nożem. A jeszcze bardziej bolało ją to, że informator musiał być na
barbecue u Danette. I ktoś, z kim pracowała, zdradził ją. To bolało
najbardziej. Nie wiedziała, kto to mógł być, ale jeśli chodzi o zdjęcia,
99
RS
tylko jedna osoba je robiła. Ray, początkujący dziennikarz, chłopak
Danette. Czy zrobił to za jej wiedzą?
Dwa lata temu dwie modelki, które Tara uważała za przyjaciółki,
sprzedały ją prasie. Jedna posunęła się nawet do tego, że
naopowiadała kłamstw. To bolało prawie równie mocno co
odrzucenie przez Barona.
Tak więc może jest teraz beznadziejnie naiwna, ale zwyczajnie
nie może przyjąć do wiadomości, że Danette znała plany Raya.
Danette była zbyt szczera i otwarta, a w oczach miała gwiazdy, gdy
mówiła o Rayu.
A to znaczy, że pewnie teraz też cierpi, jeżeli już widziała
artykuł.
W końcu przyszła jej kolej. Zapłaciła za zakupy i wyszła ze
sklepu, przepełniona złością i bólem.
Następnego dnia złość i żal przybrały wprost monumentalne
rozmiary. Gdy tylko weszła do firmy, powiedziano jej, że jest
zwolniona, i że rozkaz przyszedł z biura Angela w Nowym Jorku. W
pierwszej chwili po prostu nie uwierzyła. Angelo był za mądry, by
zwalniać kobietę, z którą spał, zwłaszcza że przyłapały ich na tym
media. Takie działanie wystawiłoby jego i firmę na zbyt wielkie
ryzyko, że oskarży go o seksualne molestowanie.
Szef kadr, który jej pilnował, gdy zbierała swoje rzeczy, w
końcu powiedział, że Angelo jest w Puerto Rico, gdzie zdarzyło się
trzęsienie ziemi, w którym ucierpiała jedna z jego fabryk. I że nie ma
z tamtym miejscem łączności telefonicznej.
100
RS
To przynajmniej tłumaczyło, dlaczego Angelo nie zadzwonił,
tak jak obiecał.
Po przemyśleniu sprawy postanowiła, że nie pozwoli, by na
jakiekolwiek osądy, jakie czyniła, wpływały przeżycia z przeszłości.
To znaczyło, że będzie wierzyła w Angela, mimo że jest rekinem
interesów, za którym, niestety, tęskniła bardziej, niż chciała.
Zaczeka przynajmniej, aż dobitnie się nie przekona, że nie
zasługuje na jej zaufanie.
Telefon zadzwonił następnego dnia rano i wyrwał ją z
niespokojnego snu. Zbyt wiele czarnych godzin spędziła na myśleniu
o swojej najlepszej przyjaciółce i mężczyznie, który chciał się z nią
ożenić.
Mając nadzieję, że to Danette, porwała słuchawkę z widełek.
- Słucham.
- Tara?
Głos był znajomy, ale nie mogła go dokładnie umiejscowić.
- Tak?
- Kochanie, muszę się z tobą zobaczyć.
- Kto mówi?
- Chyba nie zapomniałaś mojego głosu? Ja nie zapomniałem
niczego, co dotyczy ciebie. Nie mógłbym. Ani twojego słodkiego
zapachu, ani smaku twoich ust...
- Nie mam nastroju na przyjmowanie obscenicznych telefonów -
wpadła tamtemu w słowo, rozpoznając wreszcie, z kim rozmawia.
Zmiech Barona był uwodzicielski i niski, zupełnie jakby sądził,
że z nim flirtuje.
101
RS
- A może się spotkamy? Wolałabyś to usłyszeć bez pośrednictwa
telefonu?
- Nie! Jesteś w Portland? - spytała. Skąd ma jej numer telefonu?
- Jeszcze nie, ale mogę przyjechać. Musimy porozmawiać.
- Skończyliśmy z rozmowami dwa lata temu.
- Taro, rozwodzę się.
- Twoja żona ma szczęście - zakpiła, nie mogąc się
powstrzymać. Czy jemu się naprawdę wydaje, że to ją cokolwiek
obchodzi?
- Kochanie, rozumiem, że możesz być rozgoryczona. Dwa lata
temu popełniłem okropny błąd. Teraz chciałbym to naprawić.
- Baron, dwa lata temu wyrządziłeś mi przysługę. Odszedłeś. I
nie mam zamiaru zniweczyć jedynej dobrej rzeczy, jaką zrobiłeś w
życiu. Ty wykorzystujesz ludzi. Odbierasz im wszystko i jeszcze się
przy tym uśmiechasz.
Nie miała pojęcia, jak mogła kochać tego mężczyznę, ale po
tygodniu spędzonym z Angelem, różnica między nimi była dla niej
oczywista.
- Nie chcę cię w moim życiu. Nie chcę, żebyś dzwonił, i
przysięgam, że jeżeli się pojawisz w Portland i będziesz mnie
nachodził, zwrócę się do sądu o zakaz zbliżania.
- Taro, jesteś zła, ale nie rozumiesz...
- Mylisz się - przerwała mu. Nie chciała już usłyszeć od niego
ani jednego podłego słowa. Już raz ją oszukał tym tonem głosu i
swoimi aż nazbyt wiarygodnymi wyjaśnieniami, ale nigdy więcej się
na to nie złapie. - Nie jestem zła. Niedobrze mi się robi na myśl, że
102
RS
mogłeś choć przez sekundę sądzić, że chcę się z tobą znów zobaczyć
po tym, jak mnie wykorzystałeś i rzuciłeś na pożarcie hienom z
mediów.
- Mogę to wyjaśnić.
- Nie możesz. - Sfrustrowana, głęboko odetchnęła. - Zostaw
mnie w spokoju, a jeżeli nie, to tym razem ja zacznę udzielać
wywiadów prasie.
- Taro, nie możesz ufać Angelowi Gordonowi. A więc czytał
artykuł. To była jeszcze jedna rzecz, za którą ten szczur, Ray, musi
odpowiedzieć.
- Moje życie to nie twoja sprawa.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]