[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Alysa była szczerze wzruszona.
- Czy to twoja przyjaciółka? - zapytała, wskazując na pięknie ubraną lalkę,
którą mała trzymała w ręce.
- Dostałam ją od cioci Leony.
- Jest bardzo ładna.
Tina nie miała jednak zachwyconej miny.
- Jest za bardzo wystrojona - skrytykowała zabawkę. - Nie lubię, jak jest za
dużo falbanek.
- Wiem, co masz na myśli. Ja też za nimi nie przepadam.
Skinęły głowami we wzajemnym zrozumieniu.
Od progu dobiegły do nich głosy powitań. Do salonu wszedł Drago. Goście
natychmiast go otoczyli, co pozwoliło jej obserwować go przez chwilę. Po raz
pierwszy zobaczyła go w wieczorowym garniturze. Teraz mogła w nim dostrzec to,
co widziały inne kobiety: bardzo atrakcyjnego mężczyznę. Pewna szorstkość do-
dawała mu męskości.
S
R
W końcu Drago zauważył ją i szeroki uśmiech rozjaśnił mu twarz. Dojrzała
zadowolenie w jego spojrzeniu, tak jakby ziściły się jego nadzieje, ale było w nim
też pełne zdziwienia pytanie, czy to naprawdę ona.
Widząc jego radość, zdała sobie sprawę, że w głębi duszy o tym właśnie ma-
rzyła. Miesiące rozłąki jakby przestały istnieć. To był ten sam mężczyzna, który
podtrzymywał ją na duchu, opiekował się nią w chorobie, a teraz szedł do niej z
wyciągniętymi rękami.
- Martwiłem się, że może nie przyjedziesz.
- Miałabym przeoczyć moment twojej chwały? Nigdy bym sobie tego nie da-
rowała.
W odpowiedzi mocniej uścisnął jej dłonie.
- Nareszcie jesteś - wdarł się między nich głos Eleny. - Już myślałam, że nig-
dy się do nas nie przyłączysz.
Drago puścił ręce Alysy i odwrócił się z uprzejmym uśmiechem do teściowej.
- Poważny klient pojawił się bez uprzedzenia i musiałem się z nim zobaczyć.
Czy możemy przejść do jadalni?
- Oczywiście. Siedzisz obok Leony, a Tina siądzie obok mnie.
- Ja chcę siedzieć obok Alysy - znienacka rzekła Tina, dodając: - Przecież ona
jest gościem.
- A ty jesteś panią domu - dodał szybko Drago. - Tak więc powinnaś siedzieć
obok i opiekować się nią w moim imieniu.
Elena popatrzała na nich niezadowolona, ale nie zdążyła zaprotestować. Tina
wzięła Alysę za rękę i poprowadziła ją do jadalni, podczas gdy Drago bez protestu
dotrzymał towarzystwa Leonie.
Kiedy Alysa zobaczyła, z jakim zadowoleniem patrzy na nich Elena, pomy-
ślała: Ona się łudzi. W zachowaniu Draga nie było śladu zainteresowania jego są-
siadką przy stole. Może jednak Elena wie, co robi? Drago na pewno nie był zako-
chany, ale nie byłby pierwszym wdowcem, który żeni się, aby dać swojemu dziec-
S
R
ku matkę. Przyjaciółka rodziny byłaby w sam raz, by zapewnić Elenie bliski kon-
takt z wnuczką.
Z przyczyn, których nie potrafiła wytłumaczyć, Alysa była pewna, że Leona
nie jest kobietą, której Drago potrzebuje.
W czasie kolacji Tina rzekła:
- Chciałam cię zapytać o tatusia. Opiekowałaś się nim w górach, prawda?
- Myślę, że tak. On także się mną opiekował.
- Dlatego, że oboje mieliście kogoś, kto umarł?
- Tak. Rzeczywiście tak było.
Pod koniec przyjęcia oczka Tiny zaczęły się zamykać i Drago łagodnie zasu-
gerował, że już pora wysłać dzieci spać.
- Leona i ja zajmiemy się tym - powiedziała Elena. - Chodzcie, dzieci, na gó-
rę.
Tina dała Alysie całusa i ruszyła za babcią.
- A ty chodz ze mną - zwrócił się do Alysy Drago, biorąc ją za rękę. Wypro-
wadził ją na taras, z widokiem na skąpany w świetle księżyca ogród. - Niech ci się
przyjrzę. - Patrzyli na siebie w milczeniu, po czym zauważył: - Trochę się zaokrą-
gliłaś.
- Co takiego?
- Bardzo mi się to podoba. Byłaś zbyt wiotka.
Wybuchnęła śmiechem na myśl, że Drago potrafi powiedzieć to, czego żaden
mężczyzna by się nie ośmielił.
- Tak, wiem, że nie jestem zbyt taktowny.
- Ciągle mnie zaskakujesz.
- Po prostu mówię to, co myślę. Przedtem wyglądałaś jak duch. Teraz widać,
że odżyłaś.
- A co z tobą? Czy też odżyłeś?
S
R
- Pod pewnymi względami tak. Mam ci tyle do powiedzenia, droga przyja-
ciółko.
- I ja chciałabym ci dużo powiedzieć. Twoim zdaniem odżyłam, i to prawda.
Ale ciągle jest coś, czego bardzo mi brak, a ty jesteś jedyną osobą, która może mi
pomóc.
- Oczywiście, że ci pomogę. We wszystkim, o co poprosisz. Powiedz mi tyl-
ko, czego potrzebujesz.
Zanim jednak zdołała coś powiedzieć, usłyszeli okrzyk:
- Drago! - I kiedy spojrzeli w stronę domu, zobaczyli Leonę machającą z
okna. - Elena chce z tobą mówić.
- Bądz uprzejma powiedzieć jej, że za chwilę przyjdę.
- Chce, żebyś przyszedł zaraz. Powiedziała, że zaniedbujesz swoich gości.
Drago zaklął pod nosem.
- Lepiej już idz - powiedziała Alysa.
- Tak, chyba muszę. Ale koniecznie porozmawiajmy jeszcze, zanim wyj-
dziesz.
Wziął ją pod rękę i tak weszli do salonu. Leona patrzyła na nich złym wzro-
kiem.
Przez resztę wieczoru Alysa trzymała się z boku. W końcu podeszła do Draga.
- Muszę już chyba iść.
- Dobrze, odwiozę cię do hotelu.
Elena zaczęła protestować, że jest to zadanie szofera, ale Drago uciszył ją za-
bójczym uśmiechem.
- Wiem, że mogę polegać na tobie jako znakomitej gospodyni, podczas kiedy
ja będę przez chwilę nieobecny. Alyso, jesteś gotowa?
W samochodzie Drago rzucił przez zaciśnięte zęby:
- To ci dopiero teściowa!
- Tak, ma bardzo zdecydowany charakter. Chyba chce cię wyswatać z Leoną.
S
R
- Też to zauważyłaś? Miałem nadzieję, że to tylko moja wyobraznia.
- To jest wyraznie widoczne. Elena jest jak generał idący do walki z gotową
strategią.
Wjechali na przedmieścia Florencji.
- Znajdziemy tu jakieś miejsce, żeby usiąść i porozmawiać - powiedział Dra-
go.
Wybrał małą kafejkę przy bocznej uliczce.
- Czy dlatego mnie tu zaprosiłeś - spytała - żebym ochroniła cię przed Leoną?
- Niezupełnie. Po prostu chciałem cię zobaczyć. To, co się stało w lutym, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp28dg.keep.pl