[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ból głowy oraz blady uśmiech mogły ostrzec Lucy, że
zły stan zdrowia objawi się także następnego dnia.
KAPRYSY MILIONERA 115
 Odprowadzę cię na górę  zaofiarowała się
siostra, zrywając się na nogi.
 Nie trzeba. Zostań... ze swoimi przyjaciółmi
 zaprotestowała Tessa.
To nie wina Lucy, powtarzała sobie w kółko. Lucy
nie miała pojęcia, co łączy Tessę z Curtisem. Cała
wina leżała po jego stronie.
 Co się z tobą dzieje?  syknęła Lucy, obejmując
ją w pasie.  Cały dzień zachowujesz się bardzo
dziwnie.
 Tak?  mruknęła Tessa.
Zastanawiała się, jak siostra zareagowałaby, gdyby
Tessa otworzyła przed nią serce. Oczywiście nie
zamierzała tego robić  ani teraz, ani nigdy. Byłby to
bardzo zły pomysł. Przede wszystkim musiałaby
wyjaśnić, czemu jest to dla niej tak bolesne, i przyznać,
że zakochała się w mężczyznie, który w najlepszym
razie darzył ją obojętnością. Lucy byłaby przerażona.
 Tak, i dobrze o tym wiesz! Od rana milczysz jak
głaz. A ja tyram przy garach!
 Biedna Lucy  odparła Tessa bez współczucia.
 To okropne troszczyć się o siebie, prawda? Nie
wspominając o opiekowaniu się mną!
 Tylko żartowałam.
 A ja nie. Jestem zmęczona, boli mnie głowa
i chcę spać.
Zastanawiała się, czy uprzedzić siostrę, że ból
głowy będzie ją nękał do następnego ranka, by Lucy
była przygotowana, że nie ma co liczyć na rozrywki
w posiadłości Diazów.
116 CATHY WILLIAMS
Dotarły do drzwi sypialni
 Na wypadek gdybym nie miała okazji pózniej
ci o tym powiedzieć, Tess...  odezwała się Lucy
onieśmielona  ...naprawdę jestem ci wdzięczna za
wszystko, co dla mnie zrobiłaś, kiedy mama i tato
zginęli... i to, co robisz dla mnie teraz. Wiem, że
trudno było ze mną wytrzymać...
Serce Tessy trochę odtajało. A może po prostu lód
przemieścił się w miejsce zajmowane przez Curtisa.
 Tak się przyzwyczaiłam, że nad wszystkim
panujesz... dobrze mi zrobiło, kiedy zobaczyłam, że
możesz być równie bezradna jak inni...
 Jak to: bezradna?
Tessa gorączkowo zaczęła sobie przypominać
swoje zachowanie tego dnia. Cicha  tak, ale bezrad-
na? Czyżby tak łatwo ją było przejrzeć?
 No, rozumiesz, chora...  wyjaśniła Lucy nie-
zręcznie.
Podała Tessie koszulę nocną, nie mogąc się po-
wstrzymać od komentarza na temat jej workowatego
kształtu.
 Lubię workowate  burknęła Tessa, układając
się na poduszkach.
Lubi workowate koszule, inaczej niż mężczyzni.
Mężczyzni lubią kobiety takie jak Lucy, seksowne
kobiety w seksownej bieliznie.
 I co myślisz o Curtisie?  spytała, nie mogąc się
powstrzymać.
Zauważyła, że oczy siostry rozbłysły na dzwięk
jego imienia.
KAPRYSY MILIONERA 117
 Bardzo apetyczny. A ty co sądzisz?
Tessa wzruszyła ramionami.
 Jest w porządku, jeśli się lubi facetów w takim
typie.
Serce ścisnęło się jej boleśnie, choć mówiła zupeł-
nie spokojnie, wręcz lekceważąco. Gdyby Lucy do-
wiedziała się o wszystkim, byłaby wstrząśnięta, lecz
Tessa była niemal pewna, że Curtis nie zdradzi się
słowem. Nawet głupiec wiedziałby, że oznaczałoby
to koniec romansu  a Curtis nie był głupcem.
 Nie chodzi tylko o jego wygląd.  Lucy spo-
jrzała poważnie na siostrę.  To znaczy, jest przystoj-
ny, ale... mam wrażenie, że to porządny człowiek.
To dowodzi, jak bardzo jesteś naiwna, pomyślała
Tessa. Zamknęła oczy, udając zmęczenie; siostra
natychmiast pojęła sugestię. Wyglądało na to, że
migrena nadciąga naprawdę. Skronie Tessy pulsowa-
ły bólem, a oczy piekły ją od niewylanych łez.
Zapadła w nerwowy sen.
Obudziła się przed dziewiątą, mając wrażenie,
jakby nie spała wcale. Po wyjściu z łazienki zastała
Lucy czekającą obok tacy ze śniadaniem.
 Zrobiłam ci śniadanie. Jestem idealną siostrą,
prawda? Zobacz, grzanki, jajka sadzone, sok, kawa...
Musisz wszystko zjeść.  Skrzyżowała ręce i czekała,
aż siostra wykona rozkaz.  Powiedziałam Curtisowi,
że będziemy około jedenastej, to znaczy, że mamy...
 Spojrzała na zegarek i parę chwil obliczała w myś-
lach  trochę ponad godzinę.
 Moja głowa...  Tessa skrzywiła się, po czym
118 CATHY WILLIAMS
gorliwie zabrała do jedzenia ze wzrokiem wbitym
w talerz, by siostra nie przejrzała jej kłamstwa.
 Chyba nie dam rady. Głowa i noga... powinnam
wypocząć. Ale ty idz!
Czuła, że fałszywa radość w jej głosie lada chwila
może się zmienić w łzy.
 Nie mogę iść sama!  Lucy była przerażona.
 Musisz iść, Tess!
Wystarczyła jedna godzina w towarzystwie tego
faceta, by przerażała ją myśl, że się z nim nie spotka!
 Nie sądzę. Dasz sobie radę beze mnie  stwier-
dziła Tessa chłodno.
 Nie rozumiesz. Poza tym to przygnębiające
siedzieć samej w domu. Co będziesz robić? Oglądać
telewizję w tej swojej koszuli z tygrysem?
Tessa nie miała nic przeciwko temu.
 Pomyśli, że się na niego gniewasz  ciągnęła
Lucy z przenikliwością, o jaką Tessa nigdy by jej nie
podejrzewała.
Dało jej to jednak do myślenia. Lucy miała rację.
Jeśli Tessa stchórzy, Curtis natychmiast dojdzie do
wniosku, że ją obraził. A ponieważ postanowiła
z godnością wybrnąć z całej sytuacji, absolutnie nie
mogła sobie pozwolić na okazywanie urazy.
Poza tym Curtis był nieprzewidywalny. Nie zwa-
żał na konwenanse. Nie zdziwiłaby się, gdyby przy-
szedł jej zrobić awanturę. A jeśli istniała rzecz, której
Tessa się obawiała, to właśnie awantury. Wzdrygnęła
się i wypiła duży łyk kawy.
 Pewnie nawet nie zauważy mojej nieobecności
KAPRYSY MILIONERA 119
 rzuciła kulawo, na co Lucy zacmokała z niezado-
woleniem.
 Fałszywa skromność i doskonale o tym wiesz!
 Zabrała tacę.  Po prostu musisz iść. Co zamierzasz
włożyć?
 Czemu to takie ważne, żebyśmy poszły?
Pytanie było niewinne, lecz Tessa uważnie spo-
jrzała na siostrę. Lucy poczerwieniała  najbardziej
niewątpliwa oznaka winy, jaką sobie można wyob-
razić. Tessę ogarnął gniew. Curtis Diaz ma szczęście,
że go tu nie ma, pomyślała z goryczą.
 Myślałam, że zabiorę parę moich prac  przy-
znała Lucy, czerwieniejąc jeszcze mocniej.  Curtis
wydawał się bardzo zainteresowany tym, co robię.
 Och, doprawdy?
Niepoprawny uwodziciel, pomyślała ze ściśnię-
tym sercem. Zawsze okazuje ludziom zaintereso-
wanie  z pozoru szczere zainteresowanie. Biedna
Lucy.
Wstała. Mogła już chodzić, choć sprawiało jej
to ból. Nadal pozwalała się prowadzać do łazienki,
a nawet przystała na to, by Lucy znalazła jej ubranie.
Wybór siostry padł na piaskowe sztruksy i golf
w podobnym kolorze, do czego dodała własną apasz-
kę w kratkę burberry i swój jasnobrązowy żakiet. Nie
był to szczególnie praktyczny strój na zimę, ale
prezentował się doskonale. Poza tym Tessa nie miała
sił się spierać. Całą jej energię pochłaniały szalejące
w jej wnętrzu emocje.
Przybyły na miejsce tuż przed jedenastą  mały
120 CATHY WILLIAMS
cud, biorąc pod uwagę nieuleczalną niepunktualność
Lucy.
Tessa najbardziej obawiała się skromnego spot-
kania w rodzinnym gronie, na szczęście jej obawy
okazały się nieuzasadnione. Zastały wielki tłum go-
ści; liczni członkowie rodziny mieszali się ze starymi
przyjaciółmi oraz ich krewnymi. I oczywiście Anna
już na nie czekała, gotowa się nimi zająć.
W jednym rogu ogromnego pokoju stała najpięk-
niejsza choinka, jaką Tessa oglądała w życiu. Sięgała
aż do sufitu i była obwieszona maleńkimi białymi
lampkami oraz najrozmaitszymi bombkami w od-
cieniach kości słoniowej.
W grupce zebranej obok stał Curtis, jak zwykle
oryginalnie ubrany w sprane dżinsy oraz sweter z jas-
krawym wyszywanym reniferem. Zobaczył Tessę, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp28dg.keep.pl