[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zrzucił na mnie odpowiedzialność, kiedy stało się jasne, że Francis zamierzał również
mnie zabić, stwarzając pozory, że odebrałem sobie życie, bo nie mogłem dłużej znieść
wyrzutów sumienia za to, co zrobiłem.
- Dariusie, on jest potworem! - wykrzyknęła oburzona i zarazem zatrwożona Ara-
bella. - Dlaczego pozwoliłeś mu uciec na kontynent? Jak mogłeś milczeć, przyjmując na
siebie winę za śmierć żony i brata, podczas gdy to był Francis?
- Jest moim bratem - stwierdził książę.
- Jest mordercą! - odpowiedziała przejęta.
- Owszem - przyznał z ponurą miną Darius.
- Myślisz, że wrócił do Anglii i znów próbuje cię zabić?
- Być może. Dlatego musimy porozmawiać o niezbędnych środkach ostrożności,
ponieważ jego działania mogą dotyczyć także ciebie.
R
L
T
- Mnie? - zdziwiła się Arabella.
- Jesteś moją żoną - zwrócił jej uwagę.
- Nie rozumiem, co to ma wspólnego... - Urwała, otwierając szeroko oczy. - Jesteś
podejrzany o popełnienie tych dwóch zbrodni, ponieważ śmierć pierwszej żony pozwoli-
ła ci wejść w posiadanie jej fortuny, a śmierć najstarszego brata umożliwiła przejęcie ty-
tułu księcia - mówiła cicho, pogrążona w myślach, nie zwracając uwagi na wyraz głębo-
kiego niesmaku malujący się na twarzy męża. - Podczas gdy w istocie twoja pierwsza
żona już nie żyła, kiedy zostałeś księciem Carlyne'em...
- Dogodnie" szybko owdowiałem - przypomniał jej z goryczą określenie, którego
sama kiedyś użyła.
- Och, przestań! - Pokryła wstyd udawaną irytacją.
- Przepraszam - mruknął. - Proszę, mów dalej.
- Byłeś bezdzietnym wdowcem, zanim umarł twój brat - podjęła - więc gdyby i to-
bie przydarzył się wówczas nieszczęśliwy wypadek, Francis wyeliminowałby jednego z
pretendentów do tytułu.
Darius starał się po sobie nie pokazać, że przenikliwość żony budzi jego podziw.
Potrzebowała zaledwie paru sekund, żeby odkryć motywy, jakimi kierował się Francis.
- Dopóki się nie ożeniłeś powtórnie, nic ci nie groziło - ciągnęła wywód zamyślona
Arabella. - Teraz jednak pojawiła się możliwość narodzin prawowitego spadkobiercy...
- Chyba mi się nie podoba, że tak to ujmujesz. Już ci mówiłem, że nie mam dzieci
z nieprawego łoża.
- Tak mi się tylko powiedziało - bąknęła przepraszającym tonem, rumieniąc się
przy tym wdzięcznie.
- Wolałbym, żeby ci się tak nie mówiło.
- Czepiasz się drobiazgów...
- Dla mnie to nie jest drobiazg!
- Dobrze. - Pokiwała głową. - Czy reszta mojej teorii według ciebie ma sens?
- Owszem - potwierdził sucho.
- Dlaczego pozwoliłeś mi wierzyć, że jesteś odpowiedzialny za śmierć Sophie? -
Popatrzyła na męża z wyrzutem.
R
L
T
- Ponieważ gdybym się z nią nie ożenił, Francis nie zechciałby się jej pozbyć.
- To cię nie czyni odpowiedzialnym...
- Ja uważam inaczej. Wtedy tego nie wiedziałem, ale naraziłem Sophie na niebez-
pieczeństwo tym, że ją poślubiłem.
Arabella przyjrzała mu się nieufnie.
- Z naszej poprzedniej rozmowy o Sophie wynikało, że nie byłeś w niej zakochany.
- My... szanowaliśmy się wzajemnie za szczerość w wyrażaniu potrzeb - wydusił z
siebie z wyraznym trudem.
- Nie rozumiem.
- To było małżeństwo z rozsądku. Sophie potrzebowała męża arystokraty, a ja po-
trzebowałem jej pieniędzy.
Arabella zmarszczyła czoło w zadumie.
- Niezbyt przyjemne, co? - mruknął pod nosem książę.
Cóż, mniej przyjemne niż małżeństwo z miłości, bez wątpienia, pomyślała Arabel-
la, ale w ich sferze często dochodziło do ślubów kontraktowych, mających zapewnić ko-
ligacje lub powiększyć posiadłości.
- Czy również ze względów finansowych starałeś się o moją rękę w zeszłym roku?
Książę odwrócił głowę, żeby żona nie widziała wyrazu jego twarzy.
- Nie wydaje mi się, żeby ten temat miał istotne znaczenie dla sprawy, którą oma-
wiamy.
- Dla mnie ma istotne znaczenie! - oznajmiła z naciskiem Arabella.
- Dlaczego? - Przyjrzał jej się z nieskrywanym zaciekawieniem. - Jakiej odpowie-
dzi oczekujesz? Co chciałabyś usłyszeć? %7łe prosiłem o twoją rękę, zanim oświadczyłem
się Sophie, bo potrzebowałem twoich pieniędzy? Czy że starałem się o ciebie, bo cię ko-
chałem, nie mogłem przestać o tobie marzyć od chwili, gdy cię po raz pierwszy ujrza-
łem?
Arabella poczuła bolesny ucisk w piersi.
- Oboje wiemy, że to drugie stwierdzenie nie jest prawdziwe.
- Zatem musi być to pierwsze, czyż nie? - rzucił ostro Darius.
Arabellę ogarnął przytłaczający smutek.
R
L
T
- Przyznaję ci słuszność. Rozmowa na ten temat nie pomaga w naszej obecnej sy-
tuacji. - Wyprostowała się dumnie. - Jeśli porywaczem był Francis, to dlaczego, twoim
zdaniem, zostawił mnie związaną w stajni? Przecież śmierć drugiej żony zaledwie rok po
odejściu pierwszej na dobre przypieczętowałaby twoją winę w oczach opinii publicznej.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]