[ Pobierz całość w formacie PDF ]
jesteś autorką książki.
- Już ci mówiłam, że to tylko fikcja. I nie żałuj mi odrobiny sukcesu,
pielęgniarki nie zarabiają aż tak dobrze. Poza tym opisanie tego, co się
między nami stało, pomogło mi się z tym pogodzić.
RS
68
- Rozumiem, i oczywiście miałaś do tego prawo. Ale nie mów, że to
czysta fikcja, bo w dużej części to był... reportaż.
- Chyba masz rację. Będę z tobą szczera: napisanie o tym to była taka
moja mała zemsta. Wiele przeszłam i pomyślałam sobie: czemu i on nie
miałby pocierpieć?
- I sprawiedliwości stało się zadość.
- Więc mi przebaczasz, że zrobiłam z ciebie drania?
- Wszystko bym ci przebaczył. Problem w tym, czy ty możesz wybaczyć
mnie.
- Sądzę, że tak. A właściwie... już ci wybaczyłam. Ale tobie chodzi o to,
czy możemy zacząć od nowa, prawda? A to już inna kwestia...
A więc mu przebaczyła! Na początek dobre i to.
- Kiedy oglądałem ten film, to w paru miejscach musiałem się roześmiać,
chociaż jakby wbrew sobie. I czy do odegrania mnie nie mogliście znalezć
jakiegoś innego aktora? W ramionach jestem dwa razy szerszy niż on.
- Ale damska widownia uwielbia Dela Thorpe'a! No a aktorka, która
grała mnie? Gdybym była taką mimozą jak ona, już dawno byłabym się
rozsypała. Wiesz, że co do drastyczniejszych scen musieliśmy zatrudnić
dublerkę?
- Poważnie? No a poza tym ty... masz ładniejszą figurę.
- No wiesz! Gdyby usłyszała, co powiedziałeś, jak nic by zemdlała. Ona
jest po prostu szczupła.
- Raczej skóra i kości...
Byli już na autostradzie i John zwolnił widząc stację benzynową.
- Muszę kupić benzynę. Może się czegoś napijemy? Kiedy siedzieli już
przy kawie, pokazał jej nowe wydanie
Historii pewnej pielęgniarki" - ze zdjęciem z filmu na okładce.
- Anna mi ją pożyczyła. Po zobaczeniu filmu bałem się do niej zajrzeć.
Ale już mi przeszło. Napiszesz mi dedykację?
Wzięła od niego książkę i otworzyła na stronie tytułowej. Najpierw
zmarszczyła brwi, a zaraz potem uśmiechnęła się i szybko coś napisała.
- Johnowi, bez pomocy którego książka ta nigdy by nie powstała -
przeczytał na głos. - Aadna mi pomoc" - mruknął pod nosem.
Znów wzięła od niego książkę i przekartkowawszy ją, znalazła fragment,
którego szukała:
Patrzyłam, jak odchodzi. Nie był złym człowiekiem - był tylko kimś,
kto czuł się schwytany w pułapkę. Mimo to uważałam, że los bardzo
niesprawiedliwie się ze mną obszedł. Ale też kto powiedział, że życie jest
sprawiedliwe? Wiedziałam, że gdybym go zawołała, byłby do mnie wrócił i
RS
69
zachował się honorowo. Prędzej czy pózniej same okoliczności wymogłyby
na nas małżeństwo. Ale w tamtym momencie on nie chciał małżeństwa. Był
jeszcze trochę nieodpowiedzialny, bardzo młody, uczył się, jak zostać
dobrym lekarzem. Zapewne byłby z niego dobry ojciec. Ale nie mogłam
znieść myśli, że kiedyś mógłby spojrzeć na nasze dziecko i uznać, że to ono
stanęło mu na drodze do obiecującej kariery. Dlatego pozwoliłam mu
odejść. I nigdy tej decyzji nie żałowałam".
Gdy skończyła czytać, wypił trochę kawy. Była bardzo gorąca i łykał ją z
trudem, czując, że oczy zachodzą mu łzami.
- Podoba mi się ten fragment. Stawia mnie w lepszym świetle niż film,
ale nie powiem, żebym się dzięki temu lepiej poczuł. - Ugryzł rogalik, który
mu kupiła. - Kiedy przeczytam książkę, to jeszcze pogadamy, dobrze?
- Czemu nie... My, pisarze, wciąż szukamy nowych pomysłów. Może
opowiedziałbyś mi tę historię od swojej strony? Opiszę męski punkt
widzenia.
- Za wcześnie, ta historia jeszcze się nie skończyła. Niedawno
mężczyzna znowu spotkał tę kobietę... i wreszcie poznał swojego syna.
- Nie pomyślałam o tym.
- Po raz pierwszy pozwoliłaś mi nazwać Nicka moim synem, zamiast od
razu zaznaczyć, że jest twoim dzieckiem, a nie moim.
- Zwykłe przeoczenie - odrzekła Ellie, ale jakoś bez przekonania.
- Czy dzięki filmowi twoja książka będzie się lepiej sprzedawać?
- Mój agent twierdzi, że na pewno. Chce, żebym szybko napisała
następną. Właściwie stać by mnie było na to, żeby całkiem zrezygnować z
pracy. Jeśli przeniosę się do Londynu... Wolałbyś o tym nie mówić,
prawda?
- Prawda. A co do pieniędzy, to oczywiście nie mam ci za złe, że je
zarabiasz. Moje wynagrodzenie jest trzykrotnie wyższe od twojego, więc...
Należy ci się ta forsa.
- Miło mi, że tak uważasz - odparła trochę cierpko. - Pójdziemy już?
- Za chwilę, muszę ci jeszcze coś powiedzieć. Otóż w niedzielę
widziałem się z Wendy McKay.
- To nie moja sprawa - wtrąciła chłodnym tonem.
- Ale ja chcę, żeby to była twoja sprawa. Odwiedziła mnie z kawą i
kanapkami. Powiedziała, że przejeżdżała obok i że chciała pomóc mi
malować mieszkanie. Aleja wiem, do czego zmierzała. Zabrałem ją do
pubu, lecz nie skorzystałem z zaproszenia do niej. Zrobiłem, co mogłem,
żeby ją zniechęcić do siebie.
- Miła dziewczyna z tej Wendy...
RS
70
- Owszem, i naprawdę ją lubię. Ale podkreślam, że nie skorzystam z
tego, co ona mi, jak sądzę, proponuje.
- Naprawdę się zmieniłeś, co?
- Pod pewnymi względami nie aż tak bardzo. Kiedy byliśmy razem,
nigdy cię nie zdradziłem.
- Przepraszam, jeśli cię dotknęłam. Dobrze, że powiedziałeś mi o Wendy.
Fatalnie bym się czuła, słysząc to od kogoś innego. Chyba jestem...
zazdrosna.
- To świetna wiadomość.
- Powiedziałabym ci coś jeszcze, ale pod warunkiem, że nie wyciągniesz
z tego zbyt daleko idących wniosków.
- Czy to również dobra wiadomość?
- Zależy od punktu widzenia. Otóż powiedziałam Malcolmowi, że za
niego nie wyjdę. Dalej będziemy przyjaciółmi i będziemy współpracować,
ale to wszystko.
- Nie powiem, żeby było mi przykro, choć muszę przyznać, że on
[ Pobierz całość w formacie PDF ]