[ Pobierz całość w formacie PDF ]
spojrzała na niego wielkimi, podkrążonymi oczami, błyszczącymi niezdrowo w
zaczerwienionej twarzy. Przysiadł na brzegu łóżka i wyjął z torby stetoskop. -
Chcesz posłuchać, jak ci bije serduszko?
Katie kiwnęła głową i wyciągnęła rękę po słuchawkę, a jej matka
dotknęła delikatnie ramienia Vanessy.
- Chodzmy do kuchni; zanim doktor ją zbada, zaparzę herbatę.
Vanessa wyszła za nią z pokoju, mając zamiar odmówić i wracać do
siebie. Nic tu po niej, skoro lekarz już jest, a poza tym nie chciała wchodzić
Prestonowi w drogę po ich ostatniej wymianie zdań na temat Tima. Ale
gospodyni nie dopuściła jej do słowa.
- To bardzo miło z pani strony, że nas pani odwiozła i została, żeby
porozmawiać z Katie. Mam nadzieję, że nie spózni się pani przez nas na kolację.
- Na moje grzanki z fasolką z puszki? - roześmiała się Vanessa. - Mogą
spokojnie poczekać. Katie pewno dobrze zna doktora Lynleya? - odważyła się
spytać.
- 24 -
S
R
- O tak, zdążyli się już zaprzyjaznić. Katie przez ostatni rok ciągle
chorowała, ale jakoś udało mu się szczęśliwie ją przez ten okres przeprowadzić.
Bardzo żałuję, że Katie nie ma rodzeństwa, John i ja chcieliśmy mieć więcej
dzieci, lecz cóż, nic z tego nie wyszło. Czasem tak bywa. - Pani Searle
westchnęła, patrząc na drzwi sypialni. - Bardzo mi jej teraz brakuje, kiedy
zaczęła chodzić do szkoły.
Zza drzwi dobiegł je głośny śmiech małej, która wyraznie dobrze się
bawiła podczas badania.
- Doktor Lynley ma wspaniałe podejście do dzieci - zauważyła pani
Searle, wchodząc do kuchni.
Po chwili pojawił się w niej sam Preston.
- Ma jeszcze trochę gorączki - powiedział lekkim tonem, jakby
bagatelizując problem. - Zastanawia mnie tylko ta wysypka. Czy mała skarżyła
się na coś ostatnio?
- Teraz, kiedy pan o tym mówi, przypominam sobie, że od jakiegoś czasu
narzeka, że bolą ją nogi. Dłuższe chodzenie ją męczy i co chwila siada.
Preston kiwnął głową.
- Nie ma się czym martwić. Wpadnę tu znów jutro, a na razie pobrałem jej
krew do analizy. Proszę na wszelki wypadek zatrzymać ją w łóżku i dawać dużo
do picia, a gdyby gorączka podskoczyła, niech pani do mnie zadzwoni.
- Naturalnie. Może jednak napiją się państwo herbaty?
Oboje odmówili, mówiąc, że się spieszą, a kiedy znalezli się już za furtką,
Vanessa spytała:
- No i co o tym myślisz? Wygląda na to, że głównym problemem mogą
okazać się stawy, a nie wysypka czy powiększone gruczoły. Czyżby to było
zakażenie wirusowe?
- Być może... Ale nie sądzę. - Przystanął na chwilę, pogrążony w
myślach. - Przez ostatni rok sporo chorowała, więc tym bardziej trzeba zbadać
jej krew. Dziś już nie zdążę oddać probówki do laboratorium, ale zrobię to jutro
- 25 -
S
R
z samego rana. - Spojrzał na zegarek. - Muszę już iść. Mam wizytę u pacjenta na
sąsiedniej ulicy.
Wsiadł do porsche'a i ruszył z cichym szumem silnika przed siebie, nawet
się na nią nie oglądając. No więc mam go z głowy, uznała Vanessa. Widocznie
uraziła go bardziej, niż myślała. Najgorsze było to dziwne uczucie, które ją
ogarniało, kiedy był przy niej. Jakieś napięcie, niemal mrowienie idące po
skórze, którego nie mogła opanować w jego towarzystwie, co samo przez się
było wystarczającym powodem, żeby trzymać się od niego z daleka. Nie bardzo
wiedziała, jak sobie z tym poradzić.
Jadąc do domu, przypomniała sobie, co mówiła o nim pani Searle.
Wszystko wskazywało na to, że jest lubiany przez swoich pacjentów, a
zwłaszcza przez dzieci. Ale niby czego się spodziewała? %7łe będzie w czarnej
pelerynie przemykał się nocą po ulicach? %7łe na pierwszy rzut oka każdy pozna,
jaki to z niego czarny charakter?
Westchnęła i postanowiła przestać o nim myśleć - przynajmniej przez
resztę wieczoru.
Ubrana w luzną bawełnianą koszulkę i czarne legginsy zmagała się z
puszką sardynek, kiedy zabrzęczał dzwonek domofonu. To nie może być
Charlie, pomyślała. Przyjaciółka dzwoniła przed chwilą, mówiąc, że umówiła
się z Kenem.
- Kto tam? - spytała, wycierając oliwę z rąk i przysięgając sobie, że
[ Pobierz całość w formacie PDF ]