[ Pobierz całość w formacie PDF ]
w parku i sprawdziłam jeszcze raz. Nigdzie sterczących kucyków, nigdzie kociego pyszczka nie
było. Wkładałam już zdjęcia z powrotem do koperty, kiedy zobaczyłam to zrobione w kafejce. Nie
mogłam oderwać wzroku od pustego stolika.
Wieczorem zadzwoniłam do Natana i powiedziałam mu, że wracam.
- Skończyłaś książkę? - zapytał z nadzieją w głosie.
- Nie, nie skończyłam, chociaż prawie...
- Miałaś zamiar skończyć i dopiero wracać, co się stało? U mnie wszystko w porządku, Panna
Fontanna naprawdę nie siusia na dywanik!
- Waleria wyjechała. Milczał. Po chwili zapytał:
- Czy nie byłoby lepiej, gdybym po ciebie przyjechał? Jesteś pewna, że możesz prowadzić?
- Nie wiem... - powiedziałam płaczliwie. - Amelia mówi, że jestem świrnięta...
- To siedz tam, czekaj na mnie, przyjadę, nigdzie się nie ruszaj! I wez aspirynę.
Roześmiałam się.
- Daj spokój, Natanie! Dojadę jakoś.
No i dojechałam. Nocą. Natan czekał, do przedpokoju wyszła obrażona Panna Fontanna, grzbiet
wygięty, ogon do góry, spojrzała, odwróciła się i poszła. Usiadła na telewizorze i patrzyła na mnie
ze szczerym obrzydzeniem: Zostawiła mnie, a teraz sobie wraca, jak gdyby nigdy nic, rozkosz-
niaczka!
Natan otworzył torbę ze skórami baranimi, wyjął też bezładnie wrzucone
tam drobne przedmioty, latarkę, grzałkę, kubeczek, jakąś paczuszkę. Spojrzał na nią i rzucił mi na
kolana.
- Dla kogo ten skarb?
Celofanowa torebka. Widać w niej było niebieską skakankę. Obejrzałam dokładnie, torebka nie
była otwierana.
- Dla Panny Fontanny... - skłamałam. - Powiesimy na klamce, może będzie chciała się bawić.
- A co to jest?
- Skakanka.
- Ooo! - roześmiał się Natan. - Skakanka. Może i będzie się bawić, zobaczymy.
I Natan powiesił skakankę na klamce. Wisi tam do tej pory. Po paru dniach myślałam, że już
przyzwyczaiłam się do swojego życia, które ostatnio opuściłam, czy które mnie opuściło, wiesz, że
nie wiem? Natana nie było, poleciał znowu, więc miałam dużo czasu dla siebie, zrobiłam porządki
w szafie, doprowadziłam do ładu kuchnię, ale nie chciało mi się gotować obiadów tylko dla siebie.
Pannie Fontannie, która już mi wybaczyła to, że ją rzuciłam, kupowałam Shebę i kocie sucharki, a
sama żywiłam się głównie twarogiem i pomidorami. Niestety, któregoś dnia zachciało mi się
barszczu z uszkami, a taki barszcz
127
lubiliśmy najbardziej jeść w barku sałatkowym O la la na ulicy Zwiętojańskiej. No, więc
poszłam, barszcz oczywiście był, zjadłam jeszcze pierożki. Wracając postanowiłam również
urozmaicić menu Pannie Fontannie. Kupiłam jej w sklepie rybnym na Wąskim Dunaju filety z
dorsza.
Wracałam do domu wolno, bardzo najedzona, rozleniwiona upalnym dniem. I wtedy zobaczyłam
go. Siedział pod łukiem Barbakanu, obok stało białe pudełko po butach, było w nim parę
banknotów. Już chciałam go minąć, kiedy nagle zatrzymał mnie cichy, przejmujący głos.
Spojrzałam, ten chłopiec grał na fujarce. Nie mogłam oderwać wzroku od czerwonych zdobień na
jej ustniku.
Wyjęłam z portfela banknot, żeby położyć go na tych, które już były w pudełku. Uniosłam przycisk
chroniący je od podmuchów wiatru, włożyłam pieniądze, ale, jeszcze przez chwilę, zdumiona
patrzyłam na rączkę Fatmy, którą trzymałam w dłoni. Wreszcie położyłam ją z powrotem.
Spojrzałam na wychudzoną, bladą twarz chłopca, trzymał przy ustach kupioną przeze mnie fujarkę,
grał i miał zmętniałe oczy o tęczówkach w kolorze zbrudzonego piaskiem miodu.
- Słuchaj... - zapytałam cicho. - Jak ty masz na imię?
- Aleksander.
Na kawałku tektury spał przy nim zwinięty w kłębek Funio.
Zakopane-Warszawa, w lipcu 1993 roku
MIEJSKU HBtlHEII-miniuj 128
im. M. Sienkiewicza
05-800 w Pruszkowie, ul. K. Fuchoflco S lei. 58 88 91
Fi ia łr ? Wpżyczalni* dla dzieci ZZ
raaato w Aakopanem, kieay w npcu pisaiam ą książkę. Wiesz zresztą o tym, bo obydwie byłyście
tam ze mną, Ty i Waleria. Dziś spotykamy się znowu, ale każda z nas ma już swoje własne życie:
Ty-Czytelniczka, ja - autorka, Waleria...? Waleria nas łączy.
Warszawa, 1993 r.
Z prawdziwą radością oddajemy do rąk naszych Czytelniczek tę bardzo dziwną książkę, która
wiąże w sobie wiele odmian wrażliwości i pełna jest literackich tajemnic. Ilustruje ją wspaniałe
malarstwo, delikatna poezja i prostota fotografii. Cieszymy się, że właśnie naszemu wydawnictwu
powierzyła Krystyna Siesicka swoją najnowszą książkę, którą przekazujemy Warn z edytorskim
upodobaniem.
Wydawnictwo Siedmioróg
[ Pobierz całość w formacie PDF ]