[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Rozpoznał Yanessę i cofnął się o krok.
O, przepraszam panią. Nie poznałem.
Szukam jednego białego łobuza oznajmiła Vanessa. Założone ręce, szczęka wy-
sunięta w wyrazie oburzonej do żywego sprawiedliwości. Jest tutaj?
Nie ma nikogo poza mną.
Wszyscy spojrzeliśmy na drzwi numer trzy.
Rozdział 11
Ranger nakazał gestem Vanessie, żeby odsunęła się na bok, zapukał do drzwi i zacze-
kał na odpowiedz. Po chwili zapukał znowu.
Tutaj mieszka jedna pani szepnęła Vanessa. Wprowadziła się w zeszłym ty-
godniu. Nazywa się Gail. Stanęła obok Rangera. Gail? Tu Vanessa z dołu, kocha-
nie. Otwórz.
Usłyszeliśmy zgrzyt odsuwanej zasuwy i przez uchylone drzwi wyjrzała młoda ko-
bieta. Była straszliwie chuda, miała zaspane oczy i otwartą ranę w kąciku ust.
Miałaś dziś gości? spytała Vanessa.
Kobieta zawahała się na ułamek chwili. Prawdopodobnie nie wiedziała, co ma odpo-
wiedzieć. Jakie znowu kłopoty stanęły u jej drzwi?
Vanessa spojrzała za jej plecy.
Nie ma u ciebie nikogo, prawda?
Gail potrząsnęła gwałtownie głową.
Nie. I nikogo nie zapraszałam. Sam przyszedł. Słowo. Jakiś biały szaleniec, który
szukał mojego faceta.
Vanessa uniosła brew z dezaprobatą.
Odniosłam wrażenie, że mieszkasz sama.
Mój facet odszedł ode mnie. Wyszłam z odwyku, a on mnie rzucił. Powiedział, że
niepokoi się o to, co się dzieje. Z palca wskazującego i kciuka zrobiła pistolet. No
i nie ma go. Zniknął. Puf.
Ranger stanął za plecami Vanessy.
Nazwisko? spytał.
Gail przeniosła wzrok z Vanessy na niego. Znowu niezdecydowanie.
NO? poparła go Vanessa, tak głośno, że Gail podskoczyła.
Elliot Harp powiedziała szybko. Wszyscy mówią na niego Harpun. Ale ja
już nie jestem jego kobietą. Przysięgam na to. Polizała ranę w kąciku ust. Coś jesz-
cze?
135
Nie powiedział Ranger. Przepraszamy za najście o tak wczesnej porze.
Skinęła głową i bardzo cicho zamknęła drzwi. Klik. Zniknęła.
Ranger podziękował Vanessie. Powiedział, że jest jej bardzo wdzięczny za pomoc.
Polecam się na przyszłość odrzekła Vanessa. A jeśli będzie potrzebował pokoju albo
w ogóle czegokolwiek... CZEGOKOLWIEK... niech o niej pamięta. Ranger zapewnił, że
nie można o niej zapomnieć i z tymi słowami opuściliśmy dom.
Rany odezwałam się, kiedy znalezliśmy się już na ulicy. Jakiś ty czarujący.
W dodatku w dresie powiedział. Powinnaś zobaczyć, co się dzieje, jak mam
na sobie skórę.
No i? rzuciła się na nas Lula. Gdzie jest Stary Penisowy Nos?
Nie wiemy powiadomiłam ją. Szukał Elliota Harpa, ale nie było go w do-
mu.
Elliot Harp to przykra figura powiedziała Lula. Szuja. Pracuje dla niego
przynajmniej dziesięcioro dzieciaków.
Słuchaj, ta twoja odznaka... zaczęłam.
Ranger zaczął wycofywać samochód. Zerknął na mnie z ukosa.
Chcesz taką?
Przydałaby się.
Spojrzał we wsteczne lusterko na Lulę.
Wiesz, gdzie mieszka Elliot?
Na Stark, o ile mi wiadomo. Ma tam kobietę. punkę i prostytutkę.
Gail?
Aha.
Właśnie z nią rozmawialiśmy. Powiedziała, że Harp ją rzucił. Podobno nie wie,
dokąd poszedł.
Możliwe przyznała Lula. To się często zdarza.
Jeśli Mo naprawdę chce znalezć Elliota, gdzie poszuka go w następnej kolejno-
ści?
Ranger skręcił w Gainsborough i ruszył w stronę Miasteczka.
Na ulicy. Poszuka go na rogu. Elliot jest przestraszony, ale musi zarabiać.
Teraz nie ma go na ulicy wtrąciła Lula. Może koło jedenastej. Na rogu jest
zawsze ruch po kościele. Po kościele każdy szuka sobie panienki i działki.
Wróciłam do siebie, żeby zjeść śniadanie i zmienić ubranie. Lula poszła do apteki po
węgiel w tabletkach. A Ranger ukrył się w swojej grocie, żeby pożywić się serkiem tofu
i korą. Mieliśmy się spotkać o jedenastej.
Kiedy weszłam do domu, telefon dzwonił, a na sekretarce migało światełko. Cztery
wiadomości.
136
Gdzie ty chodzisz tak wcześnie rano? spytała matka, kiedy podniosłam słu-
chawkę. Dzwoniłam przed godziną i też cię nie było.
Wyszłam pobiegać.
Czytałaś gazetę?
Nie.
Znalezli cztery trupy w piwnicy Mo! Cztery trupy. Wyobrażasz sobie?
Muszę lecieć powiedziałam. Muszę kupić tę gazetę. Zadzwonię pózniej.
Zostawiłaś u nas torebkę.
Wiem. Nie pozwól babci bawić się bronią.
Babcia poszła do kościoła. Powiedziała, że musi się rozerwać. Mówi, że chce zna-
lezć sobie faceta.
Skończyłam rozmowę i przesłuchałam sekretarkę. Matka, Mary Lou, Connie, Sue
Ann Grebek. Wszystkie mówiły o artykule w gazecie. Zadzwoniłam do pani Karwatt
z naprzeciwka i spytałam, czy ma dzisiejszą gazetę. Tak powiedziała. Czy wiem, że
w piwnicy Mo znaleziono cztery trupy?
Trzy minuty pózniej siedziałam w kuchni z gazetą pani Karwatt, a telefon znowu za-
dzwonił. Tym razem Lula.
Czytałaś? wrzasnęła. W gazecie piszą o Starym Penisowym Nosie! O tym,
jak go zgarnęli za broń i jak zniknął, i że teraz jest podejrzany. I podobno te cztery tru-
py z jego piwnicy mają coś wspólnego z narkotykami. Ha! No pewnie, że tak!
Przeczytałam artykuł, nastawiłam wodę na kawę, wzięłam prysznic i po trzech ko-
lejnych rozmowach wyłączyłam telefon. Miasteczko nie było tak poruszone od cza-
su, kiedy znaleziono Tony ego Pulę, zwisającego z belki pod sufitem, ze spuszczonymi
spodniami i ręką zaciśniętą wokół gigantycznego, rekordowego wzwodu. Kurczę, może
nawet Mo narobił więcej hałasu niż Tony P.
A najśmieszniejsze, że nagle to ja okazałam się bohaterką. Nikt już nie wstawiał smęt-
nych kawałków o tym, jak to Mo nie skrzywdziłby nawet muchy. Jego sklep z cukierka-
mi okazał się prawdziwą czerwoną oberżą.
Jest niezle zwierzyłam się Rexowi.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]