[ Pobierz całość w formacie PDF ]

się nad tym zdumiał. Zastanowiło go, kto to mógł powiedzieć, rozejrzał się
wokoło, po czym wpatrzył się znów w morze.
- Mówisz tak, bo mnie nie rozumiesz - rzekła smutno. - Między tobą a
matką nie było nigdy miłości. Kiedy wróciłam do Sembiru, przekonałam się,
że rodzinny dom, który miał być zacisznym schronieniem dla mego serca,
pełen jest nudy, nienawiści i wzajemnej pogardy. Słuchałam twoich słów i
słów matki. Przekonałam się wtedy, ze nie możesz mnie zrozumieć, bo
przecież płynie we mnie krew tej kobiety, która jest wiecznym żalem i hańbą
twojego życia. Musiałam wybierać między tobą a nią: wahałam się. Czemu
byłeś taki ślepy? Czy nie widziałeś, że walczę? Czyż nie działo się to w twoich
oczach? Ale gdy on się zjawił, znikła niepewność, ogarnął mnie błękit
przeczystych niebios&
- Dokończę sam - przerwał Almayer. - Kiedy ten człowiek się zjawił,
ujrzałem także słoneczny błękit niebios. Grom spadł z tego nieba; uczynił się
nagłe mrok i cisza - na zawsze. Nie przebaczę ci nigdy, Nino, a jutro
zapomnę o tobie. Nigdy ci nie przebaczę! - dodał z uporem maniaka, a Nina
słuchała go ze spuszczoną głową, jakby lękając się spojrzeć na ojca.
Wydało mu się teraz rzeczą największej wagi, aby zrozumiała, że nigdy
jej nie przebaczy. Był przekonany, że wiara w nią stanowiła zródło jego
nadziei, jego męstwa, gotowości do życia i walki, do zwycięstwa przez nią i
dla niej. A teraz przepadła wiara zniweczona własnymi jej rękoma - okrutnie,
podstępnie, zdradliwie - w chwili największego tryumfu. Z ostatecznej zagłady
wszystkich jego uczuć i przywiązań, z chaotycznego wiru myśli wynurzyło się
tylko jedno górując nad niejasnym uczuciem fizycznego bólu, co spowijał go
od pleców do stóp jak uderzenie biczem: myśl, aby nigdy jej nie przebaczyć.
Owładnęło nim jedno jedyne pragnienie: zapomnieć o niej. Należy przyswoić
tę myśl i jej, i sobie, powtarzając ją jak najczęściej. Tak pojmował obowiązek
względem siebie, swojej rasy i swoich zaszczytnych stosunków - względem
całego świata, który zadrżał w posadach, wstrząśnięty straszną katastrofą
jego życia. Zdawał sobie sprawę z wszystkiego i wierzył, że jest człowiekiem
silnym. Pysznił się zawsze nieugiętą swoją stanowczością. A jednak lęk go
przejmował. Nina była dla niego wszystkim. Co się stanie, jeśli wspomnienie
tego, jak ją kochał, naruszy niezłomną jego godność? Był przeświadczony, że
Nina jest kobietą niezwykłą, że cała ukryta jego wielkość - w którą szczerze
wierzył - wcieliła się w tę wiotką, dziewczęcą postać. Mogli dokonać razem
wielkich rzeczy! A gdyby tak przycisnął ją nagle do serca, gdyby zapomniał o
wstydzie i bólu, i gniewie i - poszedł za nią? Gdyby zmienił serce - jeśli nie
skórę - wówczas życie jej popłynęłoby gładko i szczęśliwie pod pieczą dwóch
kochających ją istot, które chroniłyby ją przed nieszczęściem. Serce wyrywało
mu się do niej. Jeśli jej wyzna, ze miłość ku niej potężniejsza jest aniżeli&
- Nigdy ci nie przebaczę! - krzyknął i zerwał się jak oszalały, przerażony
swoim marzeniem.
Po raz ostatni zdarzyło się, że podniósł głos aż do krzyku. Odtąd mówił
zawsze monotonnym szeptem, podobny muzycznemu narzędziu, które
wydało ostatni głośny, wibrujący dzwięk pod ciosem brutalnej dłoni, co
stargała wszystkie struny oprócz jednej.
Nina powstała również i spojrzała na ojca. W gwałtownym okrzyku
zdradziła się jego miłość łagodząc cierpienie Niny. Przygarnęła do serca
opłakane szczątki tego uczucia z nienasyconą chciwością kobiet, które lgną
rozpaczliwie nawet do resztek i strzępów miłości - i to wszelakiej miłości - jako
do czegoś, co z prawa im się należy i jest tętnem ich życia. Położyła obie
dłonie na ramionach Almayera i patrząc na niego tkliwie rzekła z odcieniem
żartobliwości:
- Mówisz tak, bo mnie kochasz.
Almayer zaprzeczył głową.
- Tak, kochasz mnie - powtórzyła łagodnie, a po chwili dodała: - I nie
zapomnisz mnie nigdy!
Almayer zadrżał. Nie mogła mu powiedzieć nic okrutniejszego.
- Aódka płynie już po nasi - zawołał Dain wskazując na czarną plamkę
między wybrzeżem a wysepką.
Wszyscy spojrzeli w tę stronę i stali w milczeniu, póki czółno nie
przybiło do brzegu. Jakiś człowiek wysiadł i szedł ku nim. Zatrzymał się w
pewnym oddaleniu, jak gdyby się namyślał.
- Z czym przyjeżdżasz? - spytał Dain.
- Otrzymaliśmy w nocy tajny rozkaz, aby zabrać z tej wysepki
mężczyznę i kobietę. Oto kobieta. Który z was jest tym mężczyzną?
- Pójdz, rozkoszy mych oczu - rzekł Dain do Niny. - Odtąd twój głos
będzie pieścił już tylko moje uszy. Wyrzekłaś ostatnie słowa do tuana putih,
twego ojca. Pójdz.
Zawahała się chwilę i spojrzała na Almayera, który patrzył
nieporuszenie w dal morza. Dotknęła ustami jego czoła w długim pocałunku;
łza spadła mu na policzek - jej własna łza - i stoczyła się z nieruchomej
twarzy.
- Do widzenia - szepnęła i stała w niepewności, aż pchnął ją nagle w
ramiona Daina.
- Jeśli masz litość nade mną - szeptał jak gdyby wyuczone na pamięć
zdanie - zabierz tę kobietę.
Stał wyprostowany z podniesioną głową i patrzył, jak szli wzdłuż brzegu
w stronę czółna objąwszy się ramionami. Spojrzał na ślady ich stóp i
odprowadzał wzrokiem postacie oddalające się w surowym blasku
południowego słońca, w tym potężnym, drgającym świetle, co jest jak
zwycięska fanfara spiżowych trąb. Patrzył na brązowe barki mężczyzny, na
czerwony sarong wokół jego bioder, na smukłą, olśniewająco białą postać,
która wspierała się na nim. Patrzył na biel sukni, na bogate sploty długich,
czarnych włosów. Patrzył, jak wsiadali do czółna, jak łódka stawała się coraz
mniejsza - i serce szalało w nim z wściekłości, rozpaczy i żalu, a rysy tchnęły
spokojem: wyglądał jak posąg zapomnienia. Rwało się w nim wszystko na
strzępy - lecz Ali, który się zbudził i stanął obok niego, ujrzał na jego twarzy
bezmyślną obojętność jak u ludzi, co żyją w beznadziejnym spokoju, odcięci [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp28dg.keep.pl