[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ty, przyjętej do szpitala wczesnym rankiem. Odniosła wra
żenie, że chora ma wysoką temperaturę. Z karty wynikało,
że nazywa się Janet Williams i cierpi na ostry ból brzucha.
- Proszę mi pokazać, gdzie panią boli, Janet - popro
siła Katie, zasłoniwszy chorą parawanem.
- O, tu. - Pacjentka wskazała miejsce po prawej stro
nie brzucha, niedaleko pachwiny.
Katie zbadała chorą, lecz nadal nie była pewna diagno
zy. Może to kolejny przypadek biegunki, a może coś po-
JAK W BAJCE
90
ważniejszego? Gdy mierzyła chorej temperaturę, ta dosta
ła gwałtownego ataku torsji. Nie było czasu do stracenia.
Katie przywołała Tima.
- Skarży się na ostry ból po prawej stronie brzucha
i ma bardzo wysoką temperaturę - wyjaśniła, pokazując
mu kartę. - Wiek wyklucza ciążę pozamaciczną, więc po
dejrzewam zapalenie wyrostka.
Tim przystąpił do badania.
- Obawiam się, że masz rację - rzekł po chwili, po
czym wziął Katie pod ramię i poprowadził na bok, by
pacjentka nie mogła ich słyszeć. - Martwi mnie wysoka
temperatura. Lepiej otwórzmy brzuch, zanim nastąpi per
foracja. Jeśli do tej pory nie nastąpiła.
- Operowałeś już tutaj? - Sala operacyjna szpitala na
Kamafaru wyposażona była bardziej niż skromnie.
- Damy sobie jakoÅ› radÄ™. Przygotuj pacjentkÄ™, a ja zaj
mÄ™ siÄ™ salÄ….
To rzeczywiście było ostre zapalenie wyrostka.
- W ostatniej chwili! - Tim pokazał jej nabrzmiały
organ, który właśnie usunął z brzucha pacjentki.
- Jak to dobrze, że tu byłeś!
- Dałabyś sobie radę. Macie tu doskonały zespół. - Aa
godnie przmrużone oczy wskazywały, że pod chirurgiczną
maską pojawił się uśmiech.
Tim wygłosił jeszcze szczere pochwały pod adresem
siostry Habaid i pozostałych pielęgniarek asystujących
przy zabiegu. Potem zaproponował Katie, by założyła
szwy. Mimo że przez cały czas patrzył jej na ręce, nie czuła
się skrępowana. Miała już spore doświadczenie w zaszy-
JAK W BAJCE 91
waniu ran, a obecność Tima dodała je pewności siebie.
Wprawnymi dłońmi założyła sączek i popatrzyła z dumą
na wynik własnej pracy. Nie ma się czego wstydzić.
- Proszę zatrzymać Janet na bloku operacyjnym, do
póki nie wybudzi się z narkozy, a potem zabierzcie ją na
oddział. - Tim wydał odpowiednie instrukcje. - Zapisa
łem, co macie jej podawać. Nie wracam dziś do Małe, więc
zadzwońcie do hotelu, gdybym był potrzebny.
Na wieść o tym, że Tim zostaje na wyspie, Katie po
czuła się zdecydowanie razniej. Oczywiście poradziłaby
sobie, gdyby u pacjentki wystąpiły jakieś pooperacyjne
komplikacje, ale to miło, że ma u boku kogoś, na kim
może polegać. Poza tym zapewne będzie miała okazję
zaprosić go na drinka.
Słońce powoli chyliło się ku zachodowi, mieniąc się
w morskiej toni wszelkimi możliwymi odcieniami złota
i różu. Przez kilka minut stali bez ruchu na tarasie bunga
lowu i z zachwytem wpatrywali siÄ™ w lustro wody.
- Jak tu pięknie - westchnęła Katie.
- Wspaniały koniec udanego dnia.
- Gdybym była sama, pewnie wezwałabym śmigło
wiec i przewiozła Janet do Małe - powiedziała i podniosła
do ust szklankę soku. - To niesamowite, jak świetnie
umiesz sobie radzić w tak prymitywnych warunkach.
- To kwestia doświadczenia. Zanim helikopter wylą
dowałby w Małe, pewnie nastąpiłaby perforacja i nie
uniknęlibyśmy zapalenia otrzewnej.
Na samą myśl o zakażeniu ogarniającym całą jamę
brzuszną Katie poczuła ciarki przechodzące po plecach.
JAK W BAJCE
92
Leczenie w takich przypadkach bywa długie i skompliko
wane, a co gorsza, nie zawsze skuteczne.
- Sądzę, że gdybym znalazła się w podbramkowej sy
tuacji, znalazłabym w sobie dość sił, żeby operować. Mi
mo to bardzo się cieszę, że tu byłeś.
- W nagłych przypadkach poziom adrenaliny tak się
podnosi, że człowiek znajduje w sobie siły, o które nigdy
by się nie posądzał. Pamiętaj, że darzę cię pełnym zaufa
niem, Katie. - Delikatnie pogładził jej dłoń.
W jego oczach dostrzegła niewyobrażalne wręcz pokła
dy czułości. Czyżby czekał na jakiś znak Z jej strony?
Może obawia się, że zostanie odrzucony? Jeden krok w je
go kierunku wystarczył, by znów ją objął. Głaskał jej
plecy, przesuwając palce wzdłuż kręgosłupa. Każdy ruch
jego dłoni przyprawiał ją o przyjemny dreszcz.
- Nie zaprosisz mnie do środka? - zapytał. - Byłoby
nam znacznie wygodniej. Poza tym zaraz się przewrócę
i spadnÄ™ wprost do morza, gdzie na pewno jakaÅ› wielka
ryba zechce skonsumować mnie na kolację.
Katie roześmiała się radośnie. Nic lepszego nie mogło
się jej przytrafić. Odrobina seksu dająca radość obojgu
partnerom, którzy poznali się niedawno, ale wzajemnie się
cenią i szanują, a nade wszystko chcą cieszyć się każdą
spędzoną wspólnie chwilą.
- Chodz, bo jeszcze rzeczywiście coś cię pożre.
W przyćmionym świetle nocnej lampki jej pokój wy
glądał miło i przytulnie. W ciągu dnia służący zmienił
pościel i wykrochmalone prześcieradła lśniły w mroku za
chęcająco.
Tim objął ją w pasie, pochylił się i mocno pocałował.
JAK W BAJCE 93
Mimo wszechogarniającej ją fali pożądania, zachowała
przytomność umysłu. Czy rzeczywiście powinna posłu
chać głosu serca i tak łatwo zrezygnować z przynajmniej
części niezależności? Już raz popełniła ten błąd. Tim ujął
dłonią jej podbródek i spojrzał głęboko w oczy.
- Chyba wiem, o czym myślisz.
- Chyba nie, a przynajmniej mam nadzieję, że nie...
Przytulił ją znowu i tym razem poddała się mu bez
protestu. Kiedy zamknęła oczy, ogarnęła ją długo oczeki
wana błogość. Przecież Tim w najmniejszym stopniu nie
przypomina Ricka. Na pewno jej nie skrzywdzi.
- Zastanawiasz się, czy możesz mi zaufać, prawda?
- zapytał, gładząc jej włosy.
Westchnęła głęboko, kiedy usta Tima znowu zbliżyły
siÄ™ do jej twarzy.
- Widzisz, tam na tarasie po prostu zachowywaliśmy
się beztrosko, cieszyliśmy się pięknem wieczoru - mówiła
z przejęciem, nie zwracając Uwagi na to, że na stoliku przy
łóżku właśnie zadzwonił telefon. - Ale kiedy weszliśmy
do środka, coś się zmieniło...
Pocałował ją delikatnie.
- Nie sądzisz, że powinniśmy odebrać? Mogą dzwonić
ze szpitala.
Położyła głowę na piersi Tima, wsłuchując się w przy
spieszone bicie jego serca. Wszystko będzie dobrze. Nie
potrzebnie się boi. Musi tylko zapomnieć o przeszłości
i ulec czarowi chwili. Tim wyciągnął rękę i podniósł słu
chawkę. Z zamyślenia wyrwał ją jego zaniepokojony głos.
- Dobrze, siostro. Proszę tylko dopilnować, żeby po
została w bezruchu. Zaraz tam będę.
JAK W BAJCE
94
- Co się stało?
- Chodzi o Janet. Naszida obawia się, że przy zmianie
pościeli naruszyła jej sączek.
- Przecież dobrze umocowałam go w ranie. To niemo
żliwe... - Katie przestraszyła się nie na żarty.
Przytulił ją mocno, lecz tym razem był to już tylko
zwykły, koleżeński gest.
- Wiem. To pewnie fałszywy alarm, ale lepiej spraw
dzić. Nie martw się. Naszida łatwo wpada w panikę.
- Pójść z tobą?
- Nie, lepiej połóż się spać. Zobaczymy się rano.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]