[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Jeśli był tu jednak meldunek, mogły się znalezć i inne, zacząłem więc rozglądać
się i szukać dookoła. Nie dostrzegłem jednak nigdzie śladu żadnej innej kartki ani też
jakiejkolwiek wskazówki, która pozwoliłaby wnioskować o charakterze lub zamiarach
mieszkającego w tym dziwnym miejscu człowieka, to jedno tylko było pewne, że
musiał prowadzić iście spartańskie życie i mało dbał o wygody.
Gdy pomyślałem o ostatnich ulewach i zobaczyłem szerokie szpary między
tworzącymi dach kamieniami, zrozumiałem, jak ważny musiał być cel, do którego
zmierzał nieznajomy, i jak niezachwiane było jego postanowienie osiągnięcia tego
celu, skoro mógł wytrwać w tak niegościnnym schronieniu. Czy był to nasz zacięty
wróg, czy też nasz anioł stróż? Przysiągłem sobie, że nie opuszczę tej kryjówki, dopóki
się tego nie dowiem....
Słońce było już nisko nad horyzontem, a niebo na zachodzie płonęło czerwienią
i złotem. Jeziorka wielkiego Trzęsawiska Grimpen tworzyły rdzawe plamy na tle
otaczającej je zieleni. W dali widniały dwie wieże Baskerville Hallu, a za nimi słup
wznoszącego się dymu wskazywał położenie wioski Grimpen. W środku, między
zamkiem a wioską, za wzgórzem, stał dom Stapletonów.
103
W złotym wieczornym świetle cały krajobraz tchnął ciszą i spokojem. Lecz
spokój ten nie udzielił się mojej duszy, gdyż ogarnął mnie nieokreślony lęk przed
spotkaniem, które stawało się bliższe z każdą chwilą.
Z napiętymi nerwami, lecz niezachwiany w powziętym postanowieniu,
siedziałem w ciemnej kryjówce i z gorączkową niecierpliwością czekałem na powrót
jej mieszkańca.
Wreszcie usłyszałem, że nadchodzi. Z daleka dobiegł mnie odgłos podkutych
butów uderzających o kamienie. Odgłos ten zbliżał się coraz bardziej. Cofnąłem się w
najciemniejszy kąt i odwiodłem kurek rewolweru w kieszeni, zdecydowany nie
zdradzać swej obecności, dopóki nieznajomy się nie pokaże. Kroki na chwilę umilkły,
co dowodziło, że się zatrzymał. Po czym odgłos kroków zaczął się znowu zbliżać i jakiś
cień przesłonił wejście do kryjówki.
 Co za piękny wieczór, kochany Watsonie  odezwał się dobrze mi znany głos.
 Z pewnością będzie ci przyjemniej na zewnątrz niż w tej norze.
12. Zmierć na moczarach
Przez chwilę siedziałem z zapartym oddechem, jak osłupiały, nie dowierzając
własnym uszom. Po czym wróciła mi przytomność, a ciężar odpowiedzialności spadł
mi z serca. Jeden tylko człowiek na świecie miał taki zimny, przenikliwy, ironiczny
głos.
 Holmes!  krzyknąłem.  Holmes!
 Chodz tutaj  odezwał się  a proszę cię, tylko ostrożnie z rewolwerem.
Schyliwszy się wyszedłem przez niski otwór i spostrzegłem swego przyjaciela,
siedzącego na kamieniu; na widok mojej zdumionej twarzy jego szare oczy zabłysły
uciechą.
Schudł nieco, widać było po nim zmęczenie, ale mówił z ożywieniem i cerę miał
zdrową, spaloną słońcem i wiatrem. W sportowym ubraniu, w czapce na głowie
wyglądał jak zwykły turysta zwiedzający moczary. Dbający jak kot o czystość  co jest
jedną z jego cech charakterystycznych  był tak starannie ogolony i miał na sobie
koszulę tak śnieżnej białości, jak gdyby przed chwilą wyszedł ze swego mieszkania na
Baker Street.
 Nikt jeszcze nigdy nie ucieszył mnie tak swoim widokiem  rzekłem,
104
ściskając jego dłoń.
 Ani równie zdziwił, prawda?
 Tak... muszę to przyznać.
 Mogę cię zapewnić, że moje zdumienie nie ustępowało twojemu. Nie miałem
pojęcia, że wyśledziłeś moją przygodną kryjówkę, ani też, że w niej siedzisz, dopóki
nie znalazłem się o jakieś dwadzieścia kroków od wejścia.
 Poznałeś moje ślady?
 Nie, mój drogi; nie podjąłbym się nawet rozpoznania twoich śladów wśród
tysiąca innych. Jeśli zechcesz kiedy ukryć się przede mną, musisz zmienić dostawcę
tytoniu, bo gdy ujrzę niedopałek papierosa z firmy Bradley z Oxford Street, wiem, że
mój przyjaciel Watson jest w pobliżu. Patrz, leży tam na ścieżce. Rzuciłeś go pewnie w
uroczystej chwili ataku na moją kryjówkę.
 Jakbyś wiedział.
 Domyśliłem się od razu... a znając twoją podziwu godną wytrwałość, byłem
przekonany, że zastanę cię tu w zasadzce, z bronią w ręku, czekającego na mieszkańca
tej siedziby. Wziąłeś mnie więc za owego zbrodniarza? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp28dg.keep.pl