[ Pobierz całość w formacie PDF ]

R
L
T
zmogło ją zmęczenie, zasnęła głęboko, a gdy się obudziła, nie znalazła go przy sobie.
Zamierzała oznajmić mu radosną nowinę przy śniadaniu, lecz zorientowała się, że jest
już pózny ranek.
Włożyła kuse spodnie i jedwabną górę i zbiegła po schodach imponującej rezyden-
cji, która obecnie była jej domem. Odnalazła Cesaria w gabinecie. Rozmawiał po włosku
przez telefon. Psy, Weed i Magic, leżały zwinięte w kłębek pod biurkiem. Niezauważo-
na, przez długą chwilę wpatrywała się w męża wzrokiem pełnym miłości, z dumą rozko-
szując się wspomnieniem ich namiętnej nocy.
R
L
T
ROZDZIAA DZIEWITY
- Zaczekaj chwilkę, Jessico - rzucił Cesario z wyraznym napięciem.
Nieco urażona jego wyczuwalną rezerwą, poprosiła Tommasa, by przyniósł im
kawę, i usiadła. Gdy mąż skończył rozmawiać i odłożył słuchawkę, odezwała się:
- Mam ci coś do powiedzenia.
Tymczasem Tommaso wniósł na tacy filiżanki z kawą. Cesario wziął jedną i pod-
szedł do okna.
- Co takiego? - spytał od niechcenia.
- Jestem w ciąży - rzekła cicho.
Wydawał się oszołomiony i kompletnie zaskoczony.
- To niemożliwe... - wyjąkał.
- A jednak - zapewniła go z radosnym uśmiechem. - Byłam wczoraj u lekarza. Nie
ma żadnych wątpliwości.
- Ale to stało się tak szybko... Sądziłem, że trzeba będzie czekać kilka miesięcy.
- Pod koniec stycznia przyszłego roku zostaniemy rodzicami - oznajmiła podeks-
cytowana, pragnąc zarazić go swym entuzjazmem, gdyż nadal stał przy oknie, nieru-
chomy i milczący.
- W styczniu przyszłego roku - powtórzył wolno.
Pobladł i pomyślała, że wygląda, jakby doznał szoku, a nie jak ktoś, kto usłyszał z
dawną wyczekiwaną dobrą wiadomość. Zareagował krańcowo odmiennie, niż oczekiwa-
ła.
- Widzę, że nie jesteś zadowolony - wymamrotała niepewnie.
Cesario zrobił krok ku niej, a potem zatrzymał się z nietypowym dla siebie waha-
niem.
- Oczywiście, że jestem.
Jess zesztywniała. Jej ciepłe, pełne serdeczności nastawienie po ich intymnej nocy
zmroziło chłodne zachowania męża.
- Wcale nie. I nie pojmuję dlaczego. Czyż nie tego właśnie pragnąłeś? Przecież po-
ślubiłeś mnie po to, żebym obdarzyła cię dzieckiem - rzekła drżącym głosem.
R
L
T
- Che cosa hai... Co się z tobą dzieje? - spytał Cesario, przyciągając ją do siebie. -
Czyżby tak cię zdenerwowała perspektywa macierzyństwa?
- Naturalnie, że nie! - odparła, wpatrując się w niego w oszołomieniu. - Chodzi o
twoją dziwną reakcję. Rozmyśliłeś się, tak? Nie chcesz już dziecka?
Objął ją mocno.
- Cóż za nonsens! Nosisz moje dziecko i oczywiście jestem tym zachwycony, pic-
cola mia. Martwię się jedynie, że usłyszawszy od ciebie taką wspaniałą nowinę, muszę
zostawić cię samą. Dziś po południu lecę w interesach do Mediolanu.
Wprawdzie ogarnął ją smutek na myśl o rozstaniu z nim i zdziwiła się, że Cesario
wraca do Włoch, chociaż wyjechał stamtąd zaledwie wczoraj, jednak jego wyjaśnienie
uspokoiło ją. Po prostu wybrała złą porę na przekazanie mu tej radosnej wiadomości,
gdyż najwyrazniej był już pochłonięty problemami zawodowymi i rychłym wyjazdem z
Anglii.
- Nie trap się tym, dam sobie radę. Gdybym poczuła się samotna, mam tu przecież
rodzinę. Jednak, prawdę mówiąc, muszę przede wszystkim nadrobić zaległości w pracy.
- Teraz, kiedy jesteś w ciąży, powinnaś więcej odpoczywać - zauważył z troską.
- Postaram się być rozsądna. Zresztą, pracuję obecnie na niepełnym etacie - przy-
pomniała mu. - Poza tym muszę się rozlokować i urządzić na nowo schronisko dla zwie-
rząt. Tak więc nie będę miała czasu na nudę czy samotność.
Prezentowała to optymistyczne nastawienie aż do jego wyjazdu. Nie chciała, by
Cesario zachował w pamięci jej smutek czy niepokój. Jednak wyruszając pózniej do
pracy swoim wspaniałym nowym samochodem z psami ulokowanymi w specjalnej prze-
grodzie, nie mogła się oprzeć wrażeniu, że reakcja męża na wiadomość o ciąży była
dziwna. Z pewnością się nie ucieszył.
Zastanawiała się, co się stało. Czyżby naprawdę zmienił zdanie co do ich przy-
szłego dziecka? Wciąż miała w pamięci wyraz jego twarzy, gdy zakomunikowała mu tę
nowinę. Wydawał się przygnębiony, zaniepokojony... nękany poczuciem winy. Zciągnęła
brwi. Skąd jej przyszło do głowy, że czuł się winny? Przecież nie miał żadnego powodu
odczuwać wyrzutów sumienia z powodu tego, że zaszła w ciążę, tak jak planowali. Z
pewnością po prostu uległa złudzeniu.
R
L
T
Przez następnych kilka dni Jess istotnie miała mnóstwo pracy zarówno w lecznicy,
jak i w swoim schronisku dla zwierząt, do którego przyjęła kolejnych kilka niechcianych
psów. Ludzie często muszą oddawać ulubieńców, ponieważ wynajmują mieszkania, w
których nie wolno trzymać zwierząt - a ostatnio coraz częściej także dlatego, że nie stać
ich na karmienie i zapewnienie opieki weterynaryjnej.
Cesario dwukrotnie do niej zatelefonował. Rozmawiał krótko i zdawkowo, raczej
jak znajomy niż kochający mąż. Czy to dowód, że nie są i nigdy nie byli prawdziwym
małżeństwem? Jessicę dręczyły wątpliwości i niepokój. Bez końca rozmyślała o tym, że
być może namiętna natura ich związku sprawiła, że oboje, oszołomieni, zapomnieli o
wytyczonych granicach, ale Cesario już się opamiętał i otrzezwiał. Obecnie odnosił się
do niej z rezerwą i chłodną, formalną uprzejmością. Miała wrażenie, że go traci, i to
wprawiało ją w rozpacz.
Szóstego dnia od wyjazdu Cesaria zatelefonował zarządca posiadłości i poprosił
Jess, żeby skontaktowała się w jego imieniu z signore di Silvestrim, bo on nie może się
do niego dodzwonić. Spróbowała zadzwonić na komórkę męża, ale od razu włączała się
poczta głosowa. W końcu zadzwoniła do głównego biura jego firmy w Londynie. Osobi-
sta asystentka poinformowała ją, że Cesario wziął sobie kilka wolnych dni i zjawi się w
pracy dopiero w przyszłym tygodniu.
- Czy nadal jest w Mediolanie? - spytała Jessica.
- Pan di Silvestri przebywa w Londynie, signora - odrzekła wyraznie zaskoczona
asystentka. - Powiadomię go, że chce pani z nim pomówić.
Jess doznała szoku. Zatem Cesario okłamał ją, że wylatuje do Włoch, a w rzeczy-
wistości pojechał do Londynu. Serce jej zamarło. Nie potrafiła znalezć żadnego niewin-
nego wytłumaczenia takiego postępowania.
- Nie ma potrzeby go zawiadamiać - rzekła do asystentki. - Wkrótce i tak się z nim
zobaczę.
Zachmurzona odłożyła słuchawkę i spróbowała skontaktować się z Alice. W jej [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp28dg.keep.pl