[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Ile mój biały brat ma skór niedzwiedzich w swoim
wigwamie?
 Ani jednej.
 Czerwona Chmura ma ich sześć. Niech więc mój biały brat
wezmie futro na pamiątkę pierwszego spotkania z grizzly.
Cóż miałem odpowiedzieć? Nie wypadało spierać się dłużej.
Podziękowałem i więcej na ten temat nie rozmawialiśmy.
Tymczasem dwaj młodzi wojownicy zdrapywali nożami tłuszcz
i żyły z wewnętrznej strony skóry, a potem nacierali ją ciepłym
jeszcze popiołem drzewnym. Miało to zapobiec twardnieniu i
pękaniu skóry. Nad wieczorem poszliśmy przejść się po okolicy,
ale poza orłami, które dostrzegły widać resztki niedzwiedzia, nic
nie zauważyliśmy.
Nadeszła noc, cicha i chłodna, jak to bywa w górach. Owinąłem
się kocem i położyłem przy ognisku. Nawet nie pamiętam, kiedy
zasnąłem.
Następny dzień był dla mnie dniem wielkiego lenistwa. Moi
towarzysze również nie mogli się uskarżać na nadmiar roboty.
Podeschłe paski mięsa dosuszaliśmy przy ogniu, umieściwszy je
na prymitywnych rożnach. Dobrze po południu Karol wyciągnął
mapki i plany naszej wędrówki.
 Tu właśnie  powiedział, kiedy we trzech pochyliliśmy się
nad szeleszczącymi papierami  znajduje się Dolina Siodła.
Dwadzieścia mil na południowy wschód od niej leży wśród gór
jezioro bez nazwy.
 To Jezioro Srebrne  wtrącił czarownik.  Wojownicy
mego plemienia znają te wody.
 Jezioro Srebrne? Skąd taka nazwa?
 Starzy ludzie powiadają, że w dawnych, bardzo dawnych
czasach znajdowały się tam pokłady srebra, ale potem skała
obsunęła się na drodze płynącego potoku i powstało jezioro.
 A którędy teraz odpływają jego wody?
 Wody jeziora podniosły się i utorowały sobie nową drogę
przez grzbiet niewielkiego wzniesienia.
 I dokąd płyną?  pytał dalej Karol.
 Nie wiem. Tak daleko nikt z mego plemienia nie wędrował.
 Ciekawe  mruknął Karol  czy strumień w swym
dalszym biegu nie przepływa przez Dolinę Siodła? No, ale
o tym sami się przekonamy. Więc, jak już powiedziałem, Jezioro
Srebrne leży o dwadzieścia mil od celu naszej wyprawy. Około
trzydziestu mil w naszym kierunku wznosi się charakterystyczny
szczyt, który na mapie Hudson's Bay Company oznaczono nazwą
 Góra Igły". Nie jest ona zbyt wysoka, ale tak stroma, że trudno
nań się wdrapać. W jej okolicy znajduje się obszar powalonych
burzą lasów...
Wydobył z kieszeni kompas i położył go na mapie.
 Patrzcie, oto nasz kierunek. Gdybyśmy posuwali się po
prerii, można by jechać prosto, jak pokazuje odchyle nie strzałki.
Niestety, jesteśmy w górach. Nadłożymy sporo drogi. Ale to nie
jedyna trudność: musimy bardzo uważać, żeby nie zabłądzić. Czy
mój czerwony brat  zwrócił się do czarownika  zna drogę
wiodącą do Srebrnego Jeziora?
Czerwona Chmura zamyślił się, a potem przywołał jednego z
wojowników. Coś do niego mówił pokazując ręką kierunek.
Tamten tylko potrząsał głową. Siedziałem jak na tureckim
kazaniu. Karol wytłumaczył mi potem, że młody wojownik
istotnie bawił kiedyś nad jeziorem, ale trafił doń przypadkowo, i
to wędrując najpierw prerią u podnóża Gór Skalistych, znacznie
dalej na północny zachód od miejsca, w którym się
znajdowaliśmy. Jego doświadczenie na razie nie mogło na nic
nam się przydać.
 Trudno  zawyrokował Karol  wracać na prerię nie
będziemy. Moim zdaniem trasa, którą w przybliżeniu
wyznaczyłem na planie, jest najlepsza.
Jeszcze przez dwa dni suszyło się mięso. Kiedy jego kawałki
stały się twarde i kruche, zwinęliśmy obóz.
Wyjechaliśmy wąską gardzielą z dolinki, aby przedostać się do
następnej. Odtąd przez cały czas zbliżały się ku nam lub
rozstępowały ściany górskie. Gładkie, świecące szarą, żółtą lub
brązową płaszczyzną skał. Aagodnie wznoszące się ku niebu,
szumiące gałęziami czerwonych buków. Na rozmaitość i
wspaniałość widoków nie mogłem narzekać.
Teraz na czele jechał Karol. Gdy dolina rozwidlała się, radził
się kompasu i mapy. Rada taka często bywa zwodna dla wędrowca
podróżującego wśród gór. Nieraz musieliśmy zawracać
wjechawszy w doliny bez wyjścia. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp28dg.keep.pl