[ Pobierz całość w formacie PDF ]

myślał o Judy, co doprowadziło go do stanu podniecenia. W tych okropnych głę-
biach wszystko wydawało się tak rzeczywiste. Przebywał samotnie w swym wła-
snym świecie, dość realnym, by myśleć, że naprawdę widział swoją przyjaciółkę,
dość realnym, by doprowadzić go do orgazmu. I nadal było to bardzo realne.
 Do diabła, ta suka zwodziła mnie  pomyślał.  Nienawidzę jej za to. Jest
tanią kurewką i kiedy mija fizyczne pożądanie, nic nie zostaje . Chciał wrócić do
domu, przelecieć ją, bo tylko tego była warta i potem niech pakuje manatki. Jeśli
będzie protestowała  kopniak w dupę i za drzwi. Kiedyś wydawało mu się, że
jest w niej zakochany. To był tylko dowód na to, że jeśli dziewczyna jest dobra
w łóżku, on staje się ślepy na wszystko inne. Zadrżał, poczuł furię, którą musiał
na kimś wyładować.
Nagle przypomniał sobie, że przecież miał szukać ciała. Nie widział go. A mu-
siało być  dzieciak wjechał motocyklem prosto w wodę. Motor pewnie opadł
na dno, przygniatając trupa.  Dosyć tego  stwierdził.
Ruszył w górę, czując jednocześnie, że tlen mu się kończy. Butla musiała być
nieszczelna, bo przebywał pod wodą najwyżej dwadzieścia minut. Ogarnęła go
ulga, kiedy czerń nad jego głową nabrała zielonkawego odcienia i wypłynął na
powierzchnię, kierując się do brzegu. Nie miał prawie sił, by dowlec się do lądu.
Serce waliło mu tak, że przez moment obawiał się, by nie dostać zawału. Potem
uczucie to minęło, zaciągnął się świeżym powietrzem, patrząc w górę na pochy-
lone nad nim niespokojne twarze.
 Gdzie do diabła, byłeś, Bradburn?  twarz inspektora była napięta, a głos
ostry.  Chcieliśmy wzywać kolejnego nurka, by zszedł i cię poszukał. Myśleli-
śmy, że w coś się zaplątałeś.
 Nie.  Reg Bradburn pomyślał jak dziwnie brzmi jego własny głos. 
Tam nie ma żadnej roślinności. Ani śladu życia. To martwe miejsce.
 Nie było cię prawie godzinę. Takie nurkowanie nie powinno trwać dłużej,
niż dwadzieścia minut.
 Godzinę!  niedowierzanie odmalowało się na twarzy Bradburna.  Nie
wierzę!
 Pięćdziesiąt pięć minut, by być precyzyjnym.  Umundurowany sierżant
sprawdził zegarek.  Tlen musiał ci się kończyć.
 Znalazłeś ciało?  inspektor ukląkł na jedno kolano, minę miał oskarży-
cielską. Stracili już dosyć czasu.
 Nie.  Bradburn opuścił wzrok.  Nie znalazłem. Nie ma go tam.
40
 Oczywiście, że jest na dnie  oficer policji nie mógł ukryć irytacji. 
Dzieciak wjechał prosto w wodę. Nawet jeśli ciała tam nie ma, musi być motor.
Nic nie znika bez śladu.
 Nic tam nie ma, ani motoru, ani ciała. Jeśli nie jesteś zadowolony, znajdz
innego nurka. Nie jestem cholernym gliną, dzięki Bogu.
 Ale jeśli nie ma tam roślinności, nie powinno być trudności ze znalezieniem
ciała i motoru.  Oczy detektywa zwęziły się.  Jesteś pewien, że zszedłeś na
samo dno?
 Nie jestem!
 Nie jesteś?
 Nie, bo tam nie ma dna, czy wierzysz mi, czy nie. Ssący Dół jest bezdenny,
jak to wszyscy wiedzą.
 To absurd.  Policjant wyprostował się.  %7ładen zbiornik nie może być
bezdenny, to niemożliwe. Ale, jeśli nie chcesz nurkować na samo dno Bradburn,
nie możemy cię zmuszać. Lepiej się ubierz.  Zwrócił się do umundurowanego
mężczyzny u swego boku.  Jutro wybagrujemy to miejsce, sierżancie. Dopil-
nujcie, by dostarczono nam pogłębiarkę. Obalimy wszystkie lokalne przesądy.
Pózniej ponownie je zasypiemy, tym razem na zawsze!
Reg Bradburn miał dziwne uczucie, jakby rozdzielił się na dwie osoby, z któ-
rych jedna obserwowała ruchy drugiej. Zdawało mu się, że przygląda się sobie jak
komuś obcemu. Może to początek grypy. Może nie mógł wyzwolić się z podwod-
nych halucynacji. Kiedy dojeżdżał swym wozem do centrum, poczuł ponowną
erekcję. Przeklinał Judy, powtarzał wszystkie grozby, które przyszły mu do głowy
w głębiach Ssącego Dołu.
Zaparkował samochód przy krawężniku, wysiadł zatrzaskując drzwi. Erekcja
trwała nadal, członek napierał twardo, jakby chciał przebić sztruksowe spodnie.
Reg prawie biegł krótką, betonową ścieżką, otworzył tylne drzwi.  Gdzie, do
diabła jest ta suka!  szeptał.
Judy siedziała na sofie, we frontowym pokoju, patrząc na migające telewizyj-
ne obrazki, przy wyłączonym dzwięku. Spojrzała na niego  oczy miała zaczer-
wienione, jakby płakała. Nagie ciało owinęła ręcznikiem, wilgotne włosy spadały
jej na ramiona. Zachwiał się z wrażenia.  Chryste litościwy, ona jednak była tam
na dole!  pomyślał.
Gdzie byłaś?  warknął, purpurowa mgła wydawała się zasłaniać pokój, wy-
dzielając wstrętny odór, aż nazbyt kojarząc się z Ssącym Dołem. Ona cuchnęła
ohydną wonią rozkładu i śmierci.
 Wyszłam właśnie z wanny  powiedziała ze złością, głosem nabrzmiałym
szlochem.  Jeśli to, w ogóle jest twój interes, Reg. A przedtem byłam w klinice.
Mam dla ciebie nowiny.
41
 Co?  skoncentrował się z trudem. Zamierzała wymyślić jakieś wykręty,
udawać, że nie była pod wodą. Ale była. Jednak najpierw jej posłucha  myślał
Reg.
 Jestem. . . w ciąży  powiedziała z trudem hamując łzy.
Minęło kilka sekund, zanim znaczenie jej słów dotarło do jego szalonego umy-
słu. Kiedy zrozumiał, żyły na czole mu nabrzmiały, twarz nabiegła krwią.
 Ty mała, wszawa kurwo  szepnął chrapliwie.  Ludzie mieli rację, mó-
wiąc, że prowadzisz grę. Prawda? No, nie grasz? Odpowiedz mi, do cholery, ty
suko!
Zerwała się na równe nogi, twarz jej pobladła, wargi drżały z gniewu.
 Jak śmiesz, jak śmiesz do cholery! Puszczałam się w przeszłości, Reg, ale
nigdy nie byłam ci niewierna. Ani razu. Będę miała dziecko, bo ty mi je zrobiłeś.
 Brałaś pigułki  warknął, ledwie widząc ją przez purpurową mgłę zasła-
niającą wszystko.  Nie możesz być w ciąży. Kłamiesz, tak samo jak łżesz, że
wyszłaś z wanny. Pływałaś w Ssącym Dole, prawda?
 Oszalałeś!  cofnęła się o krok, potknęła i z trudem odzyskała równowagę.
 Spójrz na to!  ruszył naprzód, jednym ruchem rozerwał spodnie, członek
wyskoczył na wolność, prężąc się i pulsując. Zaśmiał się ostro.  Ty cholerna
suko, zamierzam pieprzyć cię tak długo, aż będziesz miała dosyć na resztę życia.
A wtedy wywalę cię tak, jak stoisz, za drzwi. Niech wszyscy sąsiedzi wiedzą, jaka
naprawdę jesteś! [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp28dg.keep.pl