[ Pobierz całość w formacie PDF ]

mująco pulsowało w jej głowie.
- Zrobiłeś to bez mojej zgody? - zapytała słabym
głosem.
Blade uśmiechnął się, słysząc te słowa. W jego
błękitnych oczach pojawiły się iskierki rozbawienia.
- Tak, Jenny. Mamy sobie wiele do powiedzenia
i nie chciałem, żeby nam przerywał twój mały aniołek.
- Ja już z tobą nie będę rozmawiała - krzyknęła.
- To, moja kochana, jest twój najlepszy pomysł
dzisiejszego wieczoru.
Blade pochylił się, wydał cichą komendę i koń
powoli ruszył w jej stronę. Jenny wiedziała, czego
Blade chce, co zamierza zrobić. Zawsze siedziało
w nim coś dzikiego, a tej nocy wyglądał na człowieka,
który wezmie to, czego pragnie, nie bacząc na
konsekwencje.
Niewiele myśląc, Jenny zaczęła uciekać. Była ubrana
w dżinsy i tenisówki, tak że mogła poruszać się
szybko i zwinnie. Zaczęła biec w stronę zagajnika.
Gałęzie drzew ciągnęły ją za włosy, ale nie zważała
na to i biegła głębiej w las, aż zrobiło się tak ciemno,
że ledwie widziała na oczy. Potknęła się i upadła.
Szybko podniosła się i zaczęła uciekać dalej. Słyszała
za sobą dzwięk końskich kopyt uderzających o ziemię
i cichy śmiech Blade'a. Dobrze się bawił, diabeł!
Nawet nie wiedziała, jak dobrze. Nie wiedziała
również, jak bardzo podniecał go widok jej wiotkiej
postaci uciekającej przed nim. Czasami wstrzymywał
nawet konia, żeby lepiej przyjrzeć się, jak biegnie
między drzewami, jak jej długie, ciemne włosy kołyszą
się na ramionach. Wydawała mu się piękna jak leśna
bogini. Była jak bezcenny klejnot i on zamierzał go
posiąść.
Blade znudził się w końcu grą. Zapragnął poczuć
jej ciało w swoich ramionach, wbił więc pięty w boki
konia i Mac pogalopował jak szalony za uciekającą
dziewczyną. Gdy ją dogonił, pochylił się w siodle,
złapał wpół i uniósł do góry. Ciepło Jenny siedzącej
przed nim rozpaliło w nim ognie.
Zaczęła wyrywać się i Mac, zdziwiony nagłym
ruchem, wierzgnął. Przestraszyło ją to bardziej niż
zachowanie Blade'a.
- Przestań ze mną walczyć, dziewczyno, bo koń
nas poniesie.
Opuściła ją wola walki. Strach przed nieokiełznaną
bestią podziałał za nią uspokajająco. Była zbyt
zmęczona, by opierać się silnemu mężczyznie, który
przyciskał ją mocno do siebie. Mac pędził naprzód,
coraz dalej od domu, od cywilizacji, kierujÄ…c siÄ™
w najbardziej odległą część rancza. Poczuli oboje,
mężczyzna i kobieta, erotyczną przyjemność wspólnej
jazdy.
Biodra Jenny przy każdym ruchu konia ocierały się
o Blade'a tak, że w końcu nawet najlżejszy dotyk
przeszywał ich ciała gorącym ogniem. Blade przesuwał
po niej ręce i wreszcie, pomimo jej słabych protestów,
rozpiął bluzkę, aby móc dotykać ciepłego, nagiego
ciała.
Całował jej szyję, a dłońmi pieścił nabrzmiałe piersi.
Wiedziała, że powinna mocniej stawić opór, krzyczeć,
ale dotyk jego rąk i strach przed koniem uciszyły
wolę walki. Pomyślała sobie, że nie powinna mu tak
łatwo ustępować, ale gdzieś głęboko w duszy upajała
się tą chwilą, wspaniałą i podniecającą. Czuła, że
słabnie z rozkoszy i trochę ze wstydu.
Pędzili w ciemną noc, w świat pierwotnych uczuć,
świat pełen niebezpieczeństw i ekstazy.
ROZDZIAA DZIEWITY
Kiedy Blade wreszcie zatrzymał parskającego Maca,
Jenny ujrzała przed sobą niewyrazne kontury domku
myÅ›liwskiego. Blade pierwszy zsiadÅ‚ z konia i przy­
wiązał lejce do gałęzi drzewa. Następnie podniósł
Jenny z wierzchowca i przyciÄ…gnÄ…Å‚ do siebie, aby
ześlizgnęła się po jego ciele na ziemię, pobudzając go
do granic wytrzymałości. Jenny znała ten trick
i wiedziała, do czego może doprowadzić.
Gdy tylko stopami sięgnęła ziemi, zaczęła uciekać,
ale Blade schwycił ją i pocałował z siłą i dzikością.
Dalsza walka zdawała się daremna. Był wściekły, że
mu się opiera i w złości całował ją brutalnie. W miarę
jak mu ulegała, stawał się łagodniejszy. W końcu
uniósł głowę, choć nadal trzymał ją mocno przyciśniętą
do swojego drżącego ciała.
- Czy wiesz, co się ze mną działo, gdy zobaczyłem
cię dziś wieczorem z Mike'em? - wyznał zmienionym
głosem, przyciskając usta do jej włosów. - Gdy
pomyślałem, że mogłabyś zostać jego żoną? Leżeć
w jego łóżku? Należeć do niego, jak kiedyś należałaś do
Deana? - Zacisnął mocniej ramiona wokół jej szczupłej
postaci, jakby tym gestem chciał odpędzić bolesne
obrazy. - Jenny, od miesięcy cię pragnę. Nie mogę
znieść myśli, że cię utracę tak jak dziesięć lat temu. Ja
chyba nie przeżyję tego, jeżeli dziś powiesz mi  nie".
- Dlaczego teraz dajesz mi wybór? - zapytała
łamiącym się głosem. - Sądziłam, że porwałeś mnie,
aby mnie...
- Zgwałcić - dokończył ze wstydem.
- Tak. - Poczuła silne bicie jego serca.
- Nigdy nie brałem kobiety siłą. Dziś po raz
pierwszy byłem tego bliski. Jeżeli chcesz, Jenny, możesz
wrócić do domu. Ja cię nie zatrzymam.
Nadal miał ją w ramionach. Jenny wiedziała,
jakie przeszedłby męki, gdyby zażądała, aby ją
puścił. Dawał jej to, o co tak mocno walczyła,
kiedy uciekała przed nim w lesie - prawo wyboru.
Wystarczyło powiedzieć - zabierz mnie do domu
- a on by to zrobił. Nie wiedząc dlaczego, nie
powiedziała nic.
Patrzyła na niego długo, nękana, podobnie jak on,
wewnętrznym zmaganiem. Pragnęła go, choć wiedziała,
że pragnienie to było czymś złym. Teraz był poważny
i nie mówił o małżeństwie, tylko o pasji. Ona nie była
stworzona do lekkich miłostek, które on traktował
jako normalny układ między kobietą a mężczyzną.
Blade łagodnym ruchem znów przytulił twarz do
jej włosów, a ramionami lekko objął jej szczupłą talię.
Przy niej wydawał się taki potężny, taki męski.
Zachwycało ją w nim wszystko, jego ręce trzymające
ją lekko, jego usta całujące jej włosy, jego ledwie
powstrzymywane pożądanie.
- Dziewczyno - zaczÄ…Å‚ gÅ‚osem miÄ™kkim, pieszczot­
liwym. - %7łyłem jak w piekle przez ostatnich parę
miesięcy. Wiedziałem, że nie dorastam ci do pięt, ale
cię pragnąłem. Nie mogłem znieść myśli, że oceniasz
mnie tak samo jak wszyscy w miasteczku. %7Å‚e napiÄ™t­
nowałbym cię samym dotykiem.
- Nigdy tak nie sądziłam, Blade - odpowiedziała
cicho.
- Tak mi powiedziałaś wtedy w zagrodzie.
- To tylko dlatego, że dokuczałeś mi z powodu
Mike'a i powiedziałeś, że będziesz spotykał się z inną.
Zabolało mnie to i byłam zazdrosna.
- Nie spojrzaÅ‚em na innÄ… kobietÄ™, odkÄ…d wprowa­
dziłem się na ranczo.
- A co z Susan Harper? - zapytała Jenny.
- Znowu Susan? Dziewczyno, kiedy ty wreszcie
przestaniesz o tym mówić? Ona mnie nic nie obchodzi.
Skąd ci ta myśl przyszła do głowy?
- Blade, ja... - Blade wyczuł ból, który przebijał
przez jej słowa.
- Jenny, Susan nigdy nie była kimś ważnym dla
mnie, ani ja dla niej. Czyż sama mi nie powiedziałaś,
że wróciła do swojego męża?
Jenny chciała przyznać się, że widziała Susan w jego
pokoju, ale czy to miało sens? Było oczywiste, że
Blade nie traktował tej sprawy poważnie, a jedynie
jako zaspokojenie męskich potrzeb. Jenny ze smutkiem
uświadomiła sobie, że pewnie tak samo traktuje ich
zwiÄ…zek.
- Blade, nie wiem co mam robić. My się tak
bardzo różnimy.
- Tak, przyznaję, że różnimy się pod wieloma
względami, ale ja ciebie cenię, Jenny. Może to jest
najważniejsze między kobietą a mężczyzną.
Czy mógł ją cenić za coś więcej niż jej ciało? Jenny [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp28dg.keep.pl