X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zaczął całować wnętrze jej dłoni, wiedziała już, że to prawda.
Drżała, kiedy ujął jej twarz w dłonie i zajrzał głęboko w
oczy. Jęknęła, kiedy poczuła jego usta na swoich wargach.
- Zbuduję pałac dla nas dwojga - szepnął.
Te słowa były bezwiedne, ale prawdziwe. Muszą stworzyć
sobie przyszłość.
- Niech tylko zakończy się ta cholerna rebelia, Mariso, to
ja...
- Dev! - zawołała, tak bardzo zdumiona, że opuściło ją
pożądanie. - Dev, o czym ty mówisz?
- Wiem, że powinienem najpierw zwrócić się do twojego
ojca, a potem byłaby mała uroczystość przy świecach, ale jest
wojna i...
- Czy to oznacza, że mi się oświadczasz? - Marisa z
trudem wydobywała z siebie te słowa. - %7łe proponujesz mi
małżeństwo?
- Oczywiście - powiedział, zdumiony jej tonem. - O czym
innym mógłbym mówić?
- Ja... ja nie wiem. Dev, nie mogę wyjść za ciebie za mąż. -
Porząsnęła ze smutkiem głową.
- Dlaczego, u diabła?! - krzyknął, ponieważ ubodła go ta
niespodziewana odmowa. - Czy, mimo wszystko, jestem dla
ciebie odpychający? Może to, że jestem następcą tronu...
- 269 -
- Przestań! - zawołała. - Nic nie rozumiesz. To nie chodzi
o ciebie. Ja nie mogę... ja za nikogo nie wyjdę za mąż.
Deverell starał się opanować i mówić z nią spokojnym
głosem.
- Rozumiem. To może wyświadczysz mi tę przysługę i
wytłumaczysz dlaczego. A może zbyt wiele od ciebie żądam?
Marisa z trudem przełknęła ślinę. Targały nią sprzeczne
uczucia. Nie była wolna, do diabła! A przecież kochała tego
mężczyznę z całego serca. A teraz kochała go jeszcze bardziej.
Dziś w nocy, kiedy trzymał ją w ramionach, niebo otworzyło
się przed nią. Cudownie byłoby móc myśleć o przyszłości,
która obiecywała takie upojenie. Ale ona nie mogła!
Poza wszystkim innym miała bolesną świadomość, że on
nie mówił o miłości. Kierował się tylko pożądaniem. Nie
miała nic przeciwko temu, ale pociąg zmysłowy bez miłości?
Takie małżeństwo oznaczałaby dla niej powolną śmierć,
nawet gdyby była wolna i mogła go poślubić.
Lepiej, aby nadal żyła takim życiem, jakie sobie wybrała.
Jakim musi żyć. Ono nie było idealne, ale wybrała je nie bez
powodu, a ten powód wykluczał małżeństwo.
Postara się wszystko mu wytłumaczyć.
- Posłuchaj mnie, Dev - szepnęła, przytłoczona jego
oskarżycielskim spojrzeniem. - Jestem bez reszty oddana...
moim przeznaczeniem jest... gwardia.
- 270 -
Deverell był kompletnie zaskoczony. Nigdy by się nie
spodziewał takiej odpowiedzi! Dopiero po chwili odzyskał
głos.
- Czy dobrze cię zrozumiałem, Mariso? %7łe wolisz tę... tę
swoją męską rolę niż... Czy dzisiejsza noc nic dla ciebie nie
znaczyła?
Była dla mnie wszystkim, ale nie mogę, pomyślała.
- Oczywiście, że miała znaczenie - szepnęła.
- To dlaczego? Dlaczego, u diabła, wybierasz życie
mężczyzny? Mariso, dziś w nocy stałaś się kobietą, tu, w
moich ramionach! Czy to ci nie wystarcza?
Oczy Marisy napełniły się łzami. Dopiero teraz
zorientowała się, że jest prawie naga i zaczęła się szybko
ubierać.
- Ciągle mnie nie rozumiesz. Po śmierci Marka nie miałam
innego wyjścia. Zostałam zobowiązana do takiego życia! W
nim nie ma miejsca ani na małżeństwo, ani na dzieci.
Deverell zaczynał już rozumieć.
- Mariso - powiedział. - To nie może trwać dłużej. Nie
jesteś swoim zmarłym bratem. Bez względu na to, co mówił ci
ojciec, nie jesteś nowym wcieleniem Marka!
W słabym świetle zbliżającego się świtu zobaczył
śmiertelną bladość na jej twarzy.
- Zapomnij o tym, co powiedziałem - odezwał się
łagodnym głosem, kładąc rękę na jej brzuchu. - Pomyśl o tym,
- 271 -
że możesz mieć dzieci. Nawet teraz możesz nosić moje
dziecko w łonie, dziecko, które może w przyszłości zostać
królem albo bękartem. Wybór należy do ciebie.
Marisa otarły łzy. Czułość Deverella wyprowadzała ją z
równowagi.
- Dev, proszę cię, wysłuchaj mnie. Nie znasz wszystkich
okoliczności śmierci Marka. Nikt ich nie zna, poza mną i
Martą.
Marisa westchnęła ciężko. Nigdy o tym jeszcze nie
mówiła, ale przez te wszystkie lata dzwigała to brzemię w
duszy.
- Jak wiesz, ja i Mark byliśmy sobie bardzo bliscy. Czy
przypominasz sobie, jak ci mówiłam, że z wiekiem zaczęliśmy
prowadzić różny tryb życia?
Deverell skinął głową, ciekaw, do czego ona zmierza.
- Nie wiesz jednak, że złożyliśmy sobie uroczystą
przysięgę, że zawsze będziemy się wzajemnie osłaniać. A tego
dnia nie dotrzymałam bratu przysięgi - i zapłacił za to życiem!
- Przecież cię tam nie było!
- Właśnie o to chodzi - powiedziała z gorzkim uśmiechem.
- A wiesz, dlaczego mnie tam nie było? Tego poranku
doświadczyłam swojej pierwszej kobiecej niedyspozycji. Nie
przerażała mnie krew, ale bardzo bolał mnie brzuch. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp28dg.keep.pl


  • Drogi uĹźytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerÄ‚Å‚w w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerÄ‚Å‚w w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.