[ Pobierz całość w formacie PDF ]
rozwiązałam. Nie zważając na chorą nogę, która właściwie i tak była prawie
zdrowa, rzuciłam się na mężczyznę i jednym ruchem zaczęłam walić go w
głowę, tak bardzo, że w końcu padł nieprzytomny. To było niemożliwe, żeby
szesnastoletnia dziewczyna zabiła faceta, na oko trzydziestoletniego. I
wtedy złapali mnie tamci, wiążąc mnie jeszcze raz. Alice ocknęła się i
zaczęła piszczeć, po czym tamci wzięli mnie za sznury i jeden z nich włożył
mnie drugiemu na barana. Z dłoni leciała mi krew tamtego, który nadal był
z Alice w przyczepie. Jeden z nich mocno walnął mnie w głowę, ponieważ
sama zaczęłam głośno wzywać pomocy. Wierciłam się niespokojnie, nadal
myśląc, co takiego robi Edward. Co jeśli jego też zaatakowali? Przecież mógł
zginąć! Jedyne co potrafiłam usłyszeć, był cichy szept jednego z porywaczy:
- Dzisiaj dobry obiad.
57
Góry Krwi
58
ROZDZIAA 6. Obiadek rodzinny
- Edward, cholera co robimy? szepnął spanikowany Jasper, jednocześnie
nie spuszczając związanego Emmetta z oczu. Ich tam jest za dużo, nie
damy rady.
- Nie zostawie go tutaj. warknąłem. Ale niestety masz rację. Cholera Jazz,
co robić. jęknąłem sam do siebie.
- Zobacz. wskazał dłonią na kolejnych. A co jeśli jest ich więcej?
rozszerzył oczy.
- Bella. szepnąłem przestraszony. Emmett, wrócimy po ciebie.
powiedziałem bardziej do siebie, niż do swojego brata, który nadal był
związany grubym sznurem.
Spojrzałem na Jaspera i ukradkiem zaczęliśmy uciekać, nie wiadomo było,
ile tak dokładnie z nich tutaj było, co jeśli inni zaatakowali Alice czy Bellę?
Na samą tą myśl całe moje ciało się wzdrygnęło i zacząłem biec jeszcze
szybciej. Jasper sapał za mną i krzyczał, że nie nadąża. Nie dziwiłem mu się,
byłem najlepszym biegaczem w szkole, zawsze ją reprezentowałem w
różnych rodzaju zawodach.
Wbiegliśmy w dobrze już znaną nam polanę, kiedy zobaczyłem otwarte
drzwi do przyczepy. Wystraszony pobiegłem do środka, rozglądając się po
pomieszczeniu i znalazłem tylko nieprzytomną Alice. Oczywiście
obawiałem się najgorszego.
Porwali Bellę. Zabili Bellę.
59
- Alice, Alice! zacząłem ją szturchać. Ej! Obudz się! Alice! wyłem.
- Edward, idioto. Może najpierw byś ją rozwiązać? Jasper warknął na mnie,
po czym zaczął delikatnie rozwiązywać sznury na jej dłoniach i nogach.
Dziewczyna chwilę pózniej otworzyła oczy i spojrzała na nas wystraszona.
Gdy tylko w zasięgu swojego wzroku zobaczyła Jaspera, rzuciła się na niego,
a po jej twarzy zaczęły lecieć łzy. A więc coś się stało.
- Gdzie Bella?! wrzasnąłem. Alice, gdzie ona jest?!
- Porwali ją. wychrypiała. Od razu zerwałem się na równe nogi i już
chciałem wyjść z przyczepy, kiedy mocne ramiona oplotły moje. Edward,
czekaj. To był Jasper. A co jeśli będą jej pilnować tak jak Emmetta?
- Emmett. jęknąłem. Wiesz Jazz, nie obchodzi mnie to.
- Musimy mieć jakiś plan, nie puszczę cię tam samego.
- Nie jestem twoim pieprzonym dzieciakiem. warknąłem na niego ostro.
Kurwa Jasper, moją matkę porwali, brata i jego dziewczynę, ojca i.. ledwo
potrafiłem wypowiedzieć to słowo. Bellę.
- Hej, hej. Alice wstała i podeszła do mnie, po czym mocno przytuliła.
Musiała pewnie stanąć na palcach, moja siostra była bardzo drobna. Nawet
nie mogłem myśleć o tym, co te potwory mogły jej zrobić. Odwzajemniłem
jej gest, kładąc głowę na jej malutkim ramieniu.
Boję się Alice. wyszeptałem do niej.
- Wiem, ja też. po jej drobnym policzku zaczęła lecieć drobna łza. Ale nie
możemy postępować pochopnie, szybko. Po prostu to przemyślmy, a jutro&
- Pojebało cię! wrzasnąłem do niej. Po raz kolejny coś we mnie pękło Nie
zaczekam do jutra, aż wykończą Emmetta i Bellę! Szczerze to mam was
gdzieś, jak chcecie to tu siedzcie, ja idę.
60
- Nawet nie wiesz, gdzie iść. Jasper warknął. Myśl trzezwo, Edward!
Potrzebujemy planu! Nie chcesz chyba sam zginąć, co?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]