[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przestrzeni siedem dziur w Layi, żeby zostawić je krążące na rozciągłości (w okresie) Martwa-tary
głosi okultystyczny katechizm.
Powiedzieliśmy już, że Laya jest tym, co nauka może nazwać punktem zero lub linią; sferą
absolutnej negacji lub jedną, rzeczywistą, absolutną siłą, numenem Siódmego Stanu tego, co my
bezrozumnie nazywamy i uznajemy za silÄ™; numenem Niedyferencjonowanej Kosmicznej
Substancji, która sama w sobie jest nieosiągalna i nierozpoznawalna jako obiekt w ograniczonej
percepcji; korzeniem i podstawą wszelkich stanów obiektywnych jak i subiektywnych; neutralną
osią, ale nie jedną z wielu aspektów, lecz jej środkiem. Pomocne w wyjaśnieniu znaczenia będzie
wyobrażenie sobie jednego neutralnego środka (centrum) marzenie tych, którzy chcą znalezć,
odkryć wieczny ruch. Ów neutralny punkt (centrum, Å›rodek) w jednym aspekcie jest granicznym
punktem każdej grupy zmysłów, odczuć.
Wyobrazmy sobie dwa równoległe poziomy materii, z których każdy odpowiada właściwej mu
grupie organów poznawczych. Musimy przyjąć, iż między nimi zachodzi nieustanne krążenie; jeśli
teraz podążymy wzwyż za atomami i molekułami niższego planu w ich drodze przekształcania się,
to stwierdzimy, że podążają one w kierunku punktu, w którym przechodzą całkowicie poza zasięg
naszych możliwości, jakimi dysponujemy na niższym poziomie. Faktycznie, w tym punkcie materia
niższego poziomu zanika dla naszego postrzegania przechodzi na wyższy poziom i położenie
(stan) materii, właściwej temu punktowi przejścia, powinien oczywiście posiadać specyficzne i
trudne do ujawnienia właściwości. Siedem takich neutralnych centrów, tworzonych przez fohat,
który, jak stwierdził Milion, kiedy świetne podwaliny są założone, aby na nich budować (tworzyć),
pobudza materię do działania i ewolucji. Neutralne centra są określeniem, zastosowanym przez P.
Keely'ego do tego, co nazywał on również eterycznymi centrami. Keely był wynalazcą sławnego
motoru, który miał zrewolucjonizować poruszające siły świata, jak sądzili jego wielbiciele.
Pierwotny atom (Anu) nie może być rozmnożony ani w jego przedgenetyczny stan, ani
pierwiastkowy, z tego też powodu nazywa się Sumą Wszystkiego, oczywiście symbolicznie,
ponieważ ta Suma Wszystkiego jest bezgraniczna. To, co dla fizyka, znającego tylko świat
widzialnych przyczyn i skutków, jest bezdenną pustką, dla okultysty jest bezgraniczną Przestrzenią
Boskiego Plenum. Wśród wielu kontrargumentów wobec doktryny nieskończonej ewolucji oraz
inwolucji lub kolejnego wchłonięcia kosmosu, a więc procesu, który według braminów i doktryny
ezoterycznej nie ma początku ani końca, okultystom mówi się, iż jest to niemożliwe, ponieważ
zgodnie ze współczesną filozofią koniecznością jest wyczerpanie się natury. Jeżeli skłonność
natury do wyczerpania siÄ™ jest takim silnym kontrargumentem przeciwko okultystycznej kosmogonii,
to prosimy o wyjaśnienie, jak wasi pozytywiści, wolnomyśliciele oraz naukowcy odnoszą się do tak
dużej ilości aktywnych gwiezdnych systemów, istniejących wokół nas! Miały one wieczność do
wyczerpania się; dlaczego więc wszechświat nie jest bezczynną masą? Również Księżyc tylko
hipotetycznie jest martwą, wyczerpaną planetą. Widać więc, że niewiele takich martwych planet
znanych jest astronomii. Księżyc jest martwy wewnętrznie, czyli psychicznie i duchowo, jakkolwiek
wydaje się to absurdalnym twierdzeniem. Fizycznie jest on na wpół sparaliżowany. Okultyści
słusznie określają go mianem Bezrozumnej Matki, Wielkim Niebieskim Lunatykiem. Poza tym
należy zauważyć, iż myśl o tym, że przemiana zmieniającej się energii w naszym małym systemie
zbliża się ku końcowi, została oparta na czysto błędnym rozumieniu rozpalenia się do białości
file:///D|/eBooks/Ebooks/Duchowosc_Religia/Blawats...na%20-%20Doktryna%20tajemna%201%20i%202/194-08.htm (8 of 10) [07-May-11 4:08:49 PM]
B/194: H.BÅ‚awatska - Doktryna Tajemna, tom 1&2
Słońca, które bezustannie wypromieniowuje swoje ciepło w przestrzeń bez rekompensaty.
Odpowiadamy że natura wyczerpuje się i znika z obiektywnego poziomu (planu), aby po okresie
spoczynku powrócić z subiektywnego poziomu i ponownie powstać. Nasz kosmos i natura niszczy
się, aby ponownie powrócić w bardziej doskonałym stanie po każdej pralai.
Materia wschodnich filozofów nie jest tą materią i naturą zachodnich metafizyków. Czym bowiem
jest materia? Poza tym, czym jest nasza naukowa filozofia, jeśli nie tym, co słusznie i grzecznie
powiedział Kant, czyli wiedzą o granicach naszego poznania? Do czego doprowadziły te liczne,
naukowe próby powiązania, złączenia i określenia wszystkich zjawisk ograniczonego życia tylko
fizycznymi i chemicznymi przejawieniami? Do ogólnych i jałowych spekulacji zwykłych mydlanych
[ Pobierz całość w formacie PDF ]