[ Pobierz całość w formacie PDF ]

sobie wymarzyć. Ale Klara nie może uciec. Nigdy ci nie wybaczę, że prosto ode mnie
uciekłeś do niej, choć spodziewałam się, że będzie ci przykro i okażesz skruchę za to, co
uczyniłeś. I nie wybaczę ci, że natychmiast ci się powiodło z kimś, kto cię nie znał i nic o
tobie nie wiedział. Podejrzewam, że Klara zakochała się w tobie. Byłoby dziwne, gdyby tak
się nie stało, skoro wszystkie inne kobiety ulegały twemu czarowi. Czy już jej złamałeś serce?
Czy też potrwa trochę dłużej, nim nadzieja umrze, a serce pęknie?
- Jule! - Fredericka zaczął ogarniać gniew. - Posuwasz się za daleko. Moje
małżeństwo to nie twój interes.
Julia z pewnością kontynuowałaby sprzeczkę i jak to zwykle ona wtrącałaby się w nie
swoje sprawy, ostrzyła język i wymachiwała pięściami, ale w drzwiach salonu pojawiła się
Kamilla, która zbliżała się do nich z uśmiechem. Spokojnie i miło przeprosiła, że musieli na
nią czekać.
- Freddie - powiedziaÅ‚a chwytajÄ…c go za rÄ™ce i wspi­najÄ…c siÄ™ na palce, by pocaÅ‚ować
go w policzek. - Klara jest zachwycająca. Bardzo jestem szczęśliwa, że tak ci się udało.
Odwiedzi mamÄ™ pojutrze albo za trzy dni. Przynie­siesz jÄ…?
- Muszę się zastanowić - odparł wymijająco, ściskając jej ręce. Kamilla przynajmniej
oferuje mu szansę. - Dziękuję wam za wizytę. Wiem, że miała ona wielkie znaczenie dla
Klary.
Obie damy wyszły. Jule nie zaszczyciła go już ani słowem, ani spojrzeniem.
Wpatrywał się w zamknięte drzwi i rozmyślał. Kłopot w tym, że nie może nawet zapłonąć
sprawiedliwym i słusznym gniewem. Miała rację, mówiąc o nim w ten sposób. We
wszystkim. Oprócz tego, że nie wiedział, iż Klara jest urocza i delikatna. A jemu na niej
zależy.
 Nie zdołasz się zmienić, nawet gdybyś chciał, Freddie. Zatrzymał się z jedną nogą
na stopniu. Skrzywił się boleśnie. W tym także się myliła. Myliła się w wielu sprawach.
Myślała, że go zna, ale prawda wygląda inaczej.
Park był niemal pusty. Klara pomyślała, że każdy, kto zobaczy ich w otwartym
powozie w taki zimny, wietrzny dzień, uzna ich za szaleńców. Ale oboje byli ciepło ubrani, a
jej niewiele zależało, co sobie ktoś pomyśli. Przez tyle lat była pozbawiona świeżego
powietrza, że teraz uwielbiała ten zimny powiew na twarzy, który sprawiał, że cerę miała tak
czerwoną jak dojrzałe jabłko.
Zaczynała czuć się zdrowo. Przepełniała ją energia. Pod okrywającą jej kolana ciepłą
szubÄ… robiÅ‚a doÅ›wiadczenia i poruszaÅ‚a stopami. UdaÅ‚o siÄ™ jej unieść je trochÄ™ i prze­sunąć
bliżej siedzenia. Czuła się tak, jakby odniosła wielkie zwycięstwo.
Frederick ujął jej dłoń okrytą rękawiczką. Byli sami, ponieważ Harriet wymówiła się
od tej póznej przejażdżki. Przez kilka minut jechali w milczeniu, jakby uciekając - od
trywialnej rozmowy.
- Cóż, czy cieszysz się z poznania nowych kuzynek, Klaro? - zapytał po chwili tonem
zbyt obojętnym.
- Tak. To bardzo przyjemne, zwłaszcza gdy nie ma się własnej rodziny.
Znała go na tyle dobrze, by rozpoznać napięcie w jego głosie.
- Kamilla i Jule zjawiły się tuż przed moim powrotem do domu? - zapytał.
- Nie. Siedziały już przez dłuższą chwilę.
- Ach. I co miały ci do powiedzenia?
- Podobała im się moja fryzura - powiedziała Klara ze śmiechem, modląc się w duchu,
by rozmowa zawróciła z obranych torów. Z całej duszy pragnęła, by ta okropna tajemnica w
ogóle nie istniała. Chciałaby traktować ją obojętnie. - Rozmawiałyśmy o pogodzie, o
wczorajszym przedstawieniu, o Bath i o ślubie Kamilli. - Przerwała na chwilę. - I o tym, co
zaszło w Primrose Park na początku lata.
- Aaa.
Nie mogła mu pomóc. Czy Freddie opowie jej resztę? Czy ona chce ją usłyszeć? O,
jakże chciałaby przestać o tym myśleć i zapomnieć o całej tej sprawie.
- Czy powiedziały ci o wszystkim? - zapytał.
- Tak.
- Mmm. - Nastąpiła dalsza chwila ciszy. Frederick uniósł derkę, wsunął pod nią rękę
Klary i starannie przy­kryÅ‚. Teraz już w ogóle siÄ™ nie dotykali.
- Zawsze znałaś mnie jako łajdaka, Klaro. A jeśli miałaś jakiekolwiek wątpliwości, to
teraz możesz je skreślić. Musisz straszliwie mną pogardzać.
Za odejście od kobiety, którą kochał i oczarował, do małżeństwa z bogatą, kaleką,
wstrętną i samotną starą panną? Nikt jej nie opowiedział całej historii, a ona nie miała
zamiaru wypytywać. Wcale nie była pewna, czy chce poznać prawdę. Czy Freddie i Julia byli
kochankami? Przypuszczała, że to możliwe, zważywszy na istniejące między nimi napięcie.
Ale Klara nie znała prawdy. Być może tylko mylnie zinterpretowała wszystko, co usłyszała i
zaobserwowała. Możliwe, że Julia i Kamilla powiedziały jej jednak prawdę. Ale szczerze w
to wątpiła.
Frederick roześmiał się gorzko.
- Nieuleczalnie uczciwa Klara - powiedział. - Nie chcesz kłamać, więc wolisz nic nie
mówić.
- Jesteś moim mężem, Freddie - odparła.
- Potulna i posłuszna. W tym jesteś dobra, nieprawdaż? Nie zniweczysz swego
wizerunku dobrej żony, jeśli mi powiesz, że mną gardzisz. Cóż, i tak o tym wiem. Jeśli nawet
nie gardzisz teraz, to niedługo zaczniesz. Ktoś niedawno nazwał mnie rozpustnikiem i hulaką.
Oba te określenia są trafne.
Klara nie chciała tego słuchać. Nie chciała niszczyć i tak już kruchego porozumienia,
jakie udało im się ostatnio wypracować. Miała przecież tak niewiele. Jeśli Freddie będzie
rozwijać ten temat, między nimi powstanie mur nie do przebicia i utracą szansę na utrzymanie
w miarÄ™ nor­malnego zwiÄ…zku.
- Freddie, jesteÅ› moim mężem. To jest dla mnie naj­ważniejsze.
- Ale nie jestem na tyle godny zaufania, by powierzyć mi twój majątek, prawda? -
zauważył z przekąsem. - Zrozumiałem to dobrze już dawno temu, Klaro. Nie życzyłaś sobie
po prostu, by cały twój majątek był w moich rękach. Byłaś bardzo mądra, bo prawie cały twój
hojny posag utraciłem zgodnie z twymi oczekiwaniami. Moje własne dochody także czeka
taki sam los. Ale nie martw się, twój majątek nie wpadnie mi w ręce i nawet gdybyś mi go
ofiarowała, to nie wezmę ani odrobiny. Zrobiłabyś to, Klaro? Skoro jesteś taką dobrą żoną?
Przecież w końcu po to się z tobą ożeniłem, prawda? Zawsze któregoś dnia możesz przyjść do
mnie na widzenie w więzieniu dla dłużników. Każesz się tam zanieść Robinowi.
- Freddie, proszę, przestań. - Ale już i tak było za pózno. Wszystko zostało
zrujnowane.
- Od chwili naszego ślubu zdradziłem cię z kilkunastoma kobietami - powiedział. - A
nawet było ich więcej. Ale przecież wiedziałaś o tym, Klaro, prawda? Kiedy wychodziłaś za
mnie, wiedziałaś, że jestem rozpustnikiem. I wiedziałaś, że kobieta nie zmieni mężczyzny po [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp28dg.keep.pl