[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- To, zgoła niesprawiedliwy zarzut - przerwał jej Mario, nie tracąc dobrego humoru. - Ale czy nie może się
zdarzyć, że pani oburzenie skaże nas na abstynencję?
- Jak to?
- 0 tym pózniej. Pani pasztet będzie zaraz zupełnie zimny... Emmanuelle uśmiechnęła się zażenowana.
Mario nie wahał się, kiedy chciał uniknąć uciążliwych pytań.
Przez jakiś czas rozmowa dotyczyła jedynie potraw i odpowiednich napojów.
Mimo iż Mario posługiwał się na zmianę to językiem angielskim, to znów francuskim, Quentin rzadko
przerywał milczenie. Emmanuelle z pełnym przekonaniem chwaliła staranny dobór potraw. Zazwyczaj,
przyznała, nie przywiązywała szczególnej wagi do tego, co je, ale dziś wydawało jej się, że będzie umiała
docenić zalety wykwintnej pieczeni.
- A co według pani jest ważniejsze w życiu niż dobre jedzenie? - zapytał Mario.
Pytanie to pozwoliło jej wywnioskować, że rozmowa może wreszcie zejść na temat, jakiego nie poruszano
przy przystawkach. Zaczęła zastanawiać się, co odpowiedzieć, aby nie uchybić zasadom obowiązującym w
tym domu, a z drugiej strony nie czynić zbytnio zadość kaprysom pana domu. W końcu cel tego wieczoru
był wiadomy; przyszła tu, aby zaznać rozkoszy, nie zaś po to, by filozofować. Niewymuszonym tonem
odparła:
- Rozkosz zmysłowa.
Mario sprawiał wrażenie, jakby niezupełnie zgadzał się z nią.
- Oczywiście, oczywiście - powiedział niecierpliwie. - Ale czy rozkosz uzyskana w dowolny sposób? Czy
chodzi pani o sam moment rozkoszy, czy też raczej o to, jak się jej doznaje?
- Niewątpliwie o sam moment rozkoszy.
Nie była wprawdzie o tym przekonana, ale chciała sprowokować Maria. On jednak wyglądał tylko na
skonsternowanego.
- Wielki Boże! - jęknął.
- Skąd ten nagły powrót do religii? - zdziwiła się Emmanuelle. - Ja zwracam się do boga estetyki -
skorygował ją Mario. - Do boga, którego prawa powinna znać i pani. Mam na myśli Erosa.
- Sądzi pan, że nie potrafię mu służyć? - zapytała wzburzona. - To Bóg Miłości.
- Nie, to Bóg Erotyki.
- Och, to dopiero ludzie uczynili go takim.
- Nie sądzi pani, że ta uwaga mogłaby dotyczyć wszystkich bogów? Odnoszę wrażenie, że nie jest pani zbyt
wysokiego mniemania o erotyce!
-- Myli się pan, ona znaczy dla mnie wiele.
- Czyżby? A dokładnie, jak pani ją sobie wyobraża?
- Cóż! Erotyka to... Jak to powiedzieć? Wolny od wszelkiej moralności kult rozkoszy zmysłowej.
- Nic bardziej mylnego - zawołał z triumfem Mario. - Erotyka to coś wręcz przeciwnego.
- A więc kult cnoty?
- To nie jest w ogóle żaden kult, ale zwycięstwo rozsądku nad mitem, nie poryw zmysłów, lecz ćwiczenie
ducha, nie nadmiar żądzy, lecz żądza nadmiaru, nie wyuzdanie, lecz porządek. I moralność.
- Pięknie powiedziane! - pochwaliła Emmanuelle.
- Mówię o tym wszystkim serio - zapewnił Mario. - Niech pani nie myli erotyki z podręcznikiem zabawy w
towarzystwie. Erotyka to pogląd na przeznaczenie ludzi, miara, kanon, kodeks, sztuka, szkoła. To również
nauka - a raczej wybrany owoc nauki. Jej zasady opierają się na rozsądku, nie na łatwowierności, na
zaufaniu, nie na strachu, na rozkoszy, nie zaś na mistyce śmierci. - Ruchem dłoni nakazał milczenie, widząc,
że Emmanuelle chce coś powiedzieć, po czym wyjaśniał dalej: - Erotyka to nie ujawnienie dekadencji, lecz
postęp. To narzędzie duchowej i społecznej higieny, odbiera zmysłowości wszystko, co święte. Uważam, że
jest to główny składnik dalszego rozwoju duchowego, gdyż zakłada ćwiczenie charakteru, rezygnację z
namiętności iluzji na rzecz namiętności zdrowego rozsądku.
- Cóż za fascynujące perspektywy! - wykrzyknęła ironicznie Emmanuelle. - Czy uważa pan tę definicję za
nęcącą? Czyż oddawanie się iluzjom nie jest przyjemniejsze?
lis
- Do namiętności iluzji, o jakich mówię, należą zwodnicza żądza posiadania kogoś lub należenia do kogoś
jednego; wola sprawowania władzy lub odbywania służby poddańczej; rozkosz płynąca z cierpienia i
śmierci innych; fascynacja, tęsknota i miłość zrodzone z cierpienia i śmierci oraz pragnienie dostąpienia
wieczności. Czy to jest w stanie zainteresować panią?
- Wątpię - przyznała Emmanuelle. - Ale w takim razie proszę mi powiedzieć, co innego mogłoby mnie
zainteresować?
- Nie miałbym nic przeciwko temu, gdyby najwyższą cnotą była płomienna miłość do piękna. W tym [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp28dg.keep.pl