[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Był o tym przekonany.
I nigdy się nic mylił.
Ale w matrycy znów nastąpiła jakaś zmiana. Gardenia okazała się nieprzewidywalna.
Rozdział ósmy
Gardenia nalała herba-kawę do wykwintnej zabytkowej filiżanki z epoki Wczesnych
Odkryć.
- Nie martw się, ciociu. Przed domem stoi jeszcze tylko auto z  Synsacji". Za
dzień, dwa nawet i ono sobie pojedzie. Czytelnicy szybko przestaną się interesować tą
sprawą.
- Okropność! - Wilhelmina z wrodzonym aroganckim wdziękiem przyjęła od
siostrzenicy filiżankę oraz spodek. - Policja powinna się zająć tymi wstrętnymi małymi
insektami. Dziennikarze! Dobre sobie! Za moich czasów prasa szanowała prywatność. Teraz
już nie ma żadnej świętości. Nawet życie osobiste stało się własnością publiczną.
Dziewczyna popatrzyła na ciotkę z mieszaniną podziwu i zniecierpliwienia.
Wilhelmina dominowała nad otoczeniem w każdej sytuacji oraz scenerii. Wśród cennych
przedmiotów starsza pani wyglądała jak uosobienie autorytetu rodzinnego. Gardenia musiała
przyznać, że ciocia Willy była głową klanu Springów.
Postawna, dobrze zbudowana, o posągowych proporcjach, Wilhelmina wykraczała
zdecydowanie poza zwyczajowo przyjęte pojęcie piękna.
Szacowna dama odznaczała się bowiem taką siłą, że mogłaby pozować do pomnika
ojców założycieli.
Upadek imperium Springów zmobilizował ciotkę do jeszcze bardziej zdecydowanych
działań. Wilhelmina postanowiła bowiem, że nie spocznie, póki rodzina nie odzyska dawnego
statusu majątkowego oraz pozycji społecznej. Realizację tego celu uznała za swoją życiową
misję.
- Skąd ty się właściwie tam wzięłaś, moja droga? Jakim cudem znalazłaś się w
towarzystwie tego pospolitego hazardzisty?
- Szczerze mówiąc, pan Chastain nie ma w sobie nic pospolitego. Jest raczej
niezwykły. I wcale nie uprawia hazardu. - Gardenia wydęła usta. - Sądzę jednak, że potrafi
ryzykować.
- Przecież to właściciel kasyna, na miłość boską. Jak może nie być hazardzistą?
- Sam nie gra w żadne gry. - Gardenia upiła łyk herba-kawy. - Woli kontrolować
sytuację.
- W hierarchii społecznej nie stoi o wiele wyżej od pospolitego gangstera.
Trudno, by tego rodzaju ludzie cieszyli się powszechnym szacunkiem. Nie widzę żadnego
powodu, dla którego miałabyś się pokazywać w tak okropnym towarzystwie. - Oczy
Wilhelminy ciskały błyskawice. - Dlaczego się angażujesz w jakieś podejrzane, kryminalne
afery? Co cię napadło?
- Znalazłam po prostu ciało jednego z moich klientów.
- Jeszcze jedno. Absolutnie sobie nie życzę, żebyś przyjmowała zlecenia od
Psynergii.
- Potrzebuję pieniędzy - odparła Gardenia bez ogródek. - Już ci to tłumaczyłam.
Po skandalu z Eatonem moja firma wnętrzarska upadła. Dopiero niedawno zaczęłam
stawać na nogi. Na twarzy Wilhelminy pojawił się wyraz bólu.
- Od śmierci Edwarda i Genevićve prześladują nas katastrofy. A większość z nich to
twoja zasługa, młoda damo.
Gardenia nie odezwała się ani słowem. Uniosła tylko lekko brwi. Wilhelmina
odstawiła filiżankę na spodek.
- I tutaj właśnie tkwi sedno sprawy. Musimy odwrócić bieg wydarzeń. A ty jesteś
jedyną osobą, która może ocalić rodzinę.
- Rodzina przetrwa, ciociu. Nikt z nas nic głoduje. Ty i wujek Stanley żyjecie z rent,
jakie zapisał wam stryjeczny pradziadek Richmond. Kuzynka Maribeth prowadzi butik, więc
też jakoś wiąże koniec z końcem. Leo niedługo skończy studia i jestem pewna, że otrzyma
etat na wyższej uczelni. Wszyscy damy sobie jakoś radę.
- Istnieje pewna różnica między zwyczajną egzystencją a osiągnięciem stosownej
pozycji społecznej  odparła Wilhelmina. - A skoro już mowa o Leo... Masz zły wpływ na
brata. Nawet go nie zachęciłaś, żeby założył jakąś firmę.
- Leo jest stworzony do pracy naukowej, a nie do interesów - Gardenię już zaczynał
nudzić ten argument, ale ciotka nadal nie przyznawała jej racji.
Wilhelmina popatrzyła stanowczo na siostrzenicę.
- Czasem trzeba się poświęcić dla rodziny. Sądzę, że rozumiesz, co mam na
myśli. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp28dg.keep.pl