[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 To chyba niezupe³nie tak. Nie rozumiem jeszcze wszystkiego, ale wy-
daje mi siê, ¿e na coS trafi³am. Na coS bardzo ciekawego.  Wyjê³a z torebki
karteczkê. Bardzo star¹, a¿ pociemnia³¹ w miejscach z³o¿enia.
 Przegl¹da³am rzeczy Duffa  ci¹gnê³a.  Znalaz³am wSród nich teczkê
z osobistymi dokumentami. Istnia³a miêdzy nami umowa, ¿e nigdy do niej
nie zajrzê, podobnie jak on nie zajrzy do pewnych moich rzeczy. No có¿, po
jego Smierci uzna³am, ¿e umowa ju¿ nie obowi¹zuje. MySla³am, ¿e bêdê
musia³a przeci¹æ skórê, gdy¿ zamek by³ cyfrowy. Ale spróbowa³am jako kodu
daty jego urodzenia.  USmiechnê³a siê s³abiutko.  Niezbyt to profesjonal-
ne jak na szpiega, prawda? Otworzy³am zamek. W Srodku znalaz³am wiele
listów od by³ych i obecnych kochanek, testament sprzed wielu lat i trochê
papierów, które odda³am temu cz³owiekowi z ambasady. No i tê kartkê.
Poda³a j¹ Walterowi, ten uj¹³ papier delikatnie i, powstrzymuj¹c uSmiech,
umieSci³ monokl w lewym oku. Po raz pierwszy widzia³a Waltera z mono-
klem, rzeczywiScie mo¿na by³o pêkn¹æ ze Smiechu. Walter czyta³ g³oSno:
Nie mam pojêcia, jak panu dziS posz³o, ale ja narobi³em wiêcej zdjêæ, ni¿
jest mi potrzeba. Mo¿e siê panu przydadz¹. Nasz ma³y prywatny sekret. JeSli
chodzi o powód, to jest bardzo prosty: jestem wdziêczny, ¿e celowa³ pan
w moje odbicie w lustrze, a nie we mnie. D. M.
Walter od³o¿y³ kartkê na stó³. Grymas wykrzywi³ mu twarz. Monokl
wypad³ i zawis³ na jedwabnym sznureczku.
 O co tutaj chodzi?  spyta³.
Ruth ponownie przeczyta³a s³owa:
 Jestem wdziêczny, ¿e celowa³ pan w odbicie. Chyba wiem, czego to
dotyczy. Duff by³ bardzo przygnêbiony. Pracowa³ w Wietnamie zaledwie
dwa miesi¹ce, ale uwa¿a³, ¿e to a¿ dwa miesi¹ce, a on nie ma ¿adnych spek-
takularnych zdjêæ. Bardzo z tego powodu cierpia³. No i podobno w barze
w Sajgonie, podczas jakiegoS bankietu, wSciek³ siê i cisn¹³ szklank¹ w lustro
za lad¹ barow¹. Opowiedzia³a mi to tak zwana ¿yczliwa osoba. Pyta³am potem
105
Duffa, ale mnie zby³, mówi¹c, ¿e to pijacki wybryk i nie ma o czym mówiæ.
 Podnios³a twarz ku Walterowi.  Ale ja obliczy³am& To siê wydarzy³o
dok³adnie dwa dni przed wys³aniem przez Duffa jednych z jego najlepszych
wietnamskich zdjêæ&
 I twoim zdaniem to by³y zdjêcia Mungera?
Zamiast odpowiedzi wskaza³a na kartkê.
 Naprawdê s¹dzisz, ¿e Duff móg³by coS takiego zrobiæ?  Walter by³
szczerze zdumiony.
D³ugo mySla³a, nim zdoby³a siê na odpowiedx:
 Wówczas nigdy bym w to nie uwierzy³a. Ale po tylu latach jestem
pewna, ¿e by³ do tego zdolny i piêknie siê wobec samego siebie rozgrzeszy³.
Jestem pewna, ¿e tylko raz to zrobi³. Znam prawie wszystkie jego póxniejsze
wojenne zdjêcia i wiem, ¿e sam je robi³. Potrzebny mu by³ pierwszy impuls,
¿eby ruszyæ z miejsca. I otrzyma³ go od Mungera. Czy by³ to odruch Munge-
ra, czy przemySlana decyzja, niewa¿ne. Istotne jest to, ¿e tak nie post¹pi³by
egoista, którego nie obchodz¹ inni.
Walter pochyli³ siê nad listem Mungera i pulchnymi palcami wyg³adza³
zagiêcia, jakby tym sposobem chcia³ wymacaæ dodatkowe informacje.
 To by t³umaczy³o obsesjê Duffa na temat aparatu Mungera i uczestni-
czenie w licytacji.
 Tak  odpar³a Ruth.  Nienawidzi³am tego aparatu. Kosztowa³ mnie
bransoletkê. Nawet chcia³am go wyrzuciæ. Nie mog³am jednak zdobyæ siê na
to. Wczoraj, po znalezieniu tej kartki, wyjê³am aparat spod klosza i oczySci-
³am. Sama nie wiem, dlaczego&  USmiechnê³a siê blado.
Walter przesta³ wyg³adzaæ list i z³o¿y³ go wzd³u¿ zagiêæ.
 Po¿yczysz mi to? Obiecujê zwróciæ.
 OczywiScie. Mo¿esz sobie nawet zatrzymaæ. Poka¿esz to Mungerowi?
 To zale¿y od tego, jak pójdzie rozmowa. A teraz kawa i likier! Powiem
ci, w czym bêdziesz mi mog³a pomóc. JeSli jutro mi siê powiedzie.
Przeszli wiêc do hotelowego salonu, ¿egnani pe³nymi dezaprobaty spoj-
rzeniami obu starszych Angielek. Przez nastêpn¹ godzinê Walter wyjaSnia³,
czego oczekuje od Ruth. S³ucha³a najpierw nieco rozbawiona, potem oburzo-
na, a wreszcie rozsierdzona. Walter bezczelnie ni¹ manipulowa³. Jak¿e móg³
twierdziæ, ¿e j¹ kocha, a po paru godzinach próbowaæ tak j¹ wykorzystaæ?
Nie czu³ siê wcale winny, nie okaza³ te¿ najmniejszej skruchy. Tego
wymaga jego praca. Zagro¿ona jest przysz³oSæ Izraela. I ten fakt by³ wa¿-
niejszy ni¿ jakiekolwiek wzglêdy osobiste. Ruth jest ¯ydówk¹, a zbieg przy-
krych okolicznoSci spowodowa³, ¿e jest obecnie wolna, ma czas i mo¿e mu
pomóc, zostaj¹c jedn¹ z jego agentek.
Chwilami Ruth mySla³a, ¿e to wszystko z³y sen. Wydarzenia minionych
paru dni zupe³nie j¹ oszo³omi³y odbieraj¹c zdolnoSæ jasnego mySlenia. I teraz
106
ta krzykliwie wystrojona góra t³uszczu bezczelnie wci¹ga j¹ do swojej siatki
szpiegowskiej i w szczegó³ach wyznacza dziwaczne zadanie. I robi to tak
bezceremonialnie, jakby chodzi³o o rzecz naturaln¹ i prost¹. A mo¿e tak¹
jest? Oburzenie powoli ustêpowa³o, ale nadal nie mog³a zdobyæ siê na jasn¹
odpowiedx. M¹ci³o siê jej w g³owie od zbyt wielu przeró¿nych mySli. I nie-
zale¿nie od nich nie dawa³a spokoju sprawa osobista: Gideon Galili. A jeSli
go rzeczywiScie kocha i bêdzie chcia³a u jego boku rozpocz¹æ nowe ¿ycie?
Walter by³ optymist¹. Przecie¿ sama zdecydowa³a, ¿e poczeka rok, nim
podejmie decyzjê co do ¿ycia z Gideonem. Przez ten rok mog³aby oddaæ
wielkie us³ugi Izraelowi. Nic by na tym nie straci³a. Gideon poczeka. W to
nie w¹tpi³a.
To, co Walter proponowa³, by³o nieuczciwe, z³e. Ale mo¿liwe do spe³-
nienia. Bêdzie musia³a dobrze wszystko przemySleæ. Ma czas. Walter powi-
nien najpierw porozmawiaæ z Mungerem.
7
Gdy Walter pad³ na ziemiê, udawa³, ¿e straci³ przytomnoSæ. NajboleSniej
uderzy³ prawym poSladkiem. Po dwóch kolejnych ciosach mia³ odrêtwia³¹
szczêkê. Le¿a³ nieruchomo, z zamkniêtymi oczami, po g³owie hasa³y mu
przedziwne doznania. S³ysza³ g³oSny, urywany oddech Mungera, nie z wy-
si³ku, ale z wSciek³oSci. Po raz pierwszy w ¿yciu ktoS Smia³ uderzyæ Waltera.
Bardzo mu siê to nie podoba³o. Dominuj¹cym uczuciem by³ strach. Przed
pierwszym ciosem ujrza³ w oczach Mungera ¿¹dzê krwi. Oczy mu dos³ow-
nie poczerwienia³y.
Zacz¹³ mySleæ racjonalnie. Wiedzia³, ¿e ociera siê o Smieræ. W wyobrax-
ni widzia³ ptasi¹ twarz profesora, który go ostrzega³ przed amatorskim sto-
sowaniem zasad psychologii.
Le¿a³ bez ruchu przez d³ugi czas. Stara³ siê nie drgn¹æ. Oddech Mungera
uspokaja³ siê powoli. Walter us³ysza³ ciche st¹panie. Otworzy³ w panice oczy
i zobaczy³ nad sob¹ Mungera z dzbankiem. Po chwili poczu³ strumieñ zim-
nej wody.
 Wstawaj!  rozkaza³ Munger.
Blum nie mia³ zamiaru wstawaæ. Skuli³ siê i odczo³ga³ w k¹t.
 Wstawaj, cz³owieku, bo ciê zabijê  powiedzia³ beznamiêtnym g³osem
Munger. W³aSnie ta beznamiêtnoSæ Smiertelnie przerazi³a Waltera. Podpar³
siê plecami o Scianê i usi³owa³ wstaæ. Ju¿ prawie sta³, kiedy prawa noga na
chwilê odmówi³a mu pos³uszeñstwa. Z olbrzymim wysi³kiem utrzyma³ siê
107
na lewej. Po chwili jednak rêkami wspar³ siê na stole i podniós³ siê. Munger
zmru¿y³ oczy. Blum oceni³ dystans dziel¹cy go od drzwi i z jêkiem pokona³
go, gin¹c w pó³mroku. Przy samochodzie na drodze sta³ Spiro. Podbieg³,
widz¹c, ¿e Walter siê zatacza. Mimo swych lat wci¹¿ by³ silny. Obj¹³ go
ramieniem, podprowadzi³ kuStykaj¹cego do wozu i nadludzkim wysi³kiem
u³o¿y³ na tylnym siedzeniu. Chcia³ natychmiast wracaæ do Limassol i popro-
siæ paru  przyjació³ o dokonanie aktu zemsty, ale Walter sucho nakaza³
jechaæ do domu pani Paget.
Dwie godziny póxniej le¿a³ w jej domu na kanapie w salonie i popija³
koniak. Dopiero co wyszed³ lekarz, który stwierdzi³, ¿e nic nie jest z³amane, [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp28dg.keep.pl