[ Pobierz całość w formacie PDF ]

siÄ™ jedynie w szlafroczku. WyglÄ…dasz jak wcielenie grzechu.
Jestem tylko mężczyzną. Ile można wytrzymać?
Mary Claire zatrzęsła się z wściekłości. Jak on śmiał tak
mówić? Postąpiła w jego stronę, zaciskając mocno pięści, by
powstrzymać chęć uderzenia go.
- Zapominasz o jednej rzeczy. Nie zapraszałam cię tutaj.
Ani teraz, ani rano. I mam prawo chodzić po swoim podwó­
rzu, skoro mi się to podoba. To moje podwórze.
Stali teraz tuż przy sobie. Byli tak blisko, że Harley wi­
dział w jej zielonych oczach błysk gniewu, widział też, jak
drży pod przezroczystym okryciem. Jej bliskość niosła z sobą
coÅ› jeszcze. Zapach czegoÅ› sÅ‚odkiego, ulotnego i bardzo ko­
biecego.
Uniosła dłoń i palcem wskazującym dotknęła jego piersi.
- I jeszcze jedno...
Ale nie miała już możliwości dokończenia tej grozby.
Harley chwycił za palec i przyciągnął ją do siebie. Zanim
zdołała go powstrzymać, zmiażdżył jej usta swoimi wargami.
Poczuł, jak zesztywniała, a jej dłonie z pasją próbowały
go odepchnąć. Wiedział, że powinien ją puścić, ale nie mógł
tego zrobić.
46 O%7Å‚EC SI ZE MN, PROSZ!
Ta kobieta prześladowała go od chwili, gdy się spotkali.
Gdy zachowywaÅ‚a spokój, byÅ‚a piÄ™kna. OgarniÄ™ta wÅ›ciekÅ‚o­
Å›ciÄ…, z rozrzuconymi wÅ‚osami, prawie naga pod cienkim szla­
frokiem, była nieodparcie pociągająca. Myśl, że mógł jej
znowu dotknąć, doprowadziła go do szaleństwa. Zupełnie
stracił panowanie nad sobą.
Zacisnął palce na jej włosach, odchylił jej głowę do tyłu
i pogÅ‚Ä™biÅ‚ pocaÅ‚unek. Jej wargi rozchyliÅ‚y siÄ™ w niemym za­
proszeniu. Po chwili znowu zesztywniała, a potem jej ciało
zaczęło powoli odprężać siÄ™, w miarÄ™ jak jego dÅ‚onie przesu­
wały się po jej plecach.
CaÅ‚owali siÄ™ dÅ‚ugo, aż wreszcie Mary Claire oplotÅ‚a dÅ‚oÅ„­
mi kark Harleya i przyciągnęła go do siebie tak mocno, że
słyszała bicie jego serca.
Harley jeszcze nigdy nie pragnÄ…Å‚ kobiety z takÄ… siÅ‚Ä…. Ma­
rzył, by przewrócić ją na ziemię i kochać, czując zapach
gniecionej trawy.
Z własnego doświadczenia wiedział jednak, jak okrutne
potrafią być kobiety. Dlatego też oderwał usta od jej warg
i wysunął się z jej objęć.
- Przepraszam - szepnął. - Nie powinienem tego robić.
Ja... to już nigdy się nie powtórzy.
Mary Claire przygryzÅ‚a nabrzmiaÅ‚e wargi, obronnym ru­
chem skrzyżowała ręce na piersiach i spojrzała na niego.
- Nie powinieneÅ›, to prawda - powiedziaÅ‚a drżącym gÅ‚o­
sem. Nie wiedziała, czy gniew, który czuła, był skutkiem
tego, że Harley ją całował, czy też tego, że przestał. - Co się
stało, to się stało. - Westchnęła głęboko, chcąc opanować się
i odzyskać choć trochÄ™ godnoÅ›ci. - ChciaÅ‚am ci jednak po­
wiedzieć, że nie tylko mężczyzni mają swoje potrzeby i pra-
O%7Å‚EC SI ZE MN, PROSZ!
47
gnienia. Kobiety również. - Zamilkła na chwilę, a potem
dodała: - Ale ja nad tym panuję. I mam nadzieję, że ty też
nauczysz siÄ™ tego.
Odwróciła się i pobiegła do domu, a Harley stał w świetle
księżyca i patrzył za nią.
Mary Claire staÅ‚a w kuchni oparta o drzwi. Wstrzymy­
waÅ‚a oddech. Przez otwarte okno nasÅ‚uchiwaÅ‚a, co robi Har­
ley. Najpierw usłyszała metaliczny stuk, gdy wrzucił pudło
z narzędziami na tył furgonetki, potem trzask zamykanych
drzwi i dzwiÄ™k silnika. PatrzyÅ‚a, jak Å›wiatÅ‚a reflektorów prze­
suwają się po ścianie kuchni. Potem samochód skręcił na
drogÄ™.
Dopiero teraz zaczęła oddychać normalnie. Nie mogła
jednak opanować drżenia nóg, więc osunęła się na krzesło
i ukryła twarz w dłoniach. Co w nią wstąpiło? zadała sobie
w duchu pytanie. Dlaczego odpowiedziaÅ‚a na jego po­
całunek?
Wciągnęła głęboko powietrze i z trudem powstrzymywała
łzy, które pojawiły się wraz z odpowiedzią. Bo jest kobietą.
Też ma swoje potrzeby, pragnienia i już tak dawno żaden
mężczyzna nie dotykał jej z takim pożądaniem.
Próbowała stłumić szloch, a gdy to się nie udało, starała
się go uciszyć, żeby nie obudzić dzieci. Wyczuła, że Harleya [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp28dg.keep.pl