[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- A co będzie pózniej? - spytał, zbliżając się do niej mo-
żliwie jak najbliżej.
- Sama nie wiem, ale może coś bardzo miłego.
Po chwili już byli na łóżku. Zrobiło im się ciepło, wręcz go-
rąco. Szlafroki zrzucili na podłogę i ponownie połączyli się ze
sobą. Tym razem jednak na krótko. W końcu wyczerpani legli
obok siebie i pozwolili, żeby przyszedł do nich sen.
Patrick miał wielką ochotę się przeciągnąć. Bał się jednak,
że zbudzi Jasmine, która zwinęła się obok niego jak kotka i
położyła mu głowę na ramieniu. Czuł, że potrzebuje czasu, że-
by przemyśleć to, co się między nimi zdarzyło.
128
S
R
A jeśli Jasmine zaszła w ciążę?
Wczoraj, przy świetle lampki, wszystko wydawało się ja-
sne i proste. Jednak teraz, kiedy słońce wpadało do wnętrza
jasnym strumieniem, sprawy zaczęły się znowu komplikować.
Więc jeśli zaszła w ciążę?
Przecież w chwili, kiedy dziecko skończy szkołę średnią,
on będzie miał sześćdziesiąt pięć lat! To nie mogło mu się
pomieścić w głowie.
- Nie śpisz już? - usłyszał z boku zaspany głos Jasmine.
Do licha, nie zdążył się jeszcze dobrze nad wszystkim
zastanowić! No cóż, będzie musiał pózniej wrócić do tych
rozważań.
- Nie, nie śpię.
- Możesz się przesunąć? Przygniatasz mi włosy. Nawet te-
go nie zauważył. Oczywiście od razu uniósł nieco
tułów i Jasmine odsunęła się troszkę od niego, a następnie
usiadła na łóżku, przykrywając się kołdrą aż po brodę.
- Muszę się chyba ubrać - powiedziała, mrugając oczami.
Patrick nie wiedział, co powiedzieć. Chętnie zatrzymałby
Jasmine przy sobie, ale też potrzebował czasu na przemy-
ślenia.
W tym momencie rozległo się pukanie do drzwi.
- To chyba śniadanie - powiedział, wstając.
Włożył szlafrok i przeszedł do drugiego pokoju. Jasmine
zauważyła, że nawet na nią nie spojrzał. Co mu się mogło
stać? Ależ tak, to ta rozdarta prezerwatywa. Dopiero teraz do-
tarło do niego, co to może znaczyć, i zaczął się martwić. Mu-
si znalezć jak najwcześniejszy test ciążowy, żeby go jakoś
uspokoić.
Włożyła szlafrok i właśnie miała przejść do bawialni, kiedy
Patrick uchylił drzwi.
129
S
R
- Chodz. Jedzenie jest jeszcze ciepłe - powiedział i wycofał
się.
Jeszcze wczoraj by ją pocałował, a w każdym razie popa-
trzyłby na nią przez chwilę. Jasmine zagryzła wargi i przeszła
do bawialni. Zniadanie stało na stoliku przy wygasłym pale-
nisku, które stanowiło najlepszy symbol tego, co się z nimi
stało od wczoraj. Pomyślała, że najchętniej by się wykąpała i
wróciła do domu.
Patrick wyszedł na chwilę do łazienki. Jasmine nalała kawy
do dwóch filiżanek i podniosła metalowe przykrywki. Omlety
wyglądały naprawdę wspaniale, ale na ich widok poczuła
mdłości. Pomyślała z rozbawieniem, że gdyby powiedziała o
tym Patrickowi, zapewne zepsułaby mu parę najbliższych ty-
godni.
Patrick wrócił z łazienki.
- Nie jesteś głodna? - spytał, patrząc na jej niechętną
minę.
- Nie. Raczej nie. Chyba będzie najlepiej, jak sobie pójdę.
Chwycił ją za rękę.
- %7łałujesz tego, co się stało?
- A ty?
Nie odpowiedział. Patrzyła na niego przez chwilę, a na-
stępnie stwierdziła, że czas na nią. Chciała iść, ale Patrick
wciąż ją trzymał.
- Daj spokój! Nie potrzebuję litości i znam swoje miejsce.
- Moja żona zmarła dwadzieścia pięć lat temu - powie
dział, patrząc jej w oczy.
Nie, nie mogła w to uwierzyć. Przecież wszystko wskazy-
wało, że stało się to niedawno. Jasmine z niedowierzaniem po-
trząsnęła głową.
- Wiem, wiem. Uważałaś, że jest inaczej, a ja nie starałem się
tego sprostować - zaczął wyjaśnienia. - Widzisz, było mi
130
S
R
to potrzebne, żeby ukryć przyczynę moich erotycznych nie-
powodzeń. Bałem się kolejnego ataku serca, a ty myślałaś, że
to z powodu żałoby. Moja żona zmarła dwadzieścia pięć lat
temu w połogu. Bardzo chcieliśmy mieć dziecko. Priscilla ce-
lowo zaszła w ciążę, kiedy miała szesnaście lat, a ja sie-
demnaście. Jej rodzice chcieli się przeprowadzić do innego
stanu. To był jedyny sposób, żeby pozwolili na nasze małżeń-
stwo. Pózniej lekarze nas ostrzegali, ale ja nie chciałem słu-
chać. Nie wierzyłem, że to się może tak... Oboje byliśmy tacy
młodzi.
Jasmine zrobiło się go żal. Już dawno nie słyszała tak
przejmującej opowieści. Może dlatego, że najczęściej przytła-
czał ją ciężar własnych trosk.
- I co dalej? Sam wychowywałeś Paige?
- Starałem się jakoś sobie radzić. Nie było to łatwe, ale
znajomi dużo mi pomagali. To dla niej pracowałem. Chcia-
łem, żeby nie musiała narzekać na biedę, a ona - Patrick za-
śmiał się ni to gorzko, ni to ciepło - wyszła za mąż za najbar-
dziej wziętego detektywa na Zachodnim Wybrzeżu i nie po-
trzebuje moich pieniędzy.
- I nigdy... się nie ożeniłeś powtórnie?
- Nie byłem w stanie. Priscilla na długo pozostawała dla
mnie najwspanialszą istotą. Niech ci się nie wydaje, że nie my-
ślałem o ożenku. Ale każdą kolejną kandydatkę porówny-
wałem z Priscillą i rezultat był, oczywiście, łatwy do przewi-
dzenia.
Jasmine pomyślała o życiu Patricka i o swoim losie. Azy
zaczęły jej spływać po policzkach. Ten świat był okrutnym
miejscem, a oni przypominali dwoje zmęczonych wędrowców
na pustyni.
- Ja też wypadłam kiepsko - szepnęła Jasmine, bardziej
do siebie niż do niego.
131
S
R
Patrick spojrzał na nią. Drobne zmarszczki na jej twarzy po-
głębiły się, a w oczach zagościł smutek rezygnacji. Chciał coś
powiedzieć, ale żal chwycił go za gardło. Bał się jednak, że
Jasmine uzna jego milczenie za potwierdzenie tego, co po-
wiedziała.
- To nie tak - wydusił z siebie w końcu. - Za bardzo wy
idealizowałem Priscillę. Muszę powrócić do rzeczywistości.
W końcu wszyscy jesteśmy tylko ludzmi. - Sięgnął przez stół
i pogłaskał Jasmine po dłoni. - Ty jesteś wspaniałym człowie
kiem i kobietą.
Spuściła głowę.
- A jednak bałeś się mi zaufać.
Patrick wzruszył ramionami. Nie sądził, że Jasmine wysunie
tego rodzaju argumenty.
- Jesteśmy tylko ludzmi - powtórzył. - Boimy się odsłaniać.
Ty też nie powiedziałaś mi wszystkiego. I nie chodzi mi wyłą
cznie o plany zajścia w ciążę - dodał, pochylając się w jej stronę.
Nagły popłoch pojawił się w jej oczach. Zrozumiała, że Pa-
trick wie wszystko.
- Widziałeś moje akta u Rye'a.
Skinął głową.
- Tak. Przepraszam, że czytałem o twoich prywatnych
sprawach, ale wydawało mi się, że powinienem o tym wie
dzieć. Dlaczego ukrywałaś to przede mną?
W tym momencie zadzwonił telefon.
- Cholera! - Patrick spojrzał niechętnie w jego stronę, a na-
stępnie powtórzył pytanie:
- Dlaczego mi o tym nie powiedziałaś?
Znowu natarczywe dzwonienie. Tak, jakby komuś po dru-
giej stronie było bardzo pilno.
- Zaczekaj. - Mamrocząc przekleństwa, podszedł do tele
fonu i podniósł słuchawkę.
132
S
R
- No, czego?
- Wstał pan lewą nogą, szefie? - usłyszał pełen rozbawienia
głos Bill.
- Nie czas na żarty, Bill. Zadzwoń pózniej.
Chciał odłożyć słuchawkę, ale Bill po prostu wpadła w po-
płoch. Sprawa musiała być poważna, ponieważ rzadko jej się
to zdarzało.
- Nie mogę, Patricku! - powiedziała szybko. - Sama chcia-
łam cię trzymać od tego z daleka, ale mamy tutaj awaryjną [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp28dg.keep.pl