[ Pobierz całość w formacie PDF ]
a jego usta miały miętowy smak pasty do zębów. Ta
jego poranna świeżość podziałała na Rebekę jak afro-
dyzjak.
Energicznie wysuszył włosy ręcznikiem i powie-
dział:
86 LEE WILKINSON
Za chwilę podadzą nam śniadanie, a raczej wczes-
ny lunch. Czy chciałabyś zjeść w łóżku?
Rebeka, która marzyła o umyciu zębów i o prysz-
nicu, usiadła szybko na łóżku i odparła:
Nie, dziękuję, najpierw wezmę prysznic, więc
i tak muszę wstać. Ile mamy czasu?
Mnóstwo. Na lotnisko wyruszymy dopiero wczes-
nym popołudniem.
Gdy Rebeka podniosła się z łóżka i narzuciła na
siebie szlafrok, Gray zapytał żartobliwie:
Może potrzebujesz pomocy? Jestem gotów umyć
ci plecy i...
Nie, dziękuję odparła i pomknęła do łazienki.
U siebie w domu Rebeka rano piła tylko na stojąco
w kuchni kawę i jadła jedną grzankę, toteż śniadanie
przy stole, na zupełnym luzie i to w towarzystwie
Graya, było dla niej przeżyciem nowym i ekscytują-
cym. Niespiesznie popijali świeżo wyciśnięty sok po-
marańczowy, a potem delektowali się chrupkim sma-
żonym bekonem i naleśnikami z syropem klonowym.
Oboje w dobrych humorach planowali szczegóły po-
bytu w Kalifornii.
Patrząc na jego szczupłą, opaloną twarz, ładnie
zarysowany prosty nos i te niezwykłe, szmaragdowe
oczy pod czarną linią brwi, Rebeka dziwiła się samej
sobie, jak mogła uważać go za mniej przystojnego od
Jasona.
O czym myślisz? zagadnął ją Gray, sięgając po
dzbanek z kawą. Wydaje mi się, że nagle spoważ-
niałaś.
W SAOCCU KALIFORNII 87
Myślałam o Jasonie odparła szczerze.
Niech go wszyscy diabli powiedział gniewnie.
Miłość bywa taka zdradliwa!
Ale czy ona nadal kocha Jasona? Gdy tylko zadała
sobie to pytanie, natychmiast poznała odpowiedz.
Nie, już go nie kocha, była tego zupełnie pewna.
Inaczej nie mogłaby tak do ostatka oddać się innemu
mężczyznie.
Mam jednak nadzieję, że jeśli ci się uda odsunąć
na bok uczucie do Jasona, to może jednak uznasz, że
lepiej było wybrać się ze mną w tę podróż, niż siedzieć
w domu i tonąć we łzach. Oczywiście ciągnął dalej
żadne z nas nie pragnie nowego zaangażowania
emocjonalnego. Będziemy więc mogli po prostu dob-
rze się bawić, bez ryzyka uczuciowych komplikacji
czy domagania się od drugiej strony tego, czego ona
nie chce czy nie może dać. To chyba zupełnie dobre
rozwiązanie, nie sądzisz?
Tak zapewne wskazywał zdrowy rozsądek, ale te
słowa zabrzmiały tak zimno, że Rebekę przeszył
dreszcz. Gdy wahała się z odpowiedzią, Gray zapytał
ją ostro:
Chyba nie żałujesz ostatniej nocy?
Nie odparła.
To dobrze.
Rebeka pomyślała, że chociaż znają się dopiero od
dwóch dni, ma wrażenie, jakby znali się od zawsze, tak
jakby stał się częścią jej życia, zupełnie niezbędną. Po
chwili jednak doszła do wniosku, że nie wolno jej do
tego dopuścić. Graya zawsze zachowa w pamięci jako
swego pierwszego i zapewne ostatniego kochanka, i na
88 LEE WILKINSON
tym koniec. Po tych wakacjach każde z nich pójdzie
swoją drogą i Gray z pewnością szybko o niej za-
pomni.
Miała przed sobą dwa tygodnie, więc zamiast na-
rzekać, postanowiła w pełni cieszyć się każdą chwilą
i być wdzięczna losowi za to, co jej ofiarował.
Jechali taksówką na lotnisko, kiedy zadzwoniła
komórka Graya.
Tu Gallagher... tak... Znakomicie... Jeszcze le-
piej... Tak, natychmiast... Dziękuję za wiadomość.
Oczywiście, że jej przekażę. Tak, do usłyszenia.
Rozłączył się, schował komórkę do kieszeni i z ca-
łym spokojem oznajmił:
To Scrivener.
Podjął decyzję?
Tak. Nie wycofuje się.
Gdy Rebeka z ulgą głęboko odetchnęła, Gray ciąg-
nął dalej:
Ale naprawdę znakomita wiadomość to to, że
postanowił iść na całość, bez żadnych limitów. Za-
inwestuje tyle, ile tylko potrzeba, żeby wszystko ru-
szyć z miejsca i rozkręcić.
Cudownie! wykrzyknęła radośnie Rebeka.
Lepiej, niż mogłem mieć nadzieję przyznał
Gray. I to wszystko dzięki tobie. Scrivener wyraznie
to podkreślił. Powiedział też mówiąc to, Gray zmar-
szczył lekko brwi, jakby ten pomysł niezbyt mu się
podobał że gdybyś szukała nowej pracy i nie miała
nic przeciw zamieszkaniu w Bostonie, z radością by
[ Pobierz całość w formacie PDF ]